[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Skoczę na górę, wezmę trochę ubrań i jedzenie z kuchni.Jeśli przezten czas Fox jeszcze nie skończy, to po prostu poczekamy.- Jak tylko będzie wolny, powiem mu, że przyszłyście! - zawołałaasystentka, kiedy we trzy weszły na schody.- Zacznę od kuchni - powiedziała Cybil.- Pomogę ci, ale muszę zrobić siusiu.- Quinn przestąpiła z nogi nanogę.- Wiem, że jestem w ciąży, więc to pewnie psychologiczne siusiu,ale mój pęcherz uważa inaczej.Kurczę! - zawołała, kiedy Layla otworzyładrzwi do mieszkania.- To mieszkanie jest.- Można w nim mieszkać.- Layla ze śmiechem zamknęła za nimidrzwi.- To niesamowite, czego potrafi dokonać regularnie przychodzącasprzątaczka.Rozdzieliły się, Cybil poszła do kuchni, a Quinn do łazienki.Laylaweszła do sypialni i zamarła, kiedy poczuła na szyi ostrze noża.- Nie krzycz, bo wbiję ci go prosto w gardło.317RS - Nie będę.- Jej wzrok padł na łóżko - i leżącą na nim linę i rolkętaśmy samoprzylepnej.Na kanister z benzyną.Wizja Cybil, pomyślała.Cybil i Gage widzieli ją związaną i zakneblowaną na podłodze, otoczonąpłomieniami.- Nie chcesz tego robić.Tak naprawdę nie chcesz.To nie ty.Zatrzasnął drzwi.- Musisz spłonąć.Wszystko musi spłonąć.%7łeby się oczyścić.Layla popatrzyła mu w twarz.Znała go.Kaz miał tylko siedemnaścielat, rozwoził pizzę ale teraz w jego oczach lśniło pradawne szaleństwo.Uśmiechał się dziko, popychając Laylę w stronę łóżka.- Rozbieraj się - powiedział.W kuchni Cybil wyjęła z lodówki na blat mleko, jajka i owoce.Odwróciła się do szafki w poszukiwaniu pudełka lub torby i zobaczyłazbitą szybę w tylnych drzwiach.Natychmiast wyciągnęła z torebkidwudziestkędwójkę i sięgnęła po nóż.Jednego brakuje, zauważyła, walcząc z uczuciem paniki.Ktoś jużwyjął stąd nóż.Schwyciła drugi i wyszła z kuchni, akurat w chwili gdyQuinn otworzyła drzwi łazienki.Cybil przyłożyła palec do ust i wepchnęłaprzyjaciółce nóż do ręki.Wskazała na drzwi sypialni.- Idz po pomoc - wyszeptała.- Nie zostawię cię tutaj.%7ładnej z was nie zostawię.-Zamiast tegowyciągnęła telefon.W sypialni Layla wpatrywała się w chłopca, który przywoził impizzę i lubił rozmawiać z Foxem o sporcie.Patrz mu prosto w oczy,rozkazała sobie, gdy jej serce uderzało gwałtownie.- Kaz, coś ci się stało.To nie twoja wina.318RS - Krew i ogień - powiedział, wciąż szczerząc zęby w uśmiechu.Cofnęła się o kolejny krok, kiedy machnął nożem i drasnął ją wramię.Dłoń, którą trzymała w torebce za plecami, wreszcie zacisnęła sięna tym, czego szukała.Layla wrzasnęła, chłopak też, kiedy prysnęła mu woczy gazem pieprzowym.Słysząc krzyki, Quinn i Cybil wpadły do sypialni.Zobaczyły Laylęszukającą na czworakach noża, i wyjącego nastolatka, którego obie znały.Przyciskał dłonie do twarzy.Wiedziona instynktem, paniką czy zwykłąwściekłością Cybil kopnęła chłopca w krocze, a kiedy zgiął się wpół,wepchnęła go do szafy.- Szybko, szybko, pomóżcie mi zatarasować drzwi komodą -rozkazała, zatrzaskując drzwi szafy.Chłopak wrzeszczał, szlochał i walił w nie pięściami.Quinn wyjęłatelefon drżącą dłonią.Po kwadransie szeryf Hawbaker wyciągnął szlocha-jącego chłopca z szafy.- Co się dzieje? - zapytał Kaz.- Moje oczy! Nic nie widzę.Gdzie jajestem? Co się dzieje?- On nic nie wie - powiedziała Cybil, ściskając Quinn za rękę.TerazKaz był tylko skrzywdzonym i przestraszonym nastolatkiem.- Demon goopuścił.Hawbaker zakuł chłopca w kajdanki i wskazał głową na puszkęleżącą na podłodze.- Tym go załatwiłaś?- Gaz pieprzowy.- Layla siedziała na łóżku wczepiona rękami wFoxa.Cybil nie była pewna, czy dlatego,że chciała powstrzymać go przed319RS rzuceniem się na budzącego współczucie napastnika, czy żeby sięuspokoić.- Mieszkałam przecież w Nowym Jorku.- Zabiorę go na posterunek, opatrzymy mu oczy.Musicie przyjść izłożyć zeznania.- Przyjdziemy.- Fox popatrzył na Kaza.- Chcę, żebyś go zamknął,dopóki nie przyjedziemy.Szeryf popatrzył na linę, noże, kanister z benzyną.- Zamknę.- Oczy mnie pieką.Nie rozumiem.- Kaz szlochał, kiedy Hawbakergo wyprowadzał.- Fox, hej, Fox, co się dzieje?- To nie był on.- Layla przycisnęła twarz do ramienia Foxa.- Taknaprawdę to nie był on.- Przyniosę ci wody.- Cybil chciała wyjść, ale zatrzymała się, bo domieszkania wpadli Cal i Gage.- Wszystko w porządku.Nikomu nic się niestało.- Nie dotykajcie niczego - ostrzegł Fox.- Chodz, Layla, wyjdzmystąd.- To nie był on - powtórzyła i ujęła jego twarz w dłonie.- Wiesz, żeto nie była jego wina.- Tak.Wiem.Ale to nie zmienia faktu, że w tej chwili mam ochotęstłuc go na kwaśne jabłko.- On chciał zabić Laylę - powiedział Gage cicho [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •