[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co my wyprawiamy? jęknęłam. Czy to wszystko jest warte takiego cierpienia? Myślałam, żeproblem tkwi we mnie.Nie czułam się dla ciebie wystarczająco inteligentna ani interesująca.Ciąglesię obawiałam, że pewnego dnia się obudzisz i zadasz sobie pytanie: Co ja, do cholery, robię z kimśta kim?.Ca me ron wcią gnął gwał tow nie po wie trze. Nie& Myślałam, że problem tkwi we mnie powtórzyłam. %7łe problemem są moje kompleksy, brakpewności siebie, a nie ty i Blair.Ale wczoraj wieczorem zaprosiłeś ją do siebie& i nie powiedziałeśmi o tym, a mimo to spodziewałeś się, że nic mnie to nie obejdzie? Tak, może ukrywanie faktu, żekontaktowałam się z Malcolmem, też nie było w porządku.Ale to nie ma znaczenia w porównaniuz tym, co ty zrobiłeś. Otarłam dłonią policzek, usiłując przerwać strumień łez.Bezskutecznie.Chciałeś, żebym zrozumiała, że jestem o wiele bardziej wartościową osobą, niż myślałam.Nikt nigdymi nie powiedział, że jestem bystra, utalentowana, dzielna, ani że zasługuję na więcej, niż chcę.Dopiero ty to zrobiłeś.Okazuje się, że nigdy w to nie wierzyłeś.Zawsze uważałeś, że tak naprawdęje stem płyt ką pa nien ką, któ ra pie przy się z fa ce ta mi dla for sy. Nie zaprzeczył, złapał mnie za ręce i potrząsnął mną. Byłem po prostu wkurzony.Wcale taknie myślę. Próbował mnie przyciągnąć i przytulić, ale stawiałam opór. Kochanie, przestań.Niemogę&Sza mo ta łam się i szar pa łam, aż mnie pu ścił. Nie cofniesz tego, co powiedziałeś zauważyłam, piorunując go wzrokiem. Poza tymwi dzia łam, jak za re ago wa łeś na Ry ana.Jego twarz zno wu wy krzy wił gniew. To wła śnie na ta kich dup ków za wsze le cia łaś.Po trzą snę łam gło wą z nie do wie rza niem. Naprawdę uważasz, że po tym wszystkim, co między nami było, poleciałabym na takiego facetajak Ryan? A ja zdra dził bym cię z Bla ir? W pewnym sensie mnie zdradziłeś. Skrzywiłam się, słysząc własne słowa.To był cios poniżejpasa, wie dzia łam o tym.Spoj rzał na mnie z nie do wie rza niem. W ta kim ra zie ty zdra dzi łaś mnie z Mal col mem. Naprawdę tak myślisz? Poczułam, jak na moich rzęsach drżą łzy.To było okropne, że potrafiłtak łatwo doprowadzać mnie do płaczu. %7łe utrzymuję kontakt z Malcolmem, na wypadek gdyby topo mię dzy nami się skoń czy ło?Wzru szył ra mio na mi z ka mien ną twa rzą. A ty uważasz, że czekam, aż przytrafi mi się ktoś lepszy, ale umilam sobie czekanie sypianiemz tobą?Wytarłam nos wierzchem dłoni i uciekłam wzrokiem w bok, po czym odpowiedziałam drżącymgło sem: Myślę, że nigdy nie przestałeś patrzeć na mnie jak na dziewczynę, za którą początkowo mnieuwa ża łeś.Tę, któ rej nie da rzy łeś zbyt wiel kim sza cun kiem. W takim razie może wcale nie jesteś taka inteligentna, jak sądziłem syknął przez zaciśniętezęby.Chy ba żad ne sło wa nie zra ni ły mnie tak głę bo ko.Westchnął ciężko, a ja wreszcie na niego spojrzałam.Potarł twarz dłonią i odwrócił się do mnieple ca mi, po czym po wie dział zmę czo nym gło sem: Le piej już idz, za nim zno wu pal nę coś, cze go wca le nie my ślę.Nie od po wie dzia łam.Wy szłam.27Tej nocy miałam problemy ze snem.Zasnęłam dopiero nad ranem, a obudziłam się o wpół doje de na stej, sły sząc gło śny sy gnał przy cho dzą cej wia do mo ści, któ ry wy da ła moja ko mór ka.SMS był od wujka Micka.Przypominał mi, że zgodziłam się pójść z nim na oglądanie mieszkań.Mia łam na dzie ję, że może dzię ki temu uda mi się prze stać my śleć o mo jej kłót ni z Ca me ro nem.Całą noc odtwarzałam ją w pamięci.Jakaś część mnie uważała, że nasza awantura byłaniedorzeczna tyle cierpienia wywołanego nieporozumieniem.Zastanawiałam się, czy pierwsza niepowinnam wyciągnąć ręki na zgodę.Trzykrotnie już prawie chwytałam za telefon, żeby zadzwonić doCamerona, omówić całą sprawę, zażegnać ten konflikt.W filmach i książkach ludzie przeżywajątakie burzliwe sceny.Mimo że lubiłam o nich czytać albo je oglądać, nie mogłam uwierzyć, żezda rza ją się w praw dzi wym ży ciu.Prze cież lu dzie nie są tacy głu pi.Cóż, my by li śmy.Ja by łam.Ostatecznie nie zadzwoniłam do Cama.Uznałam, że moje rany są nadal zbyt świeże.Odkądskończyłam szesnaście lat, zawsze z kimś chodziłam, a kiedy zdarzały mi się kilkumiesięczneprzerwy, nie przestawałam szukać chłopaka.Rodzice od zawsze nazywali mnie śmieciem, a jazamiast walczyć z tymi nienawistnymi wyzwiskami, którymi mnie karmili, uwierzyłam w niei kurczowo trzymałam się mężczyzn, którzy dostrzegali we mnie jakąś wartość i dobrze mnietrak to wa li.Z Cameronem od początku było inaczej, ale rzuciłam się w ten związek tak, jak wskakuje się dowody na główkę.Zaczęłam mieć do niego zaufanie.Co więcej, zaczęłam brać pod uwagę jego opiniena mój temat, aby lepiej się poczuć.Drżałam na myśl o tym, że mogłabym to stracić.A jeszczebar dziej się ba łam, że on tak na praw dę nig dy nie miał o mnie do bre go zda nia.Potrząsnęłam głową, przybita tą myślą.A jednak, choć czułam się zraniona i zdradzona, niemogłam uwierzyć, że Cameron mnie oszukiwał.Wszystko, co dla mnie zrobił, spojrzenia, które mirzu cał, uczu cia, któ re mi oka zy wał nie, to nie mo gło być kłam stwo.Wie dzia łam, że nie uda wał.Doszłam do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli odetchniemy od siebie przez jeden dzieńi po roz ma wia my ju tro.Z bó lem w ser cu przy zna łam: tak, to do bry plan.Wstałam z łóżka, aby wyszykować Cole a do szkoły.Wystarczyło jedno spojrzenie i już wiedział,że coś jest nie tak. Po kłó ci li ście się? Ja sno widz się zna lazł burk nę łam z iry ta cją, na le wa jąc wody do czaj ni ka. Czy li zga dłem.Mruk nę łam coś pod no sem. Aż tak zle? Na gle w jego gło sie za brzmia ła tro ska.Zerknęłam na niego przez ramię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]