[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mają zamiaru stwierdzaćjej niepoczytalności.Przebywała tu dobrowolnie i może odejść,kiedy zechce.Właściwie to i  warunkowe wychodzenie jej nie dotyczy, ale większość pacjentów, nawet dobrowolnych,podporządkowuje się tej łagodnej dyscyplinie.Panna Trubb zcałą pewnością nie jest niebezpieczna dla otoczenia.- Przecież to kryminalistka - mruknął inspektor Frost dosierżanta Willisa.- Ci psychiatrzy zawsze biorą stronęprzestępców.Większy sukces osiągnął w Coningtonie nadinspektorMitchell.Skłoniono Urząd Zdrowia do dokładnegoprzetrząśnięcia starych akt i wyłoniły się dwa ważne fakty.Położna, która zameldowała narodziny dziecka, podała jakonazwisko matki nie  Trubb lecz  Clements.Idąc tym tropem,Mitchell wykrył, że jedna z wizytatorek służby zdrowia była wswoim czasie zaprzyjazniona z tą położną i pózniej na nowonawiązała z nią kontakt.Szczęśliwym trafem wizytatorka tajeszcze pracowała w tutejszym okręgu.- Korespondencję odnowiłyśmy znacznie pózniej -wyjaśniła.;- Już po procesie.Pamiętam, że obrońcy pannyTrubb nawet pytali mnie, czy wiem, gdzie ona jest.Wtedyjeszcze nie wiedziałam, nie pisała do mnie aż do końca wojny.Chyba pan wie, że wyszła za mąż w Kanadzie.Ale od tego czasupisuje do mnie regularnie.Chce, abym do niej przyjechała wprzyszłym roku, gdy przejdę na emeryturę.- A więc może nam pani dać jej adres?- Oczywiście.Mitchell wyjaśnił, w jakim celu ten adres jest potrzebny idodał, że dziwi go, że obrona nie wezwała jej na świadkapodczas rozprawy.- To dlatego, że osobiście nigdy nie miałem z tą sprawą doczynienia.To wina tego zamieszania z nazwiskami.Wizytatorka otrzymuje kartę ewidencyjną z nazwiskiem - wtym przypadku  Clements i idzie odwiedzić matkę.Nie jabyłam tam skierowana.A czy dziecko było pod opiekąprzychodni?Sprawdzono dalsze akta.W rejestrach żadnej przychodni niefigurowało dziecko nazwiskiem Clements.Ani Trubb.Mitchellzrozumiał, dlaczego wizytatorka nie zjawiła się w sądzie.PannaTrubb rzeczywiście chyba uczyniła wszystko, co mogła, aby zostać skazana.Informacje z Kanady nadeszły szybko i były absolutniejednoznaczne.Położna pamiętała ten przypadek, ponieważwydawał jej się owiany jakąś tajemnicą.Obie pannynajwidoczniej pochodziły z dobrej i szanowanej rodziny.Wielkie wrażenie zrobiło na niej oddanie starszej siostry.Niezamężna matka nazywała się Frances Clements, ale i ona, ijej siostra Helena przybrały dziwaczne nazwisko Trubb.Rozdział 15Wiadomości z Kanady wzbudziły u Rega i Mavis raczejzmieszany z podziwem lęk niż zadowolenie.Patrząc wstecz nawydarzenia ostatnich dwóch i pół miesiąca zdali sobie sprawę ztego, czego dokonali.Znacznie łatwiej, o tyle bardziej wedługprzyjętych konwencji, było wykreślić pannę Trubb ze swegożycia, uznać ją za okropną pomyłkę i ryzyko, którego o włosuniknęli; za kogoś, kogo należy się wystrzegać w przyszłości.Zamiast tego stanęli przy jej boku z entuzjazmem, o który niktich nie prosił.Zabrali się do szczegółowego badania całej jejprzeszłości, wybijania szczelin w murze, którym się otoczyła,wykopywania spod ziemi wszystkiego, co zostało pogrzebaneod chwili jej uwięzienia.To wszystko zdziałali - i to tylkodlatego, że byli dociekliwi i zainteresowani, i że trwali z uporemprzy opinii, którą sobie wytworzyli o swej lokatorce.- Co będzie teraz? - zapytała Mavis.- Przede wszystkim znów sprowadz matkę.Ktoś się terazpanicznie boi, a policja depcze mu po piętach, więc niebędziemy ryzykowali.- Przecież teraz już wszystko odbywa się poza nami.- Nie jestem taki pewny.A i ten ktoś nie może o tym napewno wiedzieć.Tak więc pani Ford wróciła na Sandfields Avenuedwadzieścia sześć, ku radości Mavis.Joy zaczęła raczkować itrzeba było jej ciągle pilnować, aby sobie czegoś nie zrobiła.Pani Ford wysłuchała opowieści o najnowszychwydarzeniach z godnym podziwu spokojem. - Dziwię się, że policja powiadomiła was o rezultatach swoichdochodzeń - rzekła, gdy skończyli.- Wcale tego nie zrobili.Tylko ten facet ze Scotland Yardu,Mitchell, powiedział panu Warrington-Reeve, że odnalazł tępołożną, więc do niej, oczywiście, zadepeszował i otrzymałodpowiedz, której się spodziewał: że Frances Meadows byłamatką tego dziecka.Pani Ford przez chwilę się zastanawiała.- Mogę zrozumieć - rzekła wreszcie - że Frances oszukałasiostrę i że wepchnęła jej dziecko, jeżeli miała się zaręczyć zpanem Meadows.Ale musiała to obmyśleć na długo, długoprzedtem.- Uważano ją za lekkomyślną - odpowiedziała Mavis.- Alekkomyślność nie idzie w parze z opracowanym z zimną krwią,pełnym kłamstw planem.Wezmy na przykład metrykę.Towymagało dużego tupetu.I to też musiała obmyśleć na długo,zanim dziecko się urodziło.- Na długo, zanim ktokolwiek wiedział, że nie będziepołożnej, która mogłaby ujawnić jej kłamstwa - uzupełnił Reg.-Tupet to niewłaściwe słowo.To było czyste szaleństwo.- Musiała być bardzo pewna Heleny - rzekła Mavis zesmutkiem.- Biedna panna Trubb.- Rozpieściła ją - stwierdziła pani Ford.- Frances należy dotypów, którym jak pokazać palec, chwytają całą rękę.Ma vis skinęła głową potakująco.- Czy ktoś jej powiedział?- Komu? Pani Meadows?- Ależ nie! Pannie Trubb.Reg przecząco potrząsnął głową.- Nie sądzę.Po co?- Mogłoby jej to przynieść ulgę.- Nie rozumiem, w jakisposób.- %7łe wreszcie tajemnica wyszła na jaw, bez względu na to,jakie to ma teraz znaczenie.- A jakie to ma znaczenie - zapytała pani Ford - teraz, gdypan Coke nie żyje? To on był szantażystą, prawda? I możeojcem dziecka.Na chwilę ich to ostudziło, ale Mavis nadal twierdziła, że musi iść do szpitala, mimo wątpliwości, jakie miał Reg co docelowości tej wizyty.- Nawet jeżeli to nic nie pomoże - powiedziała następnegoranka do matki - to w każdym razie nie zaszkodzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •