[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Silna kobieta,znająca swoje miejsce, wychodząca naprzeciw wszystkim powinnościom.Jejżycie wypełni to, czym tak szczodrze obdarował ją los  dzieci, dom,rodzina, przyjaciele, praca.Niczego więcej nie pragnie.Nawet w snach.Dostrzegła światło w mieszkaniu nad stajnią.Poczuła się jak przyłapany nagorącym uczynku podglądacz, ukryła się w cieniu.Czy on także śni? pomyślała.O niej? Czy nie może z tego powodu zasnąć, czuje się rozbityi obolały?Gdy się nad tym zastanawiała, zobaczyła go, jak z rozwianymi włosamiwypada z domu.Odgłos jego kroków niósł się głośnym echem, gdy zbiegałna dół i wpadał do stajni.Przez chwilę nie ruszała się z miejsca.Nie wiedziała, co robić.Ale działo sięcoś złego.Taki człowiek jak Michael Fury nie wpada w panikę z byle powodu.Jest lokatorem Templeton House, przypomniała sobie.A ona jest Templetonówną.Nie powinno się przedkładać osobistych względów nad powinności.Przeszła przez trawnik i w ścigającym ją świetle księżyca pobiegła do stajni.Paliło się tam teraz światło.Osłoniła oczy, by lepiej widzieć, ale niedostrzegła go.Jeszcze się wahała, jeszcze mogła się wycofać.Wtedy usłyszałajego głos  ciche, niezrozumiałe słowa.Ale zawarty w nich niepokój niebudził wątpliwości.Przemknęła między rzędami boksów, zatrzymała się przyotwartej przegrodzie porodowej.Klęczał przy klaczy.Włosy, niczym czarne skrzydło, przykrywały mutwarz.Ciemny wygnieciony podkoszulek odsłaniał mocno umięśnione ramiona,a także niewyrazny ślad blizny powyżej lewego łokcia.Widziała jegodłonie  szerokie, opalone, poruszające się delikatnie po unoszących sięi opadających bokach klaczy.Pomyślała, że żadna rodząca kobieta nie mogłaby pragnąć czulszejopieki.Weszła do środka, przyklękła obok niego. Będzie się zrebić.No dobrze, dobrze, kochanie. Instynktowniepłożyła rękę na łbie klaczy. Wszystko będzie dobrze.Zawsze w środku nocy. Michael odgarnął włosy z oczu.Usłyszałem ją z góry.Pewnie nadsłuchiwałem. Wezwałeś weterynarza?Nie będzie potrzebny.Kiedy ostatnio ją badał, powiedział, żewszystko pójdzie gładko. Niecierpliwym ruchem wyciągnął chustę z tylnejkieszeni. Co ty tu robisz?107  Byłam w ogrodzie.Wszystko w porządku, dziecinko  powiedziałacichym głosem, kładąc łeb klaczy na swoich kolanach. Zobaczyłamu ciebie światło, a po chwili wybiegłeś.Przestraszyłam się, że stało się cośzłego. Spisze się znakomicie. Ale to był pierwszy poród Darling, więcMichael czuł zdenerwowanie, niczym krążący po poczekalni, oczekującydziecka tatuś. Wracaj do łóżka.Na ogół to nie są skomplikowane sprawy,ale pełno przy nich zamieszania i nieczystości.Uniosła brwi, spod których wyjrzały najwyrazniej rozbawione oczy. Czyżby? Nic mi o tym nie wiadomo, ponieważ rodziłam tylko dwarazy.A kiedy przyfrunął bocian, był czyściutki i niesłychanie grzeczny.Kiedy zaczęły się nowe skurcze, zajęła się klaczą. Wszystko w porządku, w porządku.Przebrniemy przez to, kochanie.On się na niczym nie zna, prawda?  szeptała, podczas gdy przepełnionebólem oczy klaczy patrzyły na nią. Po prostu jest mężczyzną.Niechby sięchoć raz przekonał jak to jest, tak, choć jeden raz, wtedy dopiero byśmyzobaczyły. Zdaje się, że jestem w mniejszości. Nie wiedział, czy ma sięmartwić, czy śmiać, potarł więc podbródek. Czy mam wyjść i zacząćkrążyć nerwowo? Zagotować wodę, kupić papierosy? Możesz zaparzyć kawę.To jeszcze trochę potrwa. Dam sobie z tym radę, Lauro.Robiłem to już przedtem.Nie musiszzostawać. Zostanę  powiedziała zwyczajnie. I chciałabym się napić kawy. W porządku.Kiedy się podniósł, zauważyła, że zdążył podciągnąć ekler swoichdżinsów, ale ich nie zapiął.Przy czekającym ich porodzie nie było czasu narobienie sobie apetytu.Trochę na oślep odwróciła się w stronę zwierzęcia. Poproszę bez mleka. Zaraz wracam. Zatrzymał się przy drzwiach boksu. Dziękuję.Skorzystam z pomocy i z towarzystwa.Ona jest.specjalna. Wiem o tym. Spojrzała na niego i roztkliwiła się. To widać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •