[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Prawda, przecież Hamo za każdym razem ucieka. Biskupa rozbawił ten obraz, ale nakrótko. Uciążliwe pokrewieństwo!W tym momencie wszedł Wawrzyniec i Mikołaj zwrócił się do niego z wyrzutem: Powinniście byli najpierw mnie powiadomić. Nie znam dobrze hrabiny bronił się franciszkanin. W Otranto wydawała się chłodnai rozważna.Wawrzyniec poszedł za biskupem i jego kucharzem przez ich podziemne królestwo, ażstanęli przed jakimiś drzwiami. Dopilnuj rzekł biskup do Jarcynta żeby dla hrabiny przejście było zamknięte. Możliwość ucieczki do portu powinna zawsze istnieć odparł spokojnie kucharz iMikołaj przyznał mu w duchu rację. Ale na wszelki wypadek drogę trzeba zamknąć, żeby ktoś nie wdarł się do pawilonu inie uprowadził dzieci powiedział gniewnie. I to od zaraz. Bezpośredniego zagrożenia nie ma sprzeciwił się kucharz i otworzył drzwi.Zeszli po drewnianych schodkach i mogli teraz z góry zajrzeć przez okrągłe okienko dowielkiej piwnicy.William stał przy pulpicie i pisał to, co mu dyktował Benedykt, którychodził w kółko z rękoma założonymi do tyłu.Jego głos dobiegał wyraznie.U stóp Williamasiedziały grzecznie dzieci, przysłuchując się z zainteresowaniem opowieści Benedykta..W tym czasie gdy Gujuka wybrano wielkim chanem, a byliśmy tego świadkami, spadłw obozie tak wielki i gęsty grad, że przy topnieniu utonęło ponad sto osób, a wiele jurt iinnego dobra zabrała woda. Co to jest jurta? zapytała Jeza.Benedykt przerwał dyktowanie. Okrągły namiot spleciony z gałęzi, wielki jak dom i obciągnięty z zewnątrz filcem wyjaśnił życzliwie. A co to jest filc? Materiał, miękki i ciepły, chroniący nawet przed deszczem. Benedykt był wzorowymnauczycielem. Pózniej wyszukam w skrzyni i podaruję ci sukienkę z filcu obiecałdziewczynce. Spodnie! powiedziała Jeza. Wolałabym spodnie! I całe takie domy stawiają na wozy i wożą je wszędzie? spytał teraz Rosz. Taki wózmusi być przecież bardzo wielki. Wozy są tak wielkie jak.jak wasz pawilon tłumaczył dalej Benedykt a koła mająwyższe niż William i ja razem wzięci. I kto to ciągnie? Bez mała dwieście wołów cierpliwość Benedykta była niewyczerpana a kieruje nimijedna jedyna kobieta! Widzisz?. nadęła się Jeza, spoglądając na swego towarzysza.Biskup dał znak i niepostrzeżeni świadkowie rozmowy wycofali się na palcach. Ja też tak podróżowałem chwalił się Wawrzyniec. Z papieskim pismem legacyjnymmożna jezdzić wszędzie, i to za darmo! Pełen dumy wyciągnął dokument z habitu. Jestwprawdzie datowane na jesień roku pańskiego 1246, ale wciąż spełnia swoją rolę. Czy mogę zobaczyć? spytał biskup i przejrzawszy szybko pismo wręczył jekucharzowi. Możesz to skopiować? Ale z drobną zmianą: ma być wydane przez jegoświątobliwość Innocentego Czwartego w Lyonie w Wielkanoc 1245 roku.Dokładną datęwyciągniemy od Piana, a wystawione będzie na Williama z Roebruku. To byłby. mruknął Jarcynt po dokładnym przestudiowaniu zaopatrzonego w sznur ipieczęć pergaminu i upewniwszy się, że Wawrzyniec pospieszył przodem to jest wyrokśmierci dla brata Williama. Powinno być znalezione przy jego zwłokach.Usunie ostatnie wątpliwości. A Benedykt? Do tego czasu nie powinno go być wśród żywych.Pianowi zapewne też coś sięprzydarzy. A dzieci? Jak one to przyjmą? Skąd w tobie tyle uczuciowości, Jarcyncie? Kyklos ton anthropeion pregmaton* Biskup poczuł się nieswojo. Taka jest cena ich ocalenia, poza tym wszystko zostałoukartowane znacznie wyżej.A właściwie dlaczego dzieci są w piwnicy z franciszkanami? Odkryły, podobnie jak szczury i psy, jak korzystać z Ostatniej Drogi nie nadziewającsię na ostrza roześmiał się cicho kucharz. Co rano wczołgują się na czworakach zpawilonu do piwnicy, odkąd im zabroniłem pływać łodzią w cysternie. Co? Biskup był wyraznie zirytowany, lecz kucharz nie zamierzał go oszczędzać. W waszym skarbcu znalazłem je dwa razy.Są jak myszy! %7łeby ich tylko kot nie rozszarpał! powiedział biskup. Albo twój Styks! Mikołajowi zawsze robiło się niedobrze na myśl o tym zwierzęciu. Trzymasz go nałańcuchu? I pod kluczem? Na pewno podjąłeś wszelkie środki ostrożności, żeby bestia niezaatakowała dzieci? Ręczę za mojego Styksa burknął kucharz. Masz ręczyć za bezpieczeństwo dzieci! Odpowiadasz za nie głową! Jak zawsze, mój władco!Biskup skierował się do wyjścia.W drzwiach omal się nie zderzył z Hamonem, który gowłaśnie szukał. Hrabina z Klarion wsiadają na statek. Hamo zawrócił z ulgą, Mikołaj zaalarmowanypospieszył za nim.Jarcynt tymczasem dogonił Wawrzyńca i nawiązał z nim rozmowę.Jakby mimochodemwspomniał, że franciszkanie nie nadążają z pisaniem, a tu Pian się niecierpliwi, napomknąłteż o przykrym położeniu nie umiejącego pisać Benedykta i o bólu palców Williama.Wawrzyniec zaproponował bez namysłu, że pomoże konfratrom w pisaniu.Kucharz miałwłasny interes w doprowadzeniu do tej samarytańskiej posługi, biskup bowiem zagroził, żewykorzysta jego umiejętność pisania w służbie Historiae Mongolorum.Na razie uratowałago jedynie konieczność pilnego sporządzenia papieskiego dokumentu legacyjnego dlaWilliama.*Kyklos.(gr.) bieg ludzkich spraw, zwykła kolej losu.Ucieszony zaprowadził Wawrzyńca do piwnicy, kazał podać wyborny posiłek i oznajmiłdzieciom, że dzisiejszej nocy mogą spać z mnichami.Odpowiedziało mu radosne wycie.Dla franciszkanów było to także radosne spotkanie. Trzy lata minęły od chwili, kiedy widziałem cię po raz ostatni, Wawrzyńcze liczyłwzruszony Polak. Wówczas to Szary Kardynał wsadził cię do karceru z powodunieposłuszeństwa.Dziś jesteś legatem. Ach, spaventapasseri, nasz strach na wróble! roześmiał się mały minoryta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]