[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tymczasem ów Lando Calrissian, który nawet nie zadał sobie trudu wypełnienia anizłożenia wniosku o przyznanie wizy, a nawet nie kiwnął palcem, żeby zająć się uczciwąpracą, do tej pory wygrał od lepszych od siebie (i od niej) co najmniej sto siedemdziesiąttrzy tysiące kredytów.Rzecz jasna, wszystkie skonfiskowano.Posłużą teraz na pokrycie administracyjnychkosztów, jakie poniesie system Oseona w związku z aresztowaniem, przesłuchaniemi postępowaniem sądowym.I to bez względu na to, czy młody hazardzista zostanieuznany za winnego, czy też nie.Tyle pieniędzy wystarczyłoby na wyżywienie i utrzymanie przez cały rok co najmniejpięćdziesięciu rodzin podobnych do tej, z której pochodziła Bassi Vobah.To po prostunieprzyzwoite, żeby jakiś osobnik zarobił tyle pieniędzy bez najmniejszego trudu.Młodakobieta pomyślała, że przynajmniej od czasu do czasu sprawiedliwość wyciąga długąrękę, by ukarać tego czy owego złoczyńcę.Uświadamiała sobie, że właśnie ta sytuacja37@ Lando Calrissian i Ogniowicher Oseonajest jedną z niewielu, dzięki którym praca przynosi jej trochę satysfakcji.Bassi Vobah pomyślała także o zniszczonym i pokiereszowanym przemytniczym statku,który ów łajdak miał czelność nazywać frachtowcem.Jednostka miała wartość piętnastualbo dwudziestu tysięcy kredytów.Jeżeli udałoby się wymyślić jakieś inne uzasadnionekoszty czy opłaty, można byłoby je pokryć z tego, co uzyska się z licytacji statku.Dochodził do tego jeszcze pilot - naprawczy android.Był wart o wiele więcej niż samstatek i z pewnością wzbudzi większe zainteresowanie pośród kupców i mieszkańcówOseona.Bassi Vobah wyceniła go na pięćdziesiąt tysięcy kredytów.Przedmioty osobistego użytku i drobiazgi raczej nie miały żadnej wartości.Aha,pozostawała jeszcze broń, czyli narzędzie zbrodni.Nie - pomyślała - nie mogę określaćjej takim mianem.Jeszcze nie.A zatem, skonfiskowany paralizator.Stanie się bardzomiłym eksponatem w muzeum , istniejącym na terenie jej niewielkiego posterunku.Prawdę mówiąc, w społeczności tak zadowolonych z siebie i pławiących się w luksusieludzi, jak ci, którym służyła, rzadko miała do czynienia z zabójstwami.Sprawa, jakązajmowała się teraz, z pewnością stanie się tematem jednej z najciekawszych i długojeszcze opowiadanych historii.Miała jednak wrażenie, że wszystko to nie kompensuje jej kłopotów przysparzanych przezCalrissiana.Bardzo chciałaby, żeby został uznany za winnego i skazany.To właśnie onbył sprawcą - chociaż nie bezpośrednim - wszystkich niedogodności, jakich doznawała.Miała nawet na ten temat niewielką sprzeczkę z przełożonym, Lobem Doluffem.StarszyAdministrator Oseona przekonał ją jednak twierdząc, że ktoś wywiera na niego bliżej nieokreślony nacisk.Kobieta odnosiła wrażenie, że jakaś część tego nacisku przenosi się najej barki.Pomyślała, że Calrissian zapłaci jej i za to.Zerwał się Ogniowicher Oseona.Wiał, a ona musiała zajmować się takimi głupstwami.Będzie tego żałowała.Vuffi Raa spacerował zataczającym łagodny łuk głównym korytarzem Sokoła Milenium.Sprawiał wrażenie okropnie nieszczęśliwego.Widniejący w podłodze otwór, przezktóry schodziło się do podziemnego tunelu 17-W, zastał nie tylko zamknięty, ale nawetopieczętowany.Napis na ogromnej pieczęci głosił, że frachtowiec został zarekwirowanyprzez miejscowe władze.Mały robot tylko z najwyższym trudem zdołał przekonaćfunkcjonariusza, by nie wypisywał na jego pięciobocznym torsie informacji, że Vuffi Raarównież ma nowego właściciela.Nie pozwolił także, by go zabrano i zamknięto w jakimśmagazynie.Kiedy rozmawiał z policjantem, dyskretnie przemilczał fakt, że może się poszczycićwieloma innymi dodatkowymi umiejętnościami.Uświadomił mu natomiast, że jest pilotem,nawigatorem i automatem naprawczym, w związku z czym powinien być traktowany jakbardzo ważna część samego statku.W rezultacie musiał się zgodzić na przymocowaniedo torsu sworznia ogranicznika - niewielkiego, figlarnego elektronicznego urządzenia,które miało zadawać systemowi nerwowemu straszliwy ból, gdyby mały android usiłowałopuścić pokład Sokoła.Na unieszkodliwienie owego urządzenia poświęcił całe trzydzieści sekund, ale uczynił todopiero po odejściu funkcjonariusza.Rozwaga nakazywała mu jednak podporządkowaniesię zakazowi - przynajmniej do czasu, aż wymyśli coś, co mogłoby przynieść korzyść ijemu, i jego właścicielowi.Na niebie zwijały się i skręcały ogromne płachty różnobarwnych gazów, co kilka minutprzecinane sztychami krzaczastych oślepiających błyskawic.Ogniowicher wiał zaledwieod kilku godzin, a mimo to większość widzów była zachwycona i oszołomiona.Vuffi Raa nawet nie zwrócił uwagi na to, co działo się na niebie.Przypominał sobie, iż Lando proponował mu co najmniej sto razy, że załatwi wszystkie38@ Lando Calrissian i Ogniowicher Oseonaformalności, aby obdarzyć go wolnością.Z jakiegoś dziwnego powodu młody hazardzistaczuł się zakłopotany i skrępowany faktem posiadania na własność innej inteligentnejistoty, choćby miał to być automat.Nie chcąc rozstawać się ze swoim żądnym przygódwłaścicielem, Vuffi Raa zawsze odrzucał te propozycje.Teraz zastanawiał się - przezbardzo krótką chwilę- czy nie zrobiłby lepiej, gdyby z nich skorzystał.Może będąc wolnymmiałby większe szanse poradzenia sobie w takiej sytuacji.Pozostawało jednakże wielką niewiadomą, co uczyniłby, gdyby mógł uważać się zawyzwoleńca.Jako przedmiot stanowiący czyjąś własność, android nie był informowany o tym, jakilos czeka Landa, Sokoła i jego samego.Mimo to, mając bardzo długie doświadczeniew kontaktach z istotami ludzkimi, robot mógł trafnie przewidzieć ów los
[ Pobierz całość w formacie PDF ]