[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pod jego spojrzeniemsama nieoczekiwanie poczuła się słaba i krucha, a poczucie ich bliskiejwięzi zdawało się wychodzić daleko poza sferę cielesną.Jego oczy nieskrywały niczego, ujawniały emocje, początkowo przeszywały jąbadawczym wzrokiem, potem pojawił się w nich wyraz zdumienia,jakby na widok rzeczy, które zaskakują i na które trudno o odpowiedz.Raptem opuścił powieki i czar chwili prysł.- Niedługo udaję się na północ - powiedział.Nadal ją obejmował, leżąc tuż przy niej, a jednak przeszedł ją naglezimny dreszcz.- Przecież byłeś tam niedawno.- Od tamtej pory upłynęło już prawie osiem miesięcy.- Musiałwyczuć jej napięcie, bo delikatnie potarł dłońmi jej ramiona.Spoglądała na niego szeroko otwartymi oczami. - Naprawdę to takie trudne dla ciebie wytrzymać w tym domu? Iznowu ta nieprzenikniona mina na jego twarzy, jak zawsze,kiedy nie chciał jej odpowiedzieć, to ostrożne zamykanie się w sobie.- Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.- Doprawdy? - Katrina usiadła na łóżku, tym samym odsuwając się odniego.- A gdybym powiedziała, że nie chcę, abyś tam jechał?- Nie będę tam sam, w Kalkucie spotykam się z przyjacielem.To niewchodzi w rachubę, żebym się teraz wycofał.- Ach, rozumiem.Widocznie nie wchodziło też w rachubę po-rozmawiać ze mną, zanim jeszcze umówiłeś się z przyjacielem.Nie odpowiedział.- Byłeś już w Darjeeling i w wielu innych rejonach upraw, roz-mawiałeś z wieloma kupcami, którzy handlują herbatą.Nie wystarczytych podróży?- Nigdy nie będę mógł zrezygnować z nich całkowicie.- Kiedy braliśmy ślub, powiedziałeś, że koniec z włóczeniem się pokraju.- Po pierwsze - odparł zimno Aidan - ja nie włóczę się po kraju.A podrugie, nie pamiętam, abym składał taką obietnicę.Katrina owinęła się szczelnie kocem i podciągnęła nogi.- Uznałam, że to oczywiste i samo przez się zrozumiałe.W porządku,może ja i Caleb nie jesteśmy dla ciebie pełnowartościową rodziną, alejest jeszcze Mariana! Czy ona dla ciebie nic nie znaczy.? Bo jestdziewczynką, a nie chłopcem?- Wiesz dobrze, że ty i Caleb jesteście dla mnie rodziną, a gdybyśnawet urodziła mi syna, nie kochałbym go bardziej niż Marianę.Jej spojrzenie padło na bliznę na jego prawym ramieniu.Jeszczeprzed godziną dotykała tego miejsca ustami.Nagle uświadomiła sobie,jak bardzo się cieszy, że Aidan właśnie wtedy przerwał kontaktwzrokowy.Gdyby nie to, mogłaby się zdradzić przed nim jakimśgestem lub słowem, ujawnić, co czuje.Uzyskała wprawdzie to, coprzewidywały ich uzgodnienia przed ślubem: jego nazwisko wraz zbezpieczeństwem, jakie ono dawało, dom dla Caleba, który dzięki temu - taką miała nadzieję - znajdzie się poza zasięgiemStephena, a także wolność dla siebie.Ale nagle zrozumiała, że towszystko za mało - przynajmniej dla niej.Aidan wydawał się za-dowolony z tego, co osiągnął: miał plantację herbaty, kobietę, z którądzielił łoże, mógł też wyjeżdżać i wracać do domu, kiedy chciał.Spojrzała na niego z takim chłodem, na jaki tylko było ją stać.- Azatem jedz sobie - powiedziała.- Przestało mnie to już obchodzić.Przez krótki moment miała wrażenie, że dostrzegła na jego twarzyzdumienie, odwróciła się jednak, zanim dotarł do niej w pełni sens tejreakcji. 24UTAKAMAND, MAJ 1878Gillian znalazła dach nad głową w tej samej gospodzie, w którejmieszkała niegdyś razem z Brianem.Wbrew obawom, jakie żywiła, niemiała tym razem z gospodynią żadnego problemu: kobieta jej już niepamiętała albo też uznała, że dopóki otrzymuje należną zapłatę, nie dbao to, komu wynajmuje pokoje.Zresztą gospoda znajdowała się teraz wznacznie gorszym stanie niż przed trzema laty.Pieniądze, które Gillian zdołała odłożyć, kończyły się.Nieliczneprezenty otrzymane od Ingrama posprzedawała, nie dostała jednak zanie zbyt wiele.W dotychczas zajmowanym pokoju mogła zostaćjeszcze przez miesiąc, potem jednak państwo Marks znalezli kogoś najej miejsce, musiała się więc wyprowadzić.Aby zapłacić za czynsz,zaczęła oszczędzać na jedzeniu i w efekcie przez trzy ostatnie miesiącebardzo schudła.Zawsze była szczupła, teraz jednak ubranie wprostwisiało na niej, a kiedy z rana przeglądała się w zniszczonympodręcznym lusterku, widziała w swoim odbiciu małego zabiedzonegoptaszka, który zabłąkał się w obce sobie regiony.Kiedy póznym popołudniem wracała do domu, dygotała z zimna,mimo że był ciepły dzień majowy.Okryła się szczelnie stolą.Corazdotkliwiej dawało jej się we znaki zmęczenie.Poszukiwania pracyspełzły na niczym.Spotkała jednego ze znajomych Ingrama, z którymisiedziała przy stoliku w gospodzie owego pa- miętnego wieczoru, a kiedy ten dowiedział się, w jakiej znalazła sięsytacji, zaoferował jej trochę pieniędzy w zamian za określone usługi.Gillian natychmiast odrzuciła tę propozycję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •