[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Próbujemy rozmawiać, anawet trochę plotkować przez całe popołudnie.Uczyła się angielskiego wszkole przez parę lat i coś tam pamięta, choć śmiejemy się, że słownictwopojawiające się na takich lekcjach nie bardzo przydaje się w prawdziwejrozmowie.No bo jak często wypowiada się zdania typu:  Którędy doweterynarza?" albo:  To jest ołówek"? Czytamy razem włoski odpo-wiednik brytyjskiego magazynu  Heat".Pokazujemy palcem na obrazki,mówiąc:  Bella albo  Molto sexy", za każdym razem wybuchającniepohamowanym śmiechem.Mamy podobny gust, co oczywiście bardzomnie cieszy- Laurana, podobnie jak ja, uważa, że Drew Barrymore napewno byłaby świetną przyjaciółką, a Dr Jack z Zagubionych jestzabójczo przystojny.Do tego straszną frajdę sprawia nam zastanawianiesię, która trzeciorzędna hollywoodzka gwiazdka zafundowała sobieoperację plastyczną, a która nie.Mamy całkiem sporo klientów, w związku z czym zapominamyzamknąć bar na czas sjesty.Obiecuję Lauranie, że zapłacimy jej zanadgodziny, ale ona zapewnia mnie, że to nie ma znaczenia i że chętniedotrzyma mi towarzystwa.- Fajnie mi się z tobą rozmawia  mówi rozpromieniona.Ja równieżsię uśmiecham, mając nadzieję, że Chuck miał rację: wkrótce znajdęsobie prawdziwych włoskich przyjaciół, tak jak zawsze marzyłam, muszętylko być cierpliwa.Niestety nie mam zbyt wiele czasu, by delektować się kiełkującąprzyjaznią, bo tuż po siódmej nasz bar zalewa fala klientów i nie wiemy,za co się złapać.Dołącza do nas Rafaella, ale ponieważ tak miłospędziłam czas z Lauraną, nie pozwalam, by posępny wyraz twarzy mojejteściowej zepsuł mi humor.Zabieram się natomiast za zmywanie isprzątanie stolików, pozwalając jej panoszyć się za barem.W którymśmomencie zauważam, że zjawiła się też Gina i Alexandra, studentki,które czasem nam pomagają; wnioskuję, że to Rafaella po niezadzwoniła, gdyż bar jest wyjątkowo zatłoczony. O dziesiątej przyjeżdża Paolina.Nie obsługuje jednak klientów, tylkonalewa sobie szklaneczkę whisky i opada ciężko na krzesło w kącie.Włoszki rzadko się upijają, to chyba taka niepisana zasada; nigdy niewidziałam Paoliny spożywającej więcej niż lampkę wina do obiadu, nomoże poza walentynkami, kiedy sama obaliła prawie całą butelkę.Trochęsię więc martwię, widząc ją nagle pijącą wysokoprocentowy alkohol.Przypominam sobie radę Chucka, że muszę sama przejąć inicjatywę, jeślichcę znalezć przyjaciół, i kiedy Rafaella odwraca się do mnie plecami,szybko nalewam sobie whisky do szklanki i macham energicznie domojej szwagierki.- Boże, nigdy nie widziałam tu tylu ludzi - staram się nawiązaćrozmowę.Paolina nie odpowiada, próbuję więc czegoś bardziejbezpośredniego.- Mogę się przysiąść? - krzyczę, chcąc, by mój głosprzedarł się przez salwy śmiechu i panujący wokół zgiełk.JednakPaolina, w przeciwieństwie do wszystkich innych osób w barze, wydajesię ponura i milcząca.- Proszę - odpowiada chłodno.- Zdrowie - opadam na krzesło tuż obok niej i unoszę do góryszklankę.- Salute - mówi z takim entuzjazmem, jakby właśnie dowiedziała się ośmierci swojego najukochańszego psa; i stuka swoją whisky o moją.- Co tam?Paolina otwiera torebkę i wyciąga z niej małe lusterko i szminkę.Poprawia makijaż, po czym delikatnie szczypie się w policzki, jakbychciała przywrócić im trochę koloru.Następnie przetrząsa torebkę i pochwili wyciąga z niej papierosy oraz zapalniczkę.Zapala, zaciąga sięporządnie i dopiero wtedy odpowiada:-Nic.Może bym uwierzyła, gdyby jej oczy nie były zaczerwienione odpłaczu i gdyby nie obgryzała paznokci, kiedy tylko odłożyła papierosa nabrzeg popielniczki.Nie odrywam od niej wzroku, więc po chwili dodaje: - Miałam ciężki dzień w pracy.Nic takiego.Jutro będzie lepiej.Zastanawiam się, czy powinnam udać, że jej wierzę, ale dochodzę downiosku, że przecież praktycznie jest moją siostrą.- Widzę, że coś jest nie tak.- Rozstałam się z chłopakiem, skoro już musisz wiedzieć- mówi, a ton jej głosu jest zarówno oschły, jak i pełen cierpienia.- Przykro mi.- Waham się, co powiedzieć.- Nawet nie wiedziałam, żekogoś miałaś.To jakaś nowa znajomość? Takie też bolą.Myślisz, że ktośjest wyjątkowy, a tu.- Byliśmy razem przez pięć lat.- Pięć lat? - pytam zaskoczona.- To dlaczego nigdy go nie poznałam?Ba, nawet nie wiedziałam o jego istnieniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •