[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słońce wkrótce miało zajść i pamiętam, jak oglądałem jegoostanie promienie sięgające wysoko aż do czubków drzew, zapalającpurpurowe i złote iskierki pośród gałęzi.Na firmamencie stado ptakówzatrzepotało hałaśliwie skrzydłami, przerywając panującą ciszę.Jak gdybyna ten znak, Thao poprosiła mnie, abym zdjął maskę, zamknął oczy i wziąłją za rękę, aby mogła pokierować moimi krokami.Bardzo zaintrygowanyzrobiłem to, o co prosiła.Idąc naprzód odczułem lekki, znajomy mi już teraz, opór w momenciewejścia do doko.Powiedziano mi telepatycznie, abym z przymkniętymi dopołowy oczami poszedł w ślad za Thao.Uszliśmy około 30 kroków zanimThao zatrzymała się i postawiła mnie obok siebie.Wciąż telepatycznie dałami znać, żebym otworzył oczy i rozejrzał się wokoło; zrobiłem to całkiempowoli.Trzy postacie przede mną podobne były do tych, które spotkałempoprzednio.Podobnie jak tamci, siedzieli ze skrzyżowanymi nogami,wyprostowani, na blokach pokrytych tkaniną, każde siedzenie miało kolorypasujące do siedzącej na nim osoby.Thao i ja staliśmy pomiędzy dwoma podobnymi siedzeniami do chwili,gdy telepatycznie i bez żadnego gestu zostaliśmy zaproszeni, aby usiąść.Rozejrzałem się dyskretnie wokoło, ale nie zauważyłem śladu po dwóchpostaciach, które spotkaliśmy u wejścia; być może stały za nami? Nasza  tak zwana cywilizacja 122Tak jak przedtem, oczy Thaori sprawiały wrażenie, jakby świeciły odwewnątrz, tylko tym razem potrafiłem od razu zobaczyć ich Aury, świecącejaskrawymi kolorami, tak przyjemnymi dla oka.Zrodkowa postać uniosła się lewitując bez zmiany swojej postawy izbliżyła się powoli w moim kierunku.Zatrzymał się tuż przed i lekko nademną, położył jedną ze swoich rąk u podstawy mojego móżdżka a drugą polewej stronie mojej czaszki.Znowu poczułem, że moje ciało zalewa błogieuczucie przypominające przepływ cieczy, ale tym razem prawie żezemdlałem.Odejmując ręce powrócił na swoje miejsce.Być może powinienemwyjaśnić, że szczegóły dotyczące położenia jego rąk na mojej głowiezostały mi pózniej podane przez Thao, ponieważ znowu nie byłem wstanie, aby wówczas rejestrować szczegóły.Pamiętam tylko myśl, któraprzyszła mi wtedy do głowy - myśl raczej nie na miejscu w takiej chwili -kiedy Thaora z powrotem zajął swoje miejsce:  Chyba nigdy nie zobaczę,jak jedna z tych postaci używa swoich nóg, tak jak wszyscy inni. 10.Człowiek o odmiennym wyglądzie i moje poprzedniewcieleniaUpłynął jakiś okres czasu, nie mam pojęcia jak długi, gdy instynktownieodwróciłem głowę w lewo.Jestem pewien, że moje usta rozdziawiły się itak pozostały.Jeden z dwóch ludzi, których spotkałem wcześniej, szedł wnaszym kierunku prowadząc za ramię kogoś o bardzo dziwacznymwyglądzie.Przez chwilę pomyślałem, że to wódz czerwonoskórych, takijakiego się widzi na filmach.Spróbuję go opisać najlepiej jak mogę.Miał niską postawę, mierzył być może 150 centymetrów wzrostu, ale toco najbardziej mnie w nim uderzyło to fakt, że mierzył tyle samo naszerokość co na wysokość - tak jak kwadrat.Jego głowa była zupełnieokrągła i spoczywała bezpośrednio na ramionach.Tym co sprawiło, że odpierwszego wejrzenia przyszedł mi na myśl wódz Indian, były jego włosy,bardziej przypominające pióra niż włosy, w kolorze żółtym, czerwonym iniebieskim.Oczy miał zupełnie czerwone a jego twarz była 'spłaszczona'tak jak twarze u Mongołów.Nie miał brwi, ale jego rzęsy były cztery razydłuższe od moich.Dostał szatę podobną do mojej, aczkolwiek zupełnieodmienną kolorystycznie.Kończyny, które wystawały zza szaty miały tensam lekko niebieski kolor co jego twarz.Jego Aura, miejscami srebrna,świeciła jaskrawo a wokół jego głowy była silna aureola w kolorze złotym.Bukiet kolorów u szczytu głowy był dużo mniejszy niż u Thao, wzbijałsię tylko kilka centymetrów w powietrze.Poproszono go telepatycznie, abyzajął miejsce w odległości około dziesięciu kroków po naszej lewej stronie.Zrodkowa postać ponownie uniosła się lewitując w kierunku nowegoprzybysza i położyła ręce na jego głowie powtarzając procedurę, którąwcześniej przeszedłem.Kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca, wielka postać zaczęła przemawiaćdo nas.Mówił językiem TJehooby i zdumiło mnie niezmiernie, gdyodkryłem, że rozumiem wszystko, co mówi, tak jakby mówił w moimojczystym języku.Thao widząc moje poruszenie, odpowiedziała telepatycznie:  TakMichel, otrzymałeś nowy dar.Dostaniesz wyjaśnienie pózniej. Arki - rzekł Thaora - to jest Michel z planety Ziemia.Witaj naTJehoobie, Arki.Niech Duch cię oświeci.Zwracając się do mnie mówił dalej. Arki przyleciał nas odwiedzić z planety X.(Nie wolno mi ujawnićnazwy planety, ani powodu, dla którego mi tego nie wolno zrobić).Idziękujemy mu w imieniu Ducha i całego Wszechświata, tak jakdziękujemy tobie, Michel za twoją gotowość do współpracy z nami wnaszej misji. Człowiek o odmiennym wyglądzie i moje poprzednie wcielenia 124 Arki przyleciał w swojej Augorze33 specjalnie na naszą prośbę, aby się ztobą spotkać, Michel. Chcieliśmy, abyś zobaczył na własne oczy i dotknął swoimi rękamiistotę pozaziemską, która zupełnie się różni od naszej własnej rasy.Arkizamieszkuje planetę tej samej kategorii co Ziemia, chociaż różni się onabardzo pod kilkoma względami.Te 'różnice' są w zasadzie fizyczne i zupływem czasu przyczyniły się do fizycznego wyglądu ludzi. Chcieliśmy ci także, Michel, pokazać kilka rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •