[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystkie nerwy napięły mu się jak postronki i dygotały w oczekiwaniu.– Mów dalej – zażądała, wodząc rękami wzdłużboków mężczyzny.– Hm, przyjazny.dobrze wychowany.– Doprowa-dza go do obłędu, pomyślał, tak jak obiecywała.Delikatna pieszczota chłodnych dłoni i ciepło warg pozbawiały go resztek samokontroli.– Dobry.posłuszny.– Nie przestawaj – wyszeptała, wodząc czubkiemjęzyka wzdłuż kości biodrowej.– Pogodny.oszczędny.– Cade wziął urywany od-dech, kiedy dziewczyna zbliżyła się do jego wyprężonej, drżącej męskości.– No, odważny.czysty.– wydusiłz siebie, kiedy objęła go wargami.– Pełen szacunku.godny zaufania.– wyjęczał.Chciał sięgnąć po Ryan, ale lina unieruchomiła jego ręce.Zniknęło ciepło jej ust.– Godny zaufania.Uczciwy.Tak, kogoś takiego bymchciała.– Ryan wstała nagle i zeszła z łóżka.– Niezbyt starannie przestrzegał pan zasad harcerskich, prawda,panie Douglas? Zakładając, oczywiście, że to prawdziwe nazwisko.Bo już wiem, że to nie jest pana prawdziwyzawód.Wydało się.Olśniło go.Chciał się zerwać, ale musiałstawić czoło niepodważalnemu faktowi, że został zwią-zany jak indyk w Święto Dziękczynienia.Niedobrze,pomyślał.Bardzo niedobrze.– Mogę wytłumaczyć.– Boże, ależ kiepska odzywka,pomyślał z niesmakiem.– Mam nadzieję.– Ryan przysunęła sobie fotel dobrzegu łóżka.– Umieram z ciekawości.Zaczekaj – uci-szyła go, kiedy otworzył usta.– Pozwól, że napiję się wina.Sekretny kochanek61Bardzo powoli wracała na fotel.Cade zdawał sobiesprawę, że dziewczyna celowo go dręczy.Udało jej się.Do furii doprowadzała go własna bezsilność.Ale jeszczebardziej irytująca była świadomość, że prawdopodobniezasługiwał na wszystko, co dla niego przygotowała.Usadowiła się wygodnie w fotelu, a Cade z jeszczewiększą irytacją uświadomił sobie, że nadal jej pragnie.– Oczywiście zaplanowałaś to sobie – powiedziałspokojnie.– Zastanawiałem się, dlaczego nagle zmieniłaś miejsce spotkania.Ale w hotelu Copley nie ma łóżekz baldachimem.Błyskotliwie odegrałaś tę scenę z fanta-zjami erotycznymi.Zastawiłaś na mnie pułapkę i samochoczo w nią wszedłem.– Ty podstępem zaciągnąłeś mnie do łóżka – odparła.– Nie widzę żadnej różnicy.– Ty miałaś wybór.– Ty także.Cade potrząsnął głową.– Początkowo nie miałem pojęcia, co jest grane.Nie co dzień podchodzi do mnie olśniewająca dziewczyna, żebymnie poderwać.Nawet przez pomyłkę.Dopiero kiedyposzliśmy na górę, zrozumiałem, co się dzieje.– Myślałeś, że cię podrywam? – Ryan poprzedniosądziła, że jest wściekła, teraz była w stanie furii.– A czego się spodziewałaś? Niespodziewanie pode-szłaś i zaprosiłaś mnie na górę.Co niby miałem myśleć?Zaskoczyłaś mnie w chwili, gdy byłem w odpowiednimnastroju, żeby skorzystać z nadarzającej się okazji.Wiem, że to głupie, ale pragnąłem być z tobą.– Odetchnął głośno, dając wyraz frustracji.– Próbowałem się wycofać, kiedy zrozumiałem, co jest grane.Nie pozwoliłaś mi.– Za bardzo nie próbowałeś.– Pragnąłem cię.Czy to zbrodnia? – Objął ją płonącymwzrokiem.– Byłaś gotowa wskoczyć do łóżka z facetem,62Kristin Hardyktóry sypia z kobietami dla pieniędzy, ale czujesz się zbrukana, bo poszłaś do łóżka z facetem, który cię pragnął.– Nie, czuję się zbrukana dlatego, że mnie okłamałeś.– Zerwała się z fotela i zaczęła krążyć po dywanie.– Polubiłam cię.Myślałam, że się sobie spodobaliśmy.I nadal mogłoby tak być, gdybyś był ze mną szczery.Cade prychnął.