[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyprostował się.- Aha.Jeszcze kowboje są najelegantszymi z d\entelmenów.To znaczy, je\eli akurat nieobrabowują banków, by nakarmić głodne dzieci - dodała, przypominając sobie dwie ostatnieksią\ki.Jego spojrzenie było twarde jak stal.- Ale nie było tam nic o smrodzie - uzupełniła z rozbrajającą czas patrzył na jej usta.Nieoczekiwanie Nora poczuła się słaba, a jej wargi rozchyliły się nieco.Od czasu awansówczynionych jej przez Edwarda Summerville a nie znosiła bliskości mę\czyzn.Ale teraz nieodepchnęła tego człowieka, przeciwnie, chciała przyciągnąć go jeszcze bli\ej, poznać ciepło i siłęjego uścisku. Zaskoczona swoimi myślami, szarpnęła się do tyłu.- Sir, pachnie pan jak obora! - rzuciła gniewnie.Roześmiał się, wiedząc, \e gniew skrywapodniecenie.- To chyba naturalne.Kowboj spędza większą część czasu ze zwierzętami.A mo\e o tymnie było w twoich powieściach po dziesięć centów?Wyprostowała się.Nie pamiętała, by kiedykolwiek była a\ tak wyprowadzona zrównowagi.- Okazuje się, \e moje powieści nie we wszystkim były dokładne.Kącik jego ust drgnął.Ucieszyło go, \e on, brudny kowboj, mógł wywrzeć piorunującewra\enie na \ądnej przygód podró\niczce, która była na safari i prowadziła nowoczesny tryb\ycia.śadna z kobiet, które znał, nie śmiała mu się otwarcie sprzeciwić.Dlatego ta tak bardzo gopociągała.Pomyślał o zabraniu jej na spacer.Jeśli nic innego by się nie wydarzyło, mógłbyprzynajmniej nauczyć ją, by nie sądziła ludzi po wyglądzie i według wschodnich schematów.Nietak powinna zachowywać się postępowa i światła osoba.Ale, co dziwne, brakowało jej tegodoświadczenia, którego mógłby oczekiwać od osoby bywałej w świecie.Patrzył teraz na jejzarumienioną twarz i myślał, \e ma do czynienia jedynie z zawstydzoną dziewczyną.- Jesteś bardzo ładna - zauwa\ył uprzejmie.Rzeczywiście była.Miała gęste, kasztanowe włosy, jasną cerę i błękitne oczy.Odchrząknęła.- Muszę wracać do domu.Zdjął kapelusz i przycisnął go do piersi.- Będę liczył godziny do następnego spotkania - powiedział z udanym westchnieniem.Nie była pewna, czy to \art.Wydała z siebie dziwny dzwięk, przypominający zduszonyśmiech, i ruszyła szybko w stronę domu.Miała wra\enie, \e zaraz się udusi.Cal obserwował ją, uśmiechając się i rozmyślając.Ona mo\e okazać się interesującązdobyczą.Wło\ył na głowę kapelusz i zsunął go na czoło.Po tym, jak ją postraszył, z pewnościąnastępnym razem zastanowi się, zanim spojrzy na niego z góry, niezale\nie od wra\eńzapachowych.Od tego czasu wydawało się Norze, \e Cal Barton zjawia się wszędzie tam, gdzie jest ona.Był uprzedzająco uprzejmy i patrzył na nią wzrokiem pełnym uwielbienia, a\ Melly zaczęłasobie pokpiwać na ten temat. Nora nie wiedziała, co o tym myśleć.Nie reagowała na jego zaloty, choć jego spojrzeniawywoływały w niej dreszcze.Nigdy jeszcze nie była nagabywana przez mę\czyznę, który jej siępodobał, i nie była pewna, czy poradzi sobie z tą sytuacją.Nie chciała się anga\ować.Ale imbardziej on starał się do niej zbli\yć w swój, trzeba przyznać, elegancki, choć nieco drwiącysposób, tym bardziej niespokojna stawała się ona.Tak bardzo przejęła się Calem Bartonem, \e nie mogła spać po nocach.Co gorsza,zjechali kowboje na spęd.Odgłosy dochodzące  I.noclegowni były nie do zniesienia.Poniewa\tylko w mieście wolno im było pić alkohol, jezdzili tam co weekend i wracali mocno pijani.Norabyła przyzwyczajona do nocnych hałasów miasta, ale męczyły ją podniesione męskie głosy tu\pod jej otwartym oknem.Tym razem jednak nie zdradzały głębokiego upojenia alkoholowego, cobyło pocieszające, ale były bardzo głośne.- Nie zrobię tego! - powiedział jakiś chropawy głos.- Za \adne skarby.Nie będęwkopywać słupów! Z moim reumatyzmem?! Prędzej odejdę!Dan, ten twój reumatyzm jest podejrzanie wygodny - nadeszła odpowiedz, której tonzdradzał rozbawienie.- Boli cię tylko wtedy, kiedy masz pracować.Lepiej nie kręć Bartonowi.Pamiętasz, co się stało z Curtisem.Nastąpiła cisza.Nora zrozumiała, \e kryła się za tym jakaś ponura sprawa.- A wiesz, ja jestem zadowolony, \e Barton tu przyjechał - wyznał z westchnieniempierwszy z mę\czyzn.- Lepiej nam teraz płacą, a poza tym zmusił szefa do wymiany starychkoni.Cholernie trudno pilnować bydła na zdychającej szkapie.- Jasne.I wymienił kucharza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •