[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślał, że to zwykłe zbiry, spróbował poszczuć na nichtłum.Ale to, co się stało potem.to już się nie mieściło w żadnych granicach.Szczególnie tapacka na muchy.Panie i panowie magowie chyba doszli do jakiejś konkluzji, gdyż na chwilę porzuciliswój skarb. Nie jest tak zle, jak sądziliśmy poinformował zebranych meistr Istran. Faktycznie,znajduje się w bardzo głębokim transie.Ale, o dziwo, nie wypalił się.Wyciągniemy go. Ej! wykrzyknęła Ethelle. A kto zakosił całe żarcie? Elmarze, to twoja sprawka?Skonfundowany książę-bastard spuścił wzrok.Jego zdolność pochłaniania żywności wdowolnych ilościach była ogólnie znana.Podczas gdy jego towarzysze i krewni, skupieni naniecodziennych wydarzeniach, zapomnieli o jedzeniu, Elmar, równie skupiony, odruchowozjadł wszystko, co mu wpadło pod rękę.No dobra, prawie wszystko.Co nieco w nabożnymzachwycie zjedli wierni mieszczanie, prawie mdlejąc z nadmiaru zaszczytu, jakim było samozasiadanie przy królewskim stole. No co wy, tego jedzenia przecież było tyle co nic. wymamrotał Elmar. Szellarze,nie możesz rozkazać, by podano wreszcie normalną kolację, żeby dla wszystkich starczyło?Nie mów mi, że spiskowcy pochłonęli wszystkie pałacowe zapasy! A komu niby mam rozkazać? zaciekawił się Szellar. Straż odwołać od wejścia?Sam idz do kuchni i przynieś wszystko, co tam znajdziesz. Kiedy ja nie umiem gotować! Pomogę zgłosił się mistyk Szankhar. Magowie poradzą sobie beze mnie, tylko bymim przeszkadzał.Walento, idziesz z nami?Piękna łuczniczka z godnością skinęła głową i podniosła się zza stołu. Ja się nigdzie nie wybieram zdecydowanie odmówił Szellar. Niedoczekanie wasze.Tylko tego jeszcze brakowało, żeby wam prawie król kolację szykował.I bez tego jestemwystarczająco zmęczony. W takim razie zaczniemy powiedział meistr Istran i zapraszająco skinął ręką.Ethelle, usiądz obok i wez %7łaka za rękę.Wprowadzę cię w trans i spróbujesz go złapać.Tylkouważaj, zapadł bardzo głęboko.Jeżeli poczujesz, że coś jest nie tak, natychmiast wracaj. Wiem.Nie jestem przecież dziewczątkiem odgryzła się zadziorna czarodziejka.Szellar poczuł rozbawienie.Ze swoimi krótko obciętymi i sterczącymi na wszystkiestrony włosami drobna Ethelle przypominała właśnie dziewczątko.A w porównaniu zWalentą to nawet oskubane kurczątko.Usiadła na kanapie, złapała %7łaka za rękę i zamknęła oczy.Meistr Istran wziął się dopracy, a Szellar z przyjemnością się przyglądał.Zawsze lubił obserwować, jak dworski magrzuca zaklęcia.Meistr robił to w niezwykle elegancki sposób. Jest! krzyknęła Ethelle. Już go widzę.I wcale nie zapadł tak głęboko.Zaraz gowyciągnę. Ostrożnie, to tylko pozory przypomniał mag. Tak naprawdę sama już jesteśgłęboko.Nie przeszarżuj, inaczej będę musiał wyciągać i ciebie. A tam, gadanie, przecież on tu jest! Hej! Chodz, chodz do mnie! Jak się nazywasz? %7łak odparł cicho przesiedleniec bezbarwnym głosem. A ty? Jestem Ethelle.Chodz ze mną, wyprowadzę cię.Jak się tu dostałeś? Zabłądziłem w megasieci. Gdzie? A to nie jest megasieć? Chyba nie. Ach, więc to dlatego. %7łak mówił cichym, kompletnie wypranym z emocji głosem,bardziej podobnym do głosu nekromanckiego truposza niż żywego człowieka. Więc todlatego zabłądziłem.W megasieci nie zdołałbym się zgubić, znam ją przecież wzdłuż iwszerz.A tutaj.Tu jest tak pusto.Ethelle złapała %7łaka za ręce i pociągnęła. Uważaj, nie przeszarżuj! ostrzegł ją meistr Istran.Ale wydawało się, że Ethelle gonie słyszy. Och, jak cudownie! Nigdy tu nie byłam krzyknęła radośnie. A ty jesteś ciepły,dobry i wesoły.I nie masz ciała! A jak ja wyglądam? Jesteś dzwięczna, wesoła i pełna energii.I budzisz pożądanie. Ciekawe, czy tu można się pieprzyć, skoro nie ma ciał. Pewnie, że można %7łak rozpłynął się w uśmiechu. Chciałabyś spróbować? Jeszcze pytasz! zaśmiała się czarodziejka i wskoczyła na niego okrakiem. A to bezecnica! rozgniewał się meistr Istran. Ethelle! Wracaj natychmiast!Pogrążona w transie Ethelle szarpnęła swoją koszulę i pisnęła z rozkoszy, kiedy %7łakprzyciągnął ją do siebie i słodko jęknął. Tak jeszcze nigdy nie próbowałam! To znaczy, jak? Tak jakby na niby. Zanurzyła dłonie w jego włosach. A co to za otwór tu, w twojejgłowie? zapytała ze zdziwieniem. To? Gniazdo.Wszyscy takie mają.Nie zwracaj uwagi na ciało albo wylecisz. Jak cudownie! To czysta magia. Lepiej stąd chodzmy zwrócił się do króla zniesmaczony meistr Istran. Teraz nic ichnie powstrzyma, a ja nie mam ochoty nurkować po tę niemoralną kocicę. Nie trzeba im przerywać uśmiechnął się Szellar. Po tym, co ten biedak przeżył, jaknajbardziej zasłużył sobie na niewielką przyjemność. Opowie mi wasza książęca mość o nim? zainteresował się mag, przepuszczającprzyszłego króla w drzwiach. Oczywiście.Nie, proszę, meistr jest w końcu starszy. Nie mag pokręcił głową. Niech się wasza książęca.królewska mośćprzyzwyczajają.Etykiety należy przestrzegać.Nie możemy się wszyscy zachowywać jak tabezecnica Ethelle.Szellar posłusznie ruszył przodem i nagle wydało mu się to wręcz oburzające.%7ływiłgłęboki respekt dla meistra Istrana i przyjmowanie takich oznak szacunku z jego stronyuważał za absurdalne.Poza tym, zwrot wasza królewska mość ranił jego uszy.Szellar niechciał być królem.Gdyby tylko mógł, z radością odstąpiłby tron kuzynowi i wrócił dozabawy w szpiegów i przestępców.Ale wiedział doskonale, że Elmar za żadne skarby niezgodziłby się porzucić życia bohatera i wziąć na swoje barki odpowiedzialności za kraj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]