[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naturalnie nic nie mają wDowództwie Okręgu Korpusu, co mieli, wydali już na mobilizację.Wobec tegopoleciłem zorganizować ekipy, które pojadą po brakujące rzeczy do Warszawy.5 IX, wtorekRano przyjechał do mnie do Kurowa generał Piskor, który z ramieniaNaczelnego Wodza objął kontrolę osłony odcinka Wisły.Przyjechał z 3oficerami samochodami uzyskanymi w ostatniej chwili, bez sztabu, bezłączności pełna polska improwizacja".Zresztą nie ma, jak twierdzi mandatudowodzenia, a jedynie ma polecenie koordynowania organizacji obrony liniiWisły".Zasadniczo moim przełożonym jest dalej generał Smorawiński,dowódca Okręgu Korpusu [II] Lublin 263.Sytuacja nasza nie różowa, ale chyba jeszcze i nie beznadziejna.Wprawdzie nic264nie wiadomo, co się dzieje z grupą generała Szyllinga (mam do niej [sic.]nawiązać łączność w rejonie Szczuczyna lub Nowego Korczyna nad Wisłą) orazdo grupy generała Skwarczyńskiego 265, który ma być w rejonie Wolanowa lubSzydłowca koło Radomia.Podobno Brygada Kawalerii generała Piaseckiegojest nad rzeką Nidą.W rejonie Kielce dziura, nie ma nikogo.Oficer do zleceń266Naczelnego Wodza, pułkownik Glabisz , organizuje tam prowizorycznąobronę, a inny, podpułkownik Kowalczewski267 to samo w Radomiu.Jednymsłowem, wszędzie jakby sama improwizacja, i to w piątym dniu wojny!268Wysłałem oficera sztabu, kapitana dyplomowanego Szczawińskiego doWolanowa, do generała Skwarczyńskiego, oraz oficera z dywizjonurozpoznawczego do generała Szyllinga, który miał być gdzieś nad Wisłąkoło ujścia Dunajca.Sam wyjechałem na odcinek dla stwierdzenia postępóworganizacji obrony mostów w Dęblinie, w Puławach i w Solcu-Kamieniu.Stwierdziłem dobre zorganizowanie obrony przez kapitana Kanię w Puławach,średnie w Solcu i Dęblinie.Szereg zmian zarządziłem, a więc zbudowaniebarykad i [założenie] min przeciwpancernych u wejścia na mosty, umieszczeniesilnych placówek z bronią przeciwpancerną na zachodnim brzegu Wisły,podminowanie (na mostach żelaznych nieuzbrojone, aby nie wybuchły, ładunkiod bomb lotniczych) u naszego brzegu mostów, jako ostateczny środek przedsforsowaniem mostów masą czołgów nieprzyjaciela.Podkreśliłem ważnośćochrony mostów, aby przedwcześnie nie zdołano ich wysadzić, bo na nich wiszątyły naszych armii, walczących pod Radomiem, Piotrkowem itp.Zapowiedziałem [wydałem rozkazy] na najbliższe dnie 269.Dęblin dziś silnie zbombardowany, podobnie Puławy.Wszystko niemal wdrzazgach.Miałem wyjątkowe dziś szczęście", bo przetrwałem po kolei trzynaloty jeden w Dęblinie (4 zabitych i 8 rannych), dwa w Puławach (8 zabitych,12 rannych, działko przeciwpancerne rozbite) oraz jeden nalot w Solcu, gdyjedna bomba upadła ode mnie o 3 5 metrów, na szczęście jednak niewybuchła, druga zaś, gdy eksplodowała, zdążyłem już uskoczyć za wał ziemny.9 IX.sobota 270Dziś byłem u generała Piskora około godziny 12.Przyjechałem do Lublinaakurat w czasie dość solidnego bombardowania centrum miasta, szczególnierejonu Dowództwa Okręgu Korpusu II oraz koszar Szereg domów wpłomieniach, szereg w gruzach.Przy samym Dowództwie Okręgu Korpusupłonące wspaniałe limuzyny, których niemal cały park stał pod kasztanami, anic z nich nie zostanie.Obok sporo trupów ludzkich szoferzy, przechodnie,kilku oficerów i żołnierzy.Ledwo nam się nie oberwało.Miałem nosa, że Furowicza271 z samochodemzostawiłem w bocznej ulicy o 150 200 metrów od Dowództwa OkręguKorpusu, a sam ostrożnie podszedłem.W chwili nalotu stanąłem za węgłemdomu, obserwując panikę, jaką bombardowanie wywołało.Odłamki leciały tuż.obok Jakaś pani dostała w rękę, inna młoda, ładna dziewczyna zdaje się,straciła nogę.Dwoje dzieci w wieku 5 7 lat skryło się we framudze drzwi, tamdostały ich odłamki, miażdżąc niemal zupełnie i zamieniając w krwawą masę.To stało się niemal na moich oczach.Co za bestialstwo tak walczyć.Podobno generał Piskor i generał Dąb-Biernacki byli przy ,,Hughesie"272,rozmawiając z Naczelnym Dowództwem w Brześciu, gdywyrżnęła bomba jedna i druga, zawalając i rozbijając tę część gmachu, gdzie był Hughes".Wszystko poszło w drzazgi, a generałowie obydwaj ledwo stamtąduszli z życiem 273.Generał Piskor podał mi sytuację oddziałów, które pozostały na zachodnimbrzegu Wisły.Tak zwana grupa generała Skwarczyńskiego to jest 3 DywizjaPiechoty, 12 Dywizja Piechoty i 36 Dywizja Piechoty (pułkownik Ostrowski274),zrobiona z mojej dawnej brygady Korpusu Ochrony Pogranicza Podole"275,będą się starały przebić do mostów na Wiśle w nocy z 9 na 10 lub z 10 na 11/IX.Grupa generała Skwarczyńskiego idzie pewnie lasami starachowickimi (jedynyratunek od nalotów niemieckich i broni pancernej).Idą, zdaje się, w bardzociężkiej, złej formie.Podobno artylerii gros stracono.Konie wybiło lotnictwoniemieckie i działa trzeba było pozostawiać.Dużo oficerów zginęło, dużo bardzociężko rannych.Podobno z 3 Dywizji Piechoty ranni zostali w rejonie Kielcpułkownik Turkowski276, i pułkownik Muzyka277, zdaje się zginął generałKwaciszewski278 z 19 Dywizji Piechoty, ranny pułkownik Oziewicz, dowódca29 Dywizji Piechoty itd., itd.Dywizje te przeznaczone do armii generała Dęba[-Biernackiego] (Armia Prusy") w trakcie koncentracji dosłownie przecięło lotnictwo, odcinając resztętransportów i dezorganizując całkowicie tyły dywizjom
[ Pobierz całość w formacie PDF ]