[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A ten adwokat Dearbourne.? - zapytała, co zabrzmiało dość dziwnie.- Co z tym zrobimy?- Jutro zastanowimy się, nie teraz.- Najwyrazniej jednak poczuł się winny, bo rzekł: - Powinienembył dziś do niego zadzwonić, ale miałem naprawdę ciężki dzień.Jutro jest niedziela - ciągnął - więczałatwimy sprawę.A w poniedziałek sprawdzę rejestrację harleya, jeśli uznasz to za stosowne.- Uznam za stosowne? Czyżbyś nie chciał się mnie wreszcie pozbyć?Och, gdybyś wiedziała, pomyślał, jak bardzo nie chcę się ciebie pozbyć!- To, czego ja chcę, nie ma żadnego znaczenia.A poza tym wcale nie zależy ci na mojej odpowiedzi.- Pchnął nogą drzwi do kuchni.Nie jesteś gotowa, by ją ode mnie usłyszeć.Przez chwilę wpatrywała się w dołek w jego brodzie, potem uniosła wzrok na jego rzęsy,nieprawdopodobnie długie i w dodatku podwinięte.Usta też były w polu jejwidzenia.I poczuła smak jego pocałunku.Prawdziwy kowboj, pomyślała.Silny, szorstki.i takisłodki.I w tym momencie coś w nią wstąpiło.To coś było bardzo gwałtowne i nie do poskromienia.Pocałowała szeryfa Tylera.Miał to być pocałunek w usta, ale sięgnęła tylko dołka w jego brodzie.- Co to ma znaczyć? - zapytał.Ujrzał w mroku jej uśmiech, promienny, bez śladu zażenowania.- Nie mam pojęcia - odrzekła.- Może to ty jesteś zarażony.A może ja połknęłam za dużo tabletek iza dużo wina wypiłam przy obiedzie.A może wszystko po trochu się na to złożyło.- Bardzo możliwe - powiedział, czując, jak krew zaczyna się w nim burzyć.- Nie ułatwiasz mi życia.A ja staram się być dżentelmenem.- Utrudniam ci bycie dżentelmenem?- No właśnie.- Bardzo cię przepraszam.Ja tylko.Wydawało mi się.- Co ci się wydawało?- %7łe ta noc jest.nierealna, jak z bajki.Rozumiesz mnie?- Wolałbym cię nie rozumieć.- Opuścił głowę, zanurzając twarz w jej włosach.- Kochanie.Wolałbym cię nie rozumieć.ROZDZIAA SZ�STYW niedzielę rano Tyler, stojąc pod prysznicem, ustawił kran na lodowato zimną wodę.Nie spałprawie całą noc, miotając się po sypialni z kąta w kąt i lękając się jednocześnie, że obudzi Jennyśpiącą w pokoju klaunów.W końcu około szóstej zapadł w drzemkę.Po godzinie budzik zaczajbrzęczeć, a on niemal spadł z łóżka, usiłując go wyłączyć.W niedzielne ranki Tyler też wstawałwcześnie - pracował w ogrodzie, na podwórku, mył samochód.Nigdy nie cierpiał na bezsenność.Ale nie dziwił się, że go dopadła.Od dnia poznania Jenny tylezaznał nowych wrażeń.Po raz pierwszy sterroryzował cały szpital, nie mówiąc już, że naraził sięswemu przyjacielowi, Grady'emu.Po raz pierwszy jechał harleyem przez sam środek miasta,przekraczając sto kilometrów na godzinę.Niesamowite! Pędząc na tej maszynie, sięgał gwiazd, pędwiatru go oszałamiał.Czuł się jak za dawnych młodych lat.A największym jego marzeniem było to,by za nim na siodełku siedziała długowłosa dziewczyna, obejmując go ramionami.Po raz pierwszy zaniósł kobietę do łóżka i siedziałprzy niej, póki nie zasnęła.Potem przez dziesięć minut Stał przy niej z rękami w kieszeniach irozmyślał: po takich namiętnych pocałunkach tylko tyle?Stał pod lodowatymi strugami wody, ale na wspomnienie wydarzeń z ubiegłego wieczoru aż całypłonął.Dawniej pocałunki kobiet nie budziły w nim takiego pożądania.Nie był specjalnie wrażliwyna kobiece wdzięki.A tymczasem teraz, w okolicznościach wcale temu niesprzyjających, poczuł, żeta dziewczyna przesłoniła mu cały świat.A im dłużej z nią przebywał, tym bardziej się pogrążał.Myśl, że się rozstaną, była dla niego nie do zniesienia.Na stoliku na dole leżała wizytówka z numerem telefonu, pod który nie chciał zadzwonić.Niebardzo mu się również spieszyło do sprawdzenia rejestracji harleya, co mogłoby być zródłem wieluinformacji.Ale nie mógł przecież wykręcać się od podstawowych obowiązków!Wrócił myślami do pierwszego ich spotkania.Dziewczyna, którą spotkał w restauracji, byłaagresywna i nieufna.Tyler jako człowiek doświadczony i znający życie, wiedział, że takie cechyprzypisane są ludziom, których los boleśnie doświadczył.Gdy przyprowadził Jenny do swego domu,odprężyła się, oczy jej nabrały blasku.Nietrudno było w niej dostrzec kobietę wrażliwą i do tego zpoczuciem humoru.Ubiegłej nocy była wspaniała, poddawała się jego pocałunkom beznienaturalnych oporów.Być może zbytnim był optymi-stą, ale wierzył w szczerość jej zachowań.Pancerz, który przywdziewała dla ochrony, był cienki jakpapier
[ Pobierz całość w formacie PDF ]