[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Zniszczenie pozycji mojego ojca pana nie usatysfakcjonowało, teraz chcepan z niego zrobić mordercę.Powinien pan się smażyć w piekle!Była sama na najwyższym piętrze.Wspaniałe obrazy ozdabiająceściany już dawno zabrano, lecz perskie dywany wciąż leżały naposadzkach, rzezby Rodina nadal stały na swoich miejscach, meblepozostały nie ruszone.%7ładnych ekstrawagancji w stylu techno.Ojciec byłzwolennikiem tradycyjnego wystroju.Drżąc na całym ciele, Kamila usiadła w rzezbionym fotelu zwysokim oparciem, stojącym za staroświeckim biurkiem.Biurko byłoogromne, masywne, długie na ponad dwa metry i szerokie na metr.Drobiazgi należące do ojca, jego pióro, papeteria, bibularz, kryształowapopielnica - nie zostały uprzątnięte.Przez ściśnięte do bólu gardło z trudem przełknęła ślinę.Dziwnie sięczuła, siedząc w fotelu ojca.Rolety w oknach były spuszczone, w pokojupanował półmrok, widziała jedynie kontury mebli.Jaka jest prawda- o tobie, Harry? - spytała bezgłośnie.Dopuściłeś sięstrasznych czynów, zatrudniałeś bezwzględnych ludzi, ale nigdy niepodejrzewałam cię o okrucieństwo w stosunku do matki.Nie umiała się z tym pogodzić.Nick Lombard usiłuje zburzyć jej wewnętrzny spokój.Zasiał w jejumyśle ziarno upiornego niepokoju.Czyżby samobójstwo wuja aż do tegostopnia wypaczyło jego osobowość?Była tak bardzo pochłonięta tragicznymi rozmyślaniami, że niemalpodskoczyła, słysząc kobiecy głos przecinający ciszę.53RS - Co pani tu robi, panno Guilford? - pytała sekretarka Hugh Evansa,mierząc ją wzrokiem pełnym dezaprobaty i podejrzliwości.- Nie sądzę, żeby to była pani sprawa, panno Maynard - odparłaKamila, nie tracąc zimnej krwi.- Nie powinna tu pani przebywać - brzmiała triumfalna odpowiedz.- Ale przebywam i mam zamiar pozostać tu jeszcze chwilę.Tonajprywatniejszy gabinet mojego ojca, a ja nadal jestem jego córką.Zajego życia nie miała tu pani wstępu.Proszę, niech pani doniesie panuEvansowi.Jestem pewna, że jako człowiek niezmierzonej dobroci niebędzie miał nic przeciwko temu, żebym się z tym miejscem pożegnała.- Niech się pani nie krępuje.- Ruth Maynard rozejrzała się wokółsiebie i wzdrygnęła.- Dla mnie to miejsce jest trochę przerażające.- Więc niech pani zrobi sobie i mnie uprzejmość i odejdzie.54RS 3W momencie, kiedy Kamila wchodziła do sypialni, zadzwoniłtelefon.- To tylko ja - odezwał się zawsze mile słyszany głos Lindy.- Jak ciposzła rozmowa z Hugh?Kamila opadła na łóżko i zrzuciła pantofle.- Po pierwsze, jak ty się czujesz? Wczoraj nie byłaś w najlepszejformie.- I oczywiście rano wymiotowałam - odrzekła Linda.- Straszniedużo trzeba znieść dla kochanego maleństwa!- Cierpliwości, już niedługo poczujesz się lepiej - uspokajała jąKamila.- Mam nadzieję, bo mnie to okropnie męczy i przygnębia.Wydaje misię, że nikt mnie nie kocha.Kamila wybuchnęła śmiechem.- Przecież masz cudownego męża.- Wiem.Martwi się o mnie.Są kobiety, które pierwsze miesiąceciąży przechodzą jak gdyby nigdy nic, na przykład jego siostra.- Ale każdy jest inny - stwierdziła Kamila trzezwo, znając nienajlepsze stosunki między przyjaciółką a teściami.- Przy drugim jużbędzie lepiej.- Mam nadzieję! - mruknęła Linda.- Stephen chce czwórkę.Szkoda,że ja nie bardzo się do tego nadaję.No, dość o mnie.Co z Hugh? Mamnadzieję, że nie potraktował cię zbyt surowo.- Wylał mnie.55RS -Co zrobił?!- Nie denerwuj się.Powiedziałam tylko, że mnie wylał.- %7łartujesz! - Linda była oszołomiona.- Mówię poważnie.Zdaje się, że wszyscy chcą się mnie pozbyć.Córka Harry'ego Guilforda nie jest już obiektem współczucia ani troski.Hugh może sądzi, że Harry zamroził dla mnie miliony w bankuszwajcarskim, a ja trzymam to w tajemnicy.Inny ojciec mógłby zrobić cośtakiego, ale spójrzmy prawdzie w oczy, przecież dla Hąrry'ego ja się wogóle nie liczyłam.A co do reszty, pewnie ktoś miał chrapkę na mojąposadę.Poza tym nie zdobyłam jej sama, to był zwyczajny nepotyzm i nicwięcej.- Ale to jakiś absurd! - protestowała Linda.- Hugh sam umożliwił cistart!- A teraz chce się mnie pozbyć.Już nie jestem złotą dziewczyną.Nawet Ruth Maynard próbowała mi pokazać, gdzie moje miejsce.- Bezczelna! - oburzyła się Linda.- Słuchaj, nie wpadłabyś nakolację? Bylibyśmy tylko we trójkę, no i może Jeffrey, jeśli nie jest znikim umówiony.Zabawny facet, a ciebie wprost uwielbia.- Tylko się nie baw w swatkę - ostrzegła Kamila.-A poza tym wtwoim stanie nie masz siły przygotowywać kolacji dla gości.- Dam sobie radę.- Głos Lindy stał się razniejszy.-Wieczorami czujęsię lepiej, no i jest przecież Hilda.- Jesteś pewna, że dasz radę?- Oczywiście - zapewniła ją Linda.- Powinnaś się trochę rozerwać,ja zresztą też.Zobaczysz, spędzimy miły wieczór w gronie przyjaciół.56RS I tak też się stało.Jeffrey Prior, niedzwiedziowaty młody mężczyznaz twarzą o nieregularnych rysach i grubymi krzaczastymi brwiami, a mimoto przystojny, ujmujący i pełen humoru, również się zjawił.Od lat byłzakochany w Kamili i głębia jego uczucia wciąż ją zadziwiała.Podobniejak Stephen, mąż Lindy, współpracował z renomowaną kancelariąprawniczą Carghill Kempner Morris założoną przez pradziadka Stephena.- Jak mi dobrze - westchnęła Kamila, odrzucając głowę do tyłu iodsłaniając szyję.- Upajam się spokojem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •