[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.You tube jest pełen makabrycznych filmików pokazujących podły los słabszych tego świata.I co? Zwiatma to w dupie, jakby powiedział jej dziadek.Ma w dupie, bo nie ma w głowie.- Po co to robicie? - Nie wytrzymała.- %7łeby komuśpomóc czy zabawić się w superbohaterów i dochrapaćsię kiedyś pomnika?- Niby za co? %7łe usiłuję żyć jak człowiek? Zresztą -Brzytwa podjęła po chwili - z tymi pomnikami to jakaśściema.Rzadko się je stawia w podziękowaniu za zasługi.Raczej ze strachu.- Albo z poczucia winy - wtrącił Beret.- A ja mam dość cudzych wyrzutów, wystarczy miprzepychanek z własną siostrą.No dobra! - klasnęław dłonie, żeby podkreślić, że temat wycieczki zamknięty.- Jak wam się żyło beze mnie? Bardzo tęskniliście?- Jakoś sobie poradziłam.- Nie wątpię, nie wątpię - ironizowała Brzytwa.-Rozumiem, że zadania odrobione.Oczywiście, miała przecież sporo czasu, by wszystko gruntownie przemyśleć.Najtrudniej poszło z pusz-ką.Rozwiązanie zagadki zajęło Palomie dwa wieczory.Czemu klienci mają wrzucać parę groszy, skoro mogliby przelać więcej na konto? - zastanawiała się, energicznie kręcąc kółkiem hula hop.Może Brzytwa maalergię na banki? Albo chce napędzić dodatkowychklientów Wesołemu Ogórkowi (puszka stoi tuż kołokasy, co zachęca do zamówienia).Przecież, jak wspomniała sama, właściciel jest jej znajomym z dzieciństwa.A może Brzytwa wymaga tak niewiele, bo samadziała na pół gwizdka.nagle Paloma zrozumiała.Zrobiło jej się tak bardzo wstyd, jak w siódmej klasie,gdy wychowawca przyłapał ją na podrabianiu podpisu ojca (rzadko bywał w domu, Paloma nie chciała, byto wyszło na jaw).Dodajmy, podpisu pod piątką! Niechodzi wcale o konie, wyszeptała.Chodzi o to, ile jesteśmy skłonni poświęcić dla cudzej sprawy.Brzytwawie, ile kosztuje nasze zainteresowanie.Ale się myli,orzekła Paloma stanowczym tonem.Jeszcze dziś znajdzie odpowiednią fundację, wpłaci sporą sumę.I będzie mieć problem z głowy.Pieniądze też są ważne,przekonywała.no właśnie kogo? Przecież ona samazna ich wartość, nie tylko z racji zawodu.Są ważne,powtórzyła, kręcąc kółkiem coraz szybciej i szybciej.Jeden walczy, drugi płaci.- Ważne, że coś robi.- Oczywiście - zgodziła się Brzytwa.Wybrały się na spacer z Iloną.Ostatni taki spacer,pomyślała Paloma, nie bez smutku.Ale przecież takmiało być.Takie są zasady.Brzytwa nie jest jej koleżanką.Nigdy nie była.- A z pikietą poszło jak po maśle - dodała szybko,chcąc strzepać przykre myśli.Odpowiedz znalazła w ciągu kwadransa.Pikieta niema znaczenia, mogłyby szukać czterolistnej koniczyny.Paloma i tak znalazłaby właściwy sens.Bo chce go znalezć.I znajdzie.- Znakomicie.Piątka z plusem! - orzekła Brzytwa,poważniejąc.- Rozumiem, że w tej sytuacji nie jestemci już potrzebna? Nawet jeśli przegrasz, zyskasz coścennego.Paloma spuściła głowę, zastanawiając się nad odpowiedzią.Przez chwilę głaskała szorstką sierść kozy.- Chciałabym się jeszcze spotkać - bąknęła.- Niechodzi tylko o formalne zakończenie sprawy.- Jakaś pożegnalna impreza? Fajnie - ucieszyła sięBrzytwa.- Byle nie w środę, bo mam koncert Dikandy.Dikandy? Paloma nigdy nie słyszała tej nazwy, aleteż nie za bardzo interesuje się zespołami.Muzyka jestjej potrzebna do rytmicznych ćwiczeń i czasem jak tłoprzy kolacji.Albo w sypialni dla stworzenia nastroju.- Z zagranicy?- Można tak to ująć, zważywszy ilość tras poza krajem.W Polsce występują raz na pół roku może.A szkoda, bo to magiczny zespół.Zanim Paloma spytała, gdzie tkwi magia, Brzytwawyjaśniła.- Nie śpiewają w żadnym konkretnym języku, a jednak.- cicho westchnęła.- Może to, co najważniejsze,wcale nie wymaga słów.- Gdzie ten koncert? - ożywiła się Paloma.- Chętnie bym posłuchała.- Plac Wolnica, zapraszamy.- A bilet?- Nie ma biletów ani bramek.Zainteresowani jużsię złożyli i przelali kasę na konto zespołu.Też możeszprzelać, jeśli bardzo chcesz.Dziewczyny z Dikandy napewno się nie obrażą.- A reszta?- Będzie bawić się za darmo.Jak w życiu, jedni płacą, inni niekoniecznie.Co cię tak dziwi?- %7łe ktoś w ogóle zapłacił za bilet.W jej firmie wszyscy zwlekaliby do ostatniej chwili, czekając na ruch kolegów.Po cichu liczyliby, że jakoś im się upiecze i wejdą za darmochę.A przecież staćkażdego z nich, więcej płacą za godzinę siłowni w modnym klubie fitness.- Tak zwana solidarność - uśmiechnęła się Brzytwa.- Inaczej nie byłoby koncertu.*Strata dla wszystkich, zważywszy jak grają.DlategoPaloma postanowiła, że pójdzie, ostentacyjnie proszącBrzytwę o numer konta.Wpłaciła za siebie, zastana-wiając się, jak namówić Norberta.Niestety, nie przepada za takimi imprezami.Chyba że idą jego kumple,ale o tym zespole nigdy nie słyszeli, westchnęła rozmyślając, jak zmotywować męża.Przecież prawie niespędzają razem czasu.On bierze nadgodziny, ona popracy okupuje klub fitness albo zwiedza muzea.Nawet nie umiałaby go teraz poprosić, by jej towarzyszył.Ale może obyć się bez proszenia.Wystarczy trochę pokombinować.Ma czas do środy.Coś wymyśli,bez obaw.W poniedziałek wieczorem już wiedziała.- Idę kupić chleb, bo zabraknie na śniadanie -oznajmiła Norbertowi.Po drodze do spożywczego znalazła automat (swoją komórkę zostawiła w domu, celowo).Parę minut zabrało Palomie przypomnienie sobie numeru koleżankiod zadań specjalnych.Zawsze wciskała memory five"i gotowe.Wreszcie (nawet nie liczyła prób), udało jejsię trafić.- Słucham - rozległo się w słuchawce.Niby głos Margo, ale pięć razy bardziej zmysłowy.Aż dziw, że to możliwe, pomyślała Paloma, przedstawiając się koleżance.- Możesz rozmawiać?- Wal, Laska, śmiało - odparła Margo, swoim zwykłym (ale nadal zmysłowym) głosem.Paloma wyjaśniła krótko o co chodzi, bez wdawaniasię w detale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]