[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znaczy sięużywany.Uwielbiałam dodge a.Razem z Aresem tygodniami szukaliśmy odpowiedniego auta,starając się znalezć najlepsze połączenie niskiej ceny i długowieczności.Kiedy jew końcu kupiłam, pojechaliśmy po mamę i we trójkę uczciliśmy to czekoladowymikoktajlami mlecznymi w Dairy Queen.Dobrze, że Isaiah obiecał naprawić corvettę.W przeciwnym razie zwinięta w kulkę opłakiwałabym kolejną stratę Aresa& i mamy.Przyłapałam Beth na posyłaniu mi morderczego spojrzenia.Przysłuchiwała sięnaszej rozmowie.Rozmawialiśmy otwarcie przy niej i Isaiahu, ale nie poruszaliśmykwestii moich problemów.Noah uważał ich za rodzinę i im ufał.Ja ufałam Noahowii lubiłam Isaiaha.Beth zaledwie tolerowałam. Ciekawie dziś było na wuefie. Na jej twarzy pojawił się diabelski uśmieszek.Bardzo rzadko zwracała się bezpośrednio do mnie.Gigantyczne motyle Noaha zaczęłymi gryzć wyściółkę żołądka. Naprawdę?  zapytałam, mając na myśli: Proszę, zacznij mnie znów ignorować. Miałam okazję posłuchać, jak twoja przyjaciółeczka Grace nabija się z ciebie.Muszę przyznać, że po raz pierwszy jej słowa mnie rozbawiły.Potwierdziła to, o czym w zasadzie i tak już wiedziałam: że moje publicznespotykanie się z Noahem zniszczyło kruche resztki przyjazni mojej i Grace.Jeślizamiarem Beth było wypatroszenie mnie niczym ryby, to jej się udało.Brzuch bolałmnie tak bardzo jak tamtego wieczoru, gdy staranował mnie Luke.Noah oderwał się od framugi i podszedł do Beth. Kurwa mać, Beth.Co się, do cholery, z tobą dzieje? Ze mną? To ty się oprowadzasz z Panną Zwirus ką. Zeskoczyła ze stołu,przypadkowo przewracając słoik pełen uszczelek.Potoczył się w stronę krawędziblatu.  Beth, łap  wrzasnęłam.Wyciągnęła rękę, ale jej palce zacisnęły się na powietrzu, gdyż słoik zdążył się jużsturlać i spadł na podłogę.W mojej głowie wibrował odgłos tłuczonego szkła.Migotały obrazy, a czarna dziura rozrastała się i wirowała.Gdy młotek wbijał miw czaszkę ostre gwozdzie, na pierwszy plan wyłonił się jakiś zamglony obraz.Leżałam na beżowym dywanie w salonie mamy.Otaczało mnie kolorowe szkło.I krew.Dużo krwi.Moje ręce pulsowały bólem.Rzuciłam się do ucieczki i wrzasnęłamz bólu, gdy coś ostrego przecięło mi plecy.Wzrok miałam wbity w drzwi.Musiałam do nich dotrzeć.Musiałam wydostać sięz mieszkania.Ignorować ból.Walczyć ze strachem.Obróciłam się na bok, krzyczącgłośno, gdy w kolana i ręce wbiły mi się kawałki szkła.Szkło kruszyło się pod moimciężarem.Każdy duży kawałek palił moje mięśnie niczym rozgrzany węgiel, a każdymaleńki odłamek wbijał mi się w skórę.Czołgałam się.Byłam wyczerpana, niemyślałam jasno i wzbierały we mnie mdłości.O Boże, gdzie on jest? Powiedział, żejuż jedzie.O Boże, proszę, tatusiu, proszę, przyjedz. Echo!Zamrugałam i przekonałam się, że siedzę w kucki na podłodze w garażu i trzymamsię rękami za głowę.Serce waliło mi jak szalone, a każda część mego ciała drżała.Noah ukląkł obok mnie.Oczy miał szeroko otwarte, zaszokowane.Zatknął mi włosyza ucho i powiedział niskim, uspokajającym głosem: Skarbie, co się stało? Coś cię boli? Kręci ci się w głowie?Rozglądałam się gorączkowo, wyczuwając niebezpieczeństwo.Isaiah i Beth patrzylina mnie jak na wariatkę.Noah ujął moją twarz w dłonie. Proszę, skarbie.Przełknęłam z trudem ślinę. Witraż.To był najnowszy projekt mojej mamy.W jego oczach pojawiło się zrozumienie. Coś sobie przypomniałaś.Niebo przecięła błyskawica.Podskoczyłam.Noah mnie przytulił. Już dobrze.Jestem przy tobie.Kark mi płonął, a mimo to szczękałam zębami.Pociągnęłam nosem, żebypowstrzymać łzy.Skoro tak się czułam, przypomniawszy sobie zaledwie fragment, cosię stanie, jeśli przypomni mi się wszystko? Przeżyję załamanie?W moich oczach wezbrały gorące łzy i wytarłam je rękawem.  