– Gdybym był z tobą szczery, powiedziałabyś mi dowidzenia i pobiegłabyś szukać swojego żigolaka.I nigdy więcej nie zamienilibyśmy ze sobą nawet słowa.On ma rację, pomyślała Ryan.Co nie zmienia faktu, żenie jest w porządku.– A nigdy nie przeszło ci przez myśl, żeby spróbowaćwyjaśnić sytuację?– Oczywiście, że tak – zawołał ze zniecierpliwieniem,po czym zamknął oczy i potrząsnął głową.– Od chwilikiedy uświadomiłem sobie, co się dzieje, próbowałemwymyślić taki sposób powiedzenia ci prawdy, żeby tonadal trwało.– Masz na myśli seks, oczywiście – stwierdziła lodo-wato Ryan.– Mam na myśli związek z tobą.I seks, oczywiście, boprzecież nie spędzaliśmy czasu na dyskusjach o polityce i filozofii.Ale było między nami coś cholernie fajnego i przynajmniej przez pewien czas bardziej chciałem tokontynuować, niż się oczyścić, wytłumaczyć.Przyszed-łem tu dzisiaj z postanowieniem, że wszystko ci wyjaśnię.Ale otworzyłaś mi drzwi w takim stroju.– Zamilkł na chwilę.– Niezbyt jestem z tego dumny, ale tak wygląda prawda.Ryan spojrzała mu w oczy i poczuła, że mięknie.Chciała mu uwierzyć.Chciała z nim być, chciała się czuć tak, jak dziś rano.Gdyby tylko.Odetchnęła głęboko, żeby pozbyć się frustracji.Uczciwie mówiąc, ona za-Sekretny kochanek63chowała się równie źle jak on, bo szukała usprawied-liwienia dla kontynuowania tego, co zaczęli, zamiastuświadomić sobie, co się naprawdę dzieje i skończyćz tym.Cade uniósł głowę i spojrzał na Ryan.– Zapewne planowałaś to przez cały dzień, odkąd siędowiedziałaś.Więc co się teraz stanie? Oświeć mnie,proszę.Umieram z ciekawości.Ryan spojrzała na wyciągniętego na łóżku mężczyznę,którego skóra w świetle świec połyskiwała jak miedź.Krew w niej zawrzała, tym razem nie z wściekłości,a z pożądania.– No cóż, odnoszę wrażenie, że jesteś zdany na mojąłaskę.– Wstała, pochyliła się na łóżkiem i powiodła dłonią po gładkich, twardych liniach mięśni brzucha Cade’a.– Za karę pobawię się trochę twoim ciałem, zanim pozwolę ci odejść.Wyprostowała się, ruchem ramion zrzuciła z siebiepeniuar, który opadł u jej stóp na podłogę.Kopnięciem zrzuciła buty i opadła na łóżko przy mężczyźnie.– Widzisz, zawsze byłam bardzo ciekawa męskiegociała.Do wczorajszej nocy nie widziałam nawet z bliska nagiego mężczyzny, a przynajmniej nie przy świetle.Wiem tylko tyle, ile przeczytałam w ,,Cosmo’’.– Spoj-rzała na Cade’a poważnie.– Nie mam pojęcia, które części ciała są wrażliwe i co może sprawić, że zaczniesz jęczeć.Nie wiem nawet, jak się posługiwać tym.ekwi-punkiem.– Mocno go pocałowała i odsunęła się.– Dzisiaj będę eksperymentować.– Chyba nie oczekujesz, że będę współpracować, praw-da? – Irytacja usunęła z jego spojrzenia współczucie.– Nie jestem małpką laboratoryjną.– Oczywiście, panie Douglas.Powiedziałabym, żew każdym calu jest pan mężczyzną.– Ryan uśmiechnęła64Kristin Hardysię złośliwie.– I mam nadzieję, że brał pan witaminy.Dzisiejszej nocy będą panu potrzebne.Ryan pochyliła się nad nocnym stolikiem i wypros-towała się, trzymając w ręku piórko.Irytująco powoliwodziła mięciutkim koniuszkiem piórka wzdłuż linii jego twarzy, wzdłuż brwi i policzków, omiatając zamkniętepowieki i obrysowując nim zarys warg.Potem kreśliłazawiłe wzory na jego ramionach, dłoniach, piersiach.Cade zesztywniał, gdy piórko przeniosło się niżej, gdy zsunęło się z torsu na brzuch.Gwałtownie wciągnąłpowietrze, kiedy Ryan znalazła się na wysokości jegobioder, kiedy poczuł na skórze jej gorący, wilgotnyoddech, posuwający się w ślad za piórkiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl
  •