[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bardzo dobrze.A skąd znasz taksonomię naczelnych?- Specjalizuję się w psychologii.Rezusy są obiektem wielu badań, jak pan sampewnie wie.Sam miał to właśnie skomentować, kiedy nadeszła kelnerka z talerzami smażonychmałży i ostryg, gotowanych krewetek, chleba z mąki kukurydzianej i surówki z białejkapusty.Pochłonęło nas polewanie potraw sosem, i wyciskanie soku z cytryn i obieraniekrewetek.- Do czego te małpy są używane?- Populacja na Murtry to kolonia hodowlana.Niektóre roczniaki są zabierane iwysyłane do FDA, ale jeżeli osobnik nie jest schwytany, zanim osiągnie odpowiednią wagęciała, zostaje tam na całe życie.Małpi raj.- Co tam jeszcze jest? - Mojej córce jedzenie i mówienie w tym samym momencie niesprawiało najmniejszej trudności.- Niewiele.Małpy chodzą sobie, gdzie chcą.Zakładają swoje własne społeczności imają swoje własne zasady.Są miejsca dokarmiania i zagrody, gdzie małpy są łapane, ale pozaobozem wyspa należy do nich.- Jakim obozem?- Tak nazywamy teren przy doku.Jest tam stacja terenowa, mała klinikaweterynaryjna, przeważnie dla nagłych wypadków, szopa na jedzenie dla małp i przyczepakempingowa dla studentów i badaczy.Zanurzył ostrygę w sosie koktajlowym, odchylił głowę do tyłu i włożył sobiesmakołyk do ust.- W dziewiętnastym wieku na wyspie była plantacja.- Do brody przyczepiły mu sięmałe, czerwone drobinki.- Należała do rodziny Murtry.Stąd wzięła się nazwa wyspy.- Kto tam może pojechać? - Katy obrała kolejną krewetkę.- Absolutnie nikt.Małpy są wolne od wszelkich wirusów i warte kupę forsy.Każdy,absolutnie każdy, kto postawi nogę na wyspie, przechodzi przez moje ręce i musi miećmnóstwo szczepień, między innymi test na gruzlicę wykonany nie dawniej niż sześć miesięcytemu.Sam spojrzał na mnie pytająco, a ja kiwnęłam głową.- Nie sądziłam, że gruzlica jest nadal taka grozna.- Dla człowieka.Ale małpki są bardzo wrażliwe na gruzlicę.Wybuch epidemii wmgnieniu oka zniszczyłby całą kolonię.Katy zwróciła się do mnie.- Twoi studenci też musieli się szczepić?- Za każdym razem.Na samym początku mojej pracy, nim zainteresowała mnie antropologia i sądowa, wzakres moich badań nad starzeniem się szkieletu wchodziła praca z małpami.Prowadziłamwtedy zajęcia z prymatologii na Uniwersytecie Karoliny Północnej w Charlotte i szkołęterenową na wyspie Murtry.Przez czternaście lat jezdziłam tam ze studentami.- Hm - Katy połknęła małża.- Ciekawie się zapowiada.Następnego dnia o wpół do ósmej rano staliśmy w doku na północnym krańcu Lady'sIsland, nie mogąc się doczekać wyjazdu na Murtry.Jechaliśmy tutaj jak przez terrarium.Wszędzie utrzymywała się gęsta mgła, zacierająca kształty i sprawiając, że świat stał sięnieco nieczytelny.Z miejsca, gdzie staliśmy, do Murtry było mniej niż tysiąc pięćset metrów,ale mgła znacznie ograniczała widoczność.Gdzieś obok nas przestraszony ibis wzbił się wpowietrze, ciągnąc za sobą długie, chude nogi.Przybyli ludzie załadowywali dwie otwarte łodzie.Wkrótce skończyli i odbili.Katy ija popijałyśmy kawę oczekując na sygnał od Sama.Wreszcie zagwizdał i przywołał nasgestem.Zgniecione kubki styropianowe wrzuciłyśmy do beczki po benzynie pełniącej funkcjękubła na śmieci i pośpiesznie zeszłyśmy na niższy pomost.Sam pomógł nam wejść na pokład, odwiązał linę i wskoczył.Skinął człowiekowi przykole sterowym i wpłynęliśmy w małą zatoczkę.- Jak długo będziemy płynąć? - zapytała Sama Katy.- Jest przypływ, więc przepłyniemy Parrot Creek, potem zatoczką z tyłu i przetniemybagna.Nie powinno nam to zająć więcej niż czterdzieści minut.Katy siadła po turecku na pokładzie.- Lepiej wstań i oprzyj się - zasugerował Sam.- Kiedy Joey zmniejsza obroty silnika,ta łódz skacze.Wtedy niezle trzęsie.Moja córka wstała i Sam podał jej linę.- Trzymaj się tego.Chcesz kamizelkę ratunkową?Katy potrząsnęła głową.Sam spojrzał na mnie.- Ona świetnie pływa - zapewniłam go.Właśnie w tym momencie Joey zapuścił silnik i łódz skoczyła.Pruliśmy przez otwartąwodę, wiatr rozwiewał włosy i ubranie i porywał słowa z ust W pewnej chwili Katy poklepałaSama po ramieniu i wskazała boję.- Sieć na kraby - krzyknął.Kawałek dalej pokazał jej gniazdo rybołowa na znaku kanałowym.Katy energicznieskinęła głową.Wkrótce potem wpłynęliśmy na bagna.Joey, stając na rozstawionych nogach, zoczami utkwionymi przed sobą, kręcił kołem, prowadząc łódz przez wąskie wstążki wody.Nigdzie nie było więcej niż trzy metry wolnej przestrzeni.Czasami pochylaliśmy się w lewo,potem w prawo, manewrując po tafli i zalewając trawy po obu stronach fontannami wody.Katy i ja trzymałyśmy się łodzi i siebie nawzajem, nasze ciała wstrząsane były siłąodśrodkową przy ostrzejszych zakrętach, a my śmiałyśmy się i podobała nam się i prędkość, ikrajobrazy.Zawsze kochałam wyspę Murtry, ale chyba jeszcze bardziej docieranie namiejsce.Kiedy dotarliśmy do celu, mgła już opadła.Słońce zalewało dok i znak wejścia nawyspę.Wietrzyk poruszał gałęziami drzew, których liście rzucały drgające cienie na napis:WAASNOZ RZDOWA.NIE WCHODZI ZAKAZ WSTPU.Kiedy rozładowano łodzie i wszyscy zeszli z pokładu, Sam przedstawił ludziom Katy.Ja znałam większość z nich, choć dostrzegłam kilka nowych twarzy.Joey został zatrudnionydwa lata wcześniej.Fred i Hank byli tu od lat.Przedstawiając ekipę, Sam krótko opisałoperację.Joey, Larry, Tommy i Fred byli technikami, do ich codziennych obowiązków należałoutrzymywanie dobrych warunków i transport zaopatrzenia.Malowali i reperowali, czyścilizagrody i miejsca dokarmiania i pilnowali, by zwierzęta miały zawsze wodę i pokarm.Jane, Chris i Hank, bardziej zaangażowani w badania, obserwowali grupy pozyskującrozmaite dane.- Jakie? - zainteresowała się Katy.- Ciąże, narodziny, śmierci, problemy zdrowotne.Nieustannie obserwujemypopulację.Prowadzimy też badania.Jane skupia się nad serotoniną.Codziennie obserwuje izapisuje różne typy zachowań, które małpy są bardziej agresywne, bardziej impulsywne.Następnie porównujemy dane z poziomami serotoniny.Patrzymy też na ich miejsca wspołeczności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]