[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pół godziny pózniej Helena wzięła ciężarną przyjaciółkę pod rękę i obie ruszyły w kierunkuwyjścia.Wychodząc usłyszały, jak z gabinetu zabiegowego pielęgniarka wyczytuje nazwiskokolejnej osoby: Anna Lesicka.Helenie serce podeszło do gardła.Obejrzała się.%7łona Andrzeja właśnie przekraczała próg gabinetu. Muszę się dowiedzieć, co ona tam robiła. Helena dolała sobie białego wina dokieliszka i nerwowo oblizała usta.Basia uważnie obserwowała przyjaciółkę.Od kiedy wróciły do jej mieszkania, Helenamiotała się jak lwica.Robiła kilkanaście rzeczy naraz.Nastawiła wodę na kawę, zaczęła sprzątać pośniadaniu, jednocześnie bezustannie spoglądała na wyświetlacz komórki.W pierwszym odruchuchciała zadzwonić do Andrzeja i nagrać mu się na sekretarkę.Basia odradziła jej ten krok. Poczekaj, nie wiadomo, o co chodzi  uspokajała ją. Może to jest informacja, którąmożesz komuś zaszkodzić. O niczym innym nie marzę, przecież wiesz. Helena podrapała się po brodzie,wyczuwając maleńkie grudki na żuchwie. Jeszcze tego brakuje, to pewnie ze stresu  pomyślała,drapiąc się co raz mocniej. Andrzejowi chcesz zaszkodzić? Dlaczego? Nie, jemu nie. Helena spojrzała na przyjaciółkę pytająco.Po chwiliwybuchła:  Nic mi nie mówił, że będą mieli drugie dziecko. Czuła, że cisza ze stronyAndrzeja nie wróży niczego dobrego. Przecież nie mogę sprawić, abyś mnie kochał.Ale chociażdaj znać, że wszystko OK między nami  myślała Helena z coraz bardziej ściśniętym żołądkiem.Nie dopuszczała do siebie myśli, że to koniec.Milczenie Andrzeja kładła na karb jakiegośnieoczekiwanego zdarzenia.Widocznie coś złego musiało się stać. Tak.Wiem, że wkrótcezadzwoni, odezwie się.Szybko wrócimy do na szych rytuałów.Tak niedużo brakuje mi doosiągnięcia celu  Rozdrapując kolejną krostę, Helena poczuła, że z otwartej rany zaczynawypływać krew.Wyjęła z torebki paczkę chusteczek.Basia podeszła do niej z oderwanymnaprędce kawałkiem ręcznika kuchennego.Przyłożyła szorstki kawałek papieru do jej brody.Drugąręką pogłaskała Helenę po włosach i uśmiechnęła się. %7łona twojego Andrzeja nie wyglądała na kobietę w ciąży.Tak w ogóle, zle wyglądała.Zauważyłaś, jaka była blada, wychudzona, ręce jej się trzęsły, gdy załatwiała formalności wokienku.Poza tym, o ile dobrze usłyszałam, ona pytała o możliwość zbadania próbki krwi.Miała jąze sobą. Co? Jak to? Nic już z tego nie rozumiem. Helena upiła duży łyk wina.Basia pogłaskała się po brzuchu.Była taka szczęśliwa.Wreszcie mogła odetchnąć.Byłaspokojna o wynik badań.To tylko formalność.Jednak niepokoiła się stanem przyjaciółki. Helena.Kochanie.Posłuchaj mnie.Odpuść.Pamiętasz, jak ci mówiłam, że to może sięnie udać? To nie jest facet dla ciebie.%7łonaci faceci nie odchodzą od żon.Bardzo bym chciała,żebyś ułożyła sobie życie z kimś wolnym, wartościowym.Z kimś, kto będzie nosił cię na rękach,rozpieszczał.Kto będzie o ciebie dbał.Taka kobieta jak ty może mieć każdego. Ale ja nie chcę nikogo innego  krzyknęła Helena i poczuła, że już nie powstrzyma łez. To jest TEN facet! On nie może być z nią szczęśliwy, bo gdyby był, nie dałby się tak łatwouwieść. Uwodzenie mężczyzn to rzeczywiście twoja specjalność, Heleno  powiedziała cichoBasia. Ale postawiłaś nie na tego konia.Proszę cię, błagam nawet.Zapomnij o nim.Tak będzielepiej dla wszystkich.Dotąd w duchu cichutko ci kibicowałam.Jednak kiedy widzę, jak cierpisz, imając za sobą moje, jakże podobne przeżycia, naprawdę uważam, że lepiej dla ciebie, żeby zostałprzy żonie. Jak możesz tak mówić?!  Heleną wstrząsał szloch. Ja go kocham, rozumiesz? Nigdy nikogo tak nie kochałam.Jestem gotowa zrobić wszystko, rozumiesz? WSZYSTKO.Nawetza cenę krzywdy innych osób.Basia ukryła twarz w dłoniach.Myślała przez chwilę.Podniosła głowę i powiedziała: Chcę tylko, abyś była szczęśliwa.I żeby to szczęście nie było okupione rozpaczą i rozpadem życiainnych osób.Będę cię wspierać.Jestem twoją przyjaciółką i nic tego nie zmieni.Jednak od dzisiajprzestaję kibicować temu związkowi.Przepraszam.Elwira działała szybko.Po wejściu do biura kazała sekretarce przynieść kawę i wezwaćdyrektora kadr.Pół godziny pózniej skończyła z nim spotkanie i z uśmiechem rozparła się wygodnie wswoim fotelu.Zwalnianie ludzi było jej specjalnością.Nigdy nie miała skrupułów.Zgasiłapapierosa w popielniczce i otworzyła pierwszą z brzegu teczkę z dokumentami do podpisu.Po następnych trzydziestu minutach dokumenty, o które prosiła, leżały na jej biurku.Niechciała mieć problemów, a czuła, że Helena może się odwoływać, walczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •