[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Taki miał charakter Jego Imperialna Mość.Wszyscy opłakiwali jego odejście i niewielu nieoddałoby za niego z chęcią życia.Napiętnowany mianem zdrajcy widziałem nienawiść w ichoczach.Dumni by byli z budowy mojego grobu.- Czarnoksiężnik spojrzał po kolei na twarzena ścianie.- Rozpoznaję niektórych: kamieniarze, rzeźbiarze, kucharze i ich żony.Kościół zobawy przed wyjawieniem tajemnicy przez niewinnych tak ich zapieczętował.Wszyscy przedwami usidleni przez kłamstwo.Ilu martwych? Ilu przepadło, żeby ukryć jedną tajemnicę,której nawet milenium nie wymazało?- Tam nie ma drzwi - ostrzegł Alric czarnoksiężnika.Esrahaddon spojrzał na niego jakby zbudzony ze snu.- Nie bądź głupcem, przecież przez nie przeszedłeś - powiedział i poprowadził ichraźnym krokiem przez korytarz.- Po prostu nie byliście z nimi w fazie.Tutaj, w najciemniejszej części więzienia, jego szata jaśniała jeszcze bardziej iczarnoksiężnik wyglądał jak olbrzymi robaczek świętojański.Gdy po jakimś czasie doszli dokamiennej ściany, Esrahaddon przeniknął przez nią bez wahania.Pozostali szybko ruszyli zanim.Na zewnątrz prawie oślepiło ich światło słonecznego jesiennego poranka.Błękitne nieboi chłodne świeże powietrze stanowiły miłą odmianę.Hadrian zaczerpnął głęboko powietrza iupajał się zapachem trawy oraz opadłych liści, zapachem, na którego do tej pory nie zwraca!uwagi.- Dziwne.Wydawało mi się, że powinna być deszczowa noc.Nie mogliśmy byćprzecież w środku dłużej niż.kilka godzin.Mam rację?Esrahaddon wzruszył ramionami i uniósł głowę, żeby spojrzeć w słońce.Równieżkilkakrotnie głęboko odetchnął, mrucząc z zadowoleniem za każdym razem, gdy wypuszcza!powietrze.- Niespodziewane są korzyści ze zmiany czasu.Jaki to dzionek, toć lepiej zapytać.Dziś,jutro czy pojutrze, choć możliwe, że przeleciały dziesiątki lub setki dni.Ich przerażone twarze ubawiły czarnoksiężnika.- Nie martwcie się, toć pewnie tylko godziny wam uciekły.- To niepokojące - powiedział Alric - tracić czas w taki sposób.- Zaprawdę, przez dziewięćset lat go traciłem.Wszyscy, których znałem, nie żyją,imperium zniknęło i któż wie, w jakim stanie jest świat.Jeśli opowieści twej siostry sąprawdziwe, toć wieleż się na nim zmieniło.- A tak przy okazji - wtrącił Royce.- Już nikt nie używa słów „toć” i „wieleż”, a już napewno nie „boć” albo „zaprawdę”.Czarnoksiężnik zastanawiał się nad tym przez chwilę, po czym skinął głową.- Za moich czasów na lekcjach częstokroć mówiono inaczej.Założyłem, że niższego stanu jesteście.A król najwyraźniej słabo wyedukowany.Alric spiorunował go wzrokiem.- To ty mówisz dziwnie, nie my.- Zaiste.Zatem będę musiał mówić tak jak wy wszyscy.Choć to dla mnie niecoprymitywne.Hadrian, Royce i Myron zaczęli siodłać konie, które czekały na nich tam, gdzie jezostawili.Myron się uśmiechnął, oczywiście szczęśliwy, że znów jest ze zwierzętami.Poklepał je, dopytując się, jak dopiąć popręgów.- Nie mamy dodatkowego konia, a Hadrian już i tak ma pasażera - wyjaśnił Alric.Zerknął na Royce’a, ale ten nie zamierza! zgłosić się na ochotnika.- Esrahaddon chybabędzie musiał jechać ze mną.- Zbędne to będzie, bo własną drogą pójdę.- Wcale nie.Wracasz ze mną do zamku.Jest wiele rzeczy, o których muszę z tobąporozmawiać.Byłeś doradcą imperatora.Widać, że jesteś bardzo utalentowany i znasz się narzeczy.Bardzo potrzebuję kogoś takiego jak ty.Będziesz moim królewskim doradcą.- Nie, toć… - westchnął, po czym ciągnął: - Nie, to cię zapewne zaskoczy, ale nieuciekłem po to, aby pomóc ci rozwiązać twoje małe problemy.Spraw bardziej naglącychmuszę dopilnować, bo zbyt długo odsunięty od nich byłem.Książę rzeczywiście wyglądał nazaskoczonego.- Jakież mógłbyś mieć sprawy po dziewięciuset latach? Przecież nie musisz wracać dodomu, żeby zarządzać gospodarstwem.Jeśli to kwestia wynagrodzenia, dostaniesz sowitązapłatę i zapewnię ci życie w luksusie.Ale jeżeli myślisz o konkurencyjnych propozycjach, totylko Ethelred z Warric zaoferuje ci tyle samo.Lecz wierz mi, nie chciałbyś pracować dlaniego.To ortodoksyjny imperialista i lojalny poplecznik Kościoła.- Nie szukamwynagrodzenia.- Nie? Spójrz na siebie.Nic nie masz - ani jedzenia, ani miejsca do spania… Zanimodrzucisz moją ofertę, powinieneś dokładniej rozważyć swą sytuację.Zresztą samawdzięczność powinna ci nakazywać, byś mnie wspierał.- Wdzięczność? Czy znaczenie tego słowa też się zmieniło? Za moich czasów nazywanotak okazanie uznania za przysługę.- I wciąż tak jest.Uratowałem cię.Uwolniłem z tego miejsca.Esrahaddon uniósł brew.- Pomogłeś mi uciec, żeby wyświadczyć mi przysługę? Nie sądzę.Uwolniłeś mnie, żebyuratować siebie.Nie jestem ci nic winny, a jeśli byłem, to spłaciłem dług, wydostając cięstamtąd.- Ale ja tu przyszedłem po twą pomoc.Dziedziczę tron spływający krwią! Zostałemuprowadzony przez złodziei, którzy wlekli mnie przez pół królestwa tutaj.Wciąż jednak niewiem, kto zabił mego ojca ani jak znaleźć zabójcę.Bardzo potrzebuję twej pomocy.Napewno wiesz setki rzeczy, o których największe współczesne umysły nie mają pojęcia… - Conajmniej tysiące, ale i tak z tobą nie idę.Ty musisz ochronić królestwo.Moja droga wiedziegdzie indziej.Alric poczerwieniał z frustracji.- Nalegam, abyś wrócił ze mną i został mym doradcą.Nie mogę pozwolić, abyś takzwyczajnie odszedł.Kto wie, jakie mógłbyś wywołać zamieszanie.Jesteś niebezpieczny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]