[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poczułam się jednak ura\ona.Poza wyraznie seksistowską uwagą na temat ostatniegomęskiego przedstawiciela rodu zdenerwowałam się przypuszczeniem, \e Jesse mógł gdzieśzahulać, podczas gdy tak naprawdę został zamordowany.- Zabito go w moim własnymdomu!Clive Clemmings spojrzał na mnie, unosząc brwi.Dopiero wtedy zrozumiałam, coprzed chwilą powiedziałam.- Hektor de Silva - oznajmił doktor Clemmings tonem siostry Ernestyny która chceuspokoić klasę rozrabiającą na lekcji religii - zniknął na krótko przed ślubem ze swojąkuzynką Marią i wszelki słuch o nim zaginął.Nie mogłam tak po prostu wypalić: Owszem, ale jego duch mieszka w moim pokoju ipowiedział mi, \e. Powiedziałam więc:- Sądziłam, \e, hm, uwa\a się, \e Maria poleciła swojemu chłopakowi Diego zabićHektora, tak \eby nie musiała go poślubić.Clive Clemmings wydawał się zniecierpliwiony.- To tylko teoria wysnuta przezmojego pradziadka pułkownika Harolda Clemmingsa, który napisał.- Moje Monterey - dokończyłam za niego.- Tak, to miałam na myśli.Ten człowiek topana pradziadek?- Tak - powiedział doktor Clive, ale nie sprawiał wra\enia uszczęśliwionego tymfaktem.- Umarł wiele lat temu.Nie mogę powiedzieć, \e podzielam jego przypuszczenia,panno, eee, Ackerman.- Przyniosłam listy w imieniu ojczyma, więc doktor Clemmings,zatwardziały seksista, uznał, \e to równie\ moje nazwisko.- Ani te\ nie mogę powiedzieć,\eby ksią\ka sprzedawała się dobrze.Mój pradziadek ogromnie interesował się historiąswojej społeczności, ale w przeciwieństwie do mnie nie był wykształconym człowiekiem.Nieposiadał nawet tytułu magistra, a co dopiero doktoratu.Zawsze skłaniałem się ku przekonaniu- podobnie jak większość historyków regionu, z wyjątkiem mojego pradziadka - \e młody deSilva wybrał , jak to się mówi, wolność - doktor Clive zrobił w powietrzu znakcudzysłowu - na parę dni przed ślubem i, nie śmiąc spojrzeć w oczy rodzinie po tym, jakpotraktował młodą kobietę, udał się gdzieś na poszukiwanie własnej działki, być mo\e wokolicach San Francisco.Zastanawiające, ale przez chwilę rozwa\ałam wbicie tych specjalnych szczypiec,którymi Clive Clemmings kazał mi przewracać listy Jesse'a, prosto w jego oczy.Gdybymtylko zdołała dostać się za szkła tych jego grubaśnych okularów.Zamiast tego wzięłam się w garść i z całą godnością, na jaką było mnie w tymmomencie stać, mimo i\ byłam odziana w szorty z zakładkami, powiedziałam:- Czy pan naprawdę, z głębi serca wierzy, \e osoba, która napisała te listy, mogłazrobić coś podobnego? Odejść bez słowa? Nie \egnając się ze swoimi siostrami, którenajwyrazniej kochał, i o których pisał z taką czułością? Czy naprawdę sądzi pan, \e te listyznalazły się na moim podwórku, poniewa\ to on je tam zakopał? Czy nie dopuszcza pantakiej mo\liwości, \e powodem, dla którego zakopano je właśnie tam, jest fakt, \e on równie\jest tam gdzieś pochowany i jeśli mój ojczym będzie kopał dalej, to mo\e natknąć się na jegociało? - Mój głos wzniósł się do pisku.Chyba wpadłam w lekką histerię.- Czy to panaprzekona, \e pański pradziadek miał w stu procentach rację? - zapiszczałam.- Kiedy mójojczym znajdzie gnijące zwłoki Hektora de Silvy?Clive Clemmings wydawał się bardziej zdumiony ni\ przedtem.- Droga panno Ackerman! - zawołał.Przypuszczam, \e powiedział to, poniewa\ - zauwa\ył w tej samej chwili co ja, \epłaczę.Co było dość dziwne, bo do płaczliwych nie nale\ę.To znaczy, pewnie, płaczę, kiedywalnę głową o drzwiczki kuchennej szafki albo oglądam jedną z tych beznadziejnych reklamKodaka Ale, no wiecie, nie płaczę ot, tak sobie.Ale teraz siedziałam w gabinecie doktora Clive'a Clemmingsa, wypłakując sobie oczy.Zwietnie ci idzie, Suze.Co za profesjonalizm.A dla Jacka świetny przykład mediatorskiejroboty.- Có\ - powiedziałam dr\ącym głosem, ściągając lateksowe rękawiczki i wstając zkrzesła - pozwoli pan, Clive, \e zapewnię pana, i\ bardzo pan się myli.Jesse, to jest, Hektor,nigdy by czegoś takiego nie zrobił.To ona chce, \eby pan tak uwa\ał.- Skinęłam głową wstronę portretu na ścianie, portretu, do którego poczułam nagle pełną pasji nienawiść.- Ale tonieprawda.Jesse, to jest, Hektor, nie jest.nie był taki.Jeśli chciałby wybrać wolność -zrobiłam ten sam głupi znak w powietrzu - wszystko by odwołał.Owszem, jego rodzinaczułaby się zakłopotana, ale z pewnością wybaczyliby mu, poniewa\ jest jasne, \e kochali gotak samo, jak on kochał ich, i.Dalej nie byłam w stanie mówić, przeszkadzały mi łzy.Straszne.Nie do wiary.Płakałam.Płakałam w obecności tego pajaca.Zakręciłam się na pięcie i wypadłam jak burza z pokoju.Niezbyt dostojnie, jak sądzę, zwa\ywszy, \e ostatnią rzeczą, jaką doktor nauk CliveClemmings zobaczył, było moje siedzenie, które w tych kretyńskich szortach musiało sięwydawać ogromne.Ale chyba do niego dotarło.Tak myślę.W końcu to i tak okazało się bez znaczenia.Wtedy jednak nie mogłam o tymwiedzieć.Podobnie jak nieszczęsny doktor Clive Clemmings.5Bo\e, nienawidzę płakać.To takie upokarzające.Przysięgam, \e rzadko to robię.Podejrzewam jednak, \e w końcu odbił się na mnie stres związany z napaścią nocną.Nieprzestałam płakać, dopóki zrozpaczony Jack nie kupił mi jojo w sklepiku u Jimmiego, podrodze na pla\ę.To oraz batonik mars sprawiły, \e znowu poczułam się sobą, a wkrótce potemskakaliśmy z Jackiem na falach, \artując z turystów i robiąc groszowe zakłady o to, którysurfiarz pierwszy spadnie z deski.Bawiliśmy się tak znakomicie, \e dopiero kiedy słońcezaczęło zachodzić, przypomniałam sobie, \e powinnam odprowadzić chłopca do hotelu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]