Mam dość nocnych koszmarów. Mam dość zastanawiania się, czy nie tracęzmysłów.Pogładził mnie po głowie i jeszcze mocniej przytulił. Damy sobie z nimi radę, Echo, obiecuję ci to.  Szkoda, że nie mogę z tobą spać  wymruczała Echo głosem sennym i takcholernie seksownym. Powiedz tylko słowo, skarbie, a pozbawię cię tchu. Wróciłem z pracy krótko popółnocy i postanowiłem do niej zadzwonić.Siedziałem na pralce, dając Bethi Isaiahowi odrobinę prywatności, której, jak oboje twierdzili, wcale nie potrzebowali.Isaiah udawał, że ich sesja łóżkowa w ogóle nie miała miejsca, Beth tak samo.Dobrawiadomość była taka, że Beth nie czmychnęła do mamy ani nie dała się wykorzystaćinnemu facetowi.Zła wiadomość była taka, że Isaiah cierpiał jak cholera.Na chwilęspróbowałem zapomnieć o problemach przyjaciół i skupiłem się na wspominaniupysznego, cynamonowego zapachu Echo, tak różnego od pachnącej stęchlizną wilgociw suterenie.Zmiech mojej małej nimfy odnalazł drogę aż do mej duszy. Ale ty jesteś niegrzeczny.Mnie chodzi o spanie ze sobą.Sen.Nie seks. Nie musimy uprawiać seksu.Są inne sposoby, dzięki którym mogę cię uśpić. Jesteś niemożliwy  rzekła i do moich uszu dobiegł szelest pościeli. Dziękitobie czuję się bezpieczna.Może gdybym się czuła bezpieczna, to byłabym w staniespać.Dlatego Jacoba dręczyły w nocy koszmary? Nie czuł się bezpieczny? Pewnego wieczoru zakradnę się do twojego pokoju i spróbujemy.Tylko sen,obiecuję. Mój tata by cię zabił, a mnie zamknąłby w klasztorze. Zaryzykuję. No więc&  powiedziała wyjątkowo lekkim tonem. Mówiłam ci, że ten podstępz ACT się nie uda. Zachichotała, zadowolona z tego, że miała rację.Dziesięć minut po rozpoczęciu sesji terapeutycznej Echo wparowałem do gabinetupani Collins i opowiedziałem o moim nagłym zainteresowaniu studiami.Co do jednegomiałem rację.Nasza terapeutka rzeczywiście strasznie się podjarała.Zamiast jednakzerwać się i lecieć po informacje, szybko mi powiedziała, że potrzebuje czasu, abyzgromadzić wszystkie materiały.Następnie umówiła mnie na czwartek, zaraz po szkole,tuż przed hipnozą Echo.  A ty uwielbiasz mieć rację, no nie? śś.Rozkoszuję się tą chwilą. Głośno ziewnęła.Przez te sesje terapeutycznenocne koszmary dręczyły ją jeszcze częściej niż do tej pory.Intuicja mi mówiła, żesypia zaledwie kilka godzin na dobę i zmusza się do tego, aby nie spać i dzięki temuuniknąć koszmarów.Pomyślałem o Jacobie. Czy gdybyś znała powód swoich koszmarów, porozmawiałabyś o tym z paniąCollins? Jesteś na haju?  Nawet nie czekała na moją odpowiedz, oczywiście przeczącą.Ona zna powód, ale odpowiadając na twoje pytanie, tak.Ta kobieta jest szalona, alewydaje mi się, że wie, co robi.Cóż& tak jakby& w większym stopniu niż inni idioci,do których chodziłam.Nie wiem.Chyba można powiedzieć, że ją lubię. Mówiłaz lekka niewyraznie. Idz spać, skarbie.Zobaczymy się jutro w szkole.Ziewnęła ponownie. Uciekam, ale chyba jeszcze trochę poczytam.Kocham cię. Rozłączyła się,wiedząc, że ja nie wypowiem tych słów.%7łałowałem, że nie jestem tak odważny jakona. Powiedz, że z nią zerwałeś!  zawołała Beth.Zeskoczyłem z pralki.Beth i Isaiah leżeli na materacu i oglądali telewizję. Czemu miałbym to zrobić? Bo to świruska.A zanim zaczniesz jej bronić, pamiętaj, że widziałam jej małyodlot.Zdjąłem koszulkę, cisnąłem ją do kosza z brudami i położyłem się na kanapie.Kiedybędę miał swoje mieszkanie, pierwsze, co kupię, to będzie łóżko.Wielkie łóżkoz miękkimi poduszkami i ładną pościelą. Nie waż się mnie ignorować! Isaiah, powiedz mu, że łamie jakieś tam męskiezasady.Na przykład taką, że nie umawia się z wariatkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •