[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest szczupły,żylasty, niewysoki.Ma jasne, bardzo krótko ostrzyżone włosy,a na szyi tatuaż w postaci maleńkiego niebieskiego kwiatka.Eddie podchodzi bliżej, wpada na mnie.Zdenerwowaniwchodzimy między pojazdy. Cześć, przepraszam, że przeszkadzam  mówię.Staramsię przybrać pogodny ton, ale w moich uszach brzmi raczejbezczelnie. Witamy, witamy, jestem Patrick.A wy musicie byćnaszymi sąsiadami z tego wielkiego domu?  mówi żylastymężczyzna.Ma szczery, serdeczny uśmiech i ściska moją dłońtak energicznie, że chodzi mi całe ramię.Po takim powitaniu skurcz, który gniecie mnie w brzuchu,zaczyna mijać. Tak jest.Nazywam się Erica, a to mój siostrzeniec, Eddie. Ed!  syczy do mnie Eddie przez nierówne zęby. Miło cię poznać, Ed. Patrick szarpie też rękę Eddiego.Dostrzegam Harry ego na stopniu przyczepy za nimi.Zastanawiam się, czy się z nim nie przywitać, ale zmieniamzdanie.Znów ma w rękach coś, czym jest całkowiciezaabsorbowany.Większość twarzy kryje się za zwisającymiwłosami i gęstymi wąsami. Słuchaj, może wyda ci się to trochę dziwne, alezauważyliśmy, że wczoraj zapomniałeś kupić Honey chipsy. W sklepie.Więc sami je dla niej kupiliśmy.Chyba że dzisiaj maochotę na korniszony?  Macham wielką paczką chipsów.Patrick rzuca Dinny emu spojrzenie  przyjacielskie, trochęzdumione. Mnie na przykład bardzo denerwuje, kiedy mamazapomina kupić to, o co ją proszę  ratuje mnie Eddie.Nadzwięk jego głosu, Harry podnosi wzrok.Dinny wzrusza ramieniem.Odwraca się. Honey!  krzyczy w stronę ambulansu. Och! Nie ma potrzeby jej przeszkadzać. Czuję, jakoblewam się rumieńcem.Honey pojawia się w jednymz okienek, które obramowuje jej twarz.Aadną, nadąsaną. Co?  odkrzykuje dużo głośniej, niż potrzeba. Erica ma coś dla ciebie. Skręcam się z zakłopotania.Eddie przysuwa się bliżej Harry ego, usiłując zobaczyć, nadczym pracuje.Honey wyłania się z ambulansu, ostrożniestawiając stopy na schodkach.Dziś cała w czerni, od którejodcinają się jej włosy.Staje w pewnej odległości ode mniei rzuca mi podejrzliwe spojrzenie. Och, to nic takiego.Kupiliśmy ci chipsy.Dinny mówił, żemiałaś na nie ochotę, więc. urywam, ściskając paczkę.Honeyrobi wolny krok naprzód i bierze ją ode mnie. Ile jestem ci winna?  pyta skrzywiona. Och, nie, nie przejmuj się tym.Nie pamiętam.Nie mao czym mówić  macham ręką.Honey strzela oczami naDinny ego, a on wsuwa dłoń do kieszeni. Dwa funty wystarczą?  pyta mnie. Naprawdę, nie ma potrzeby. Wez to.Proszę. Więc biorę. Dzięki  bąka Honey i wraca do środka. Nie zwracaj uwagi na Honey  Patrick uśmiecha się szeroko. Od urodzenia miała zły humor, w okresie dojrzewaniazrobiło się jeszcze gorzej, a teraz, kiedy spodziewa się dziecka.szkoda gadać! Odpieprz się, Pat!  krzyczy Honey ze środka.Patrickuśmiecha się jeszcze szerzej.Eddie stoi coraz bliżej Harry ego.Patrzy na ręcemężczyzny, pewnie zasłania mu światło. Ed, nie przeszkadzaj, co?  mówię, uśmiechając sięostrzegawczo. Co to jest?  pyta Eddie Harry ego, który nie odpowiada,ale spogląda na niego z uśmiechem. To Harry  wyjaśnia Edowi Dinny. Nie bardzo lubi sięodzywać. Aha.To mi wygląda na latarkę.Jest zepsuta? Mogęzobaczyć?  naciska Eddie.Harry rozkłada dłonie, pokazującdrobne elementy mechanizmu. Słuchaj, Erico, może wpadniesz dziś wieczorem na naszemałe przyjęcie z okazji przesilenia?  pyta Patrick. Och, sama nie wiem  mówię.Patrzę na Dinny ego, a on spogląda na mnie bacznie, jakbysię nad czymś zastanawiał. Wpadnij koniecznie! Im więcej, tym weselej, prawdaNathan? Rozpalimy ognisko, będziemy smażyć kiełbaski.Przynieś tylko alkohol, a będziesz tu mile widziana, sąsiadko obiecuje Patrick. W takim razie może przyjdę  uśmiecham się. Masz ekstra dredy  mówi Harry emu Eddie.Wyglądasz trochę jak Predator.Widziałeś ten film?  Gmerapalcami w częściach latarki, wyciągając różne elementyi porządkując je.Harry wydaje się lekko oszołomiony. Muszę lecieć.Do zobaczenia. Patrick kiwa głową na pożegnanie mnie i Dinny emu.Opuszcza obóz sprężystymkrokiem, z rękami wciśniętymi w kieszenie znoszonegowoskowanego płaszcza.Spoglądam na ubłocone czubki moichbutów, a potem na Eddiego, który składa latarkę na oczachniedowierzającego Harry ego. Ed sprawia wrażenie dobrego dziecka  mówi wtedyDinny, a ja kiwam głową. Jest świetny.Bardzo pomaga.Długie milczenie. Kiedy rozmawiałem z Beth.wydawała się, sam niewiem. urywa z wahaniem Dinny. Jaka? Inna niż kiedyś.Jakby w środku nikogo nie było. Cierpi na depresję  tłumaczę w pośpiechu. To wciąż tasama Beth.Jest tylko.wrażliwsza. Muszę mu to wyjaśnić,chociaż czuję się, jakbym ją zdradzała.Kiwa głową, marszczy brwi. Wydaje mi się, że to zaczęło się tutaj.Chyba zaczęło sięwtedy, kiedy zniknął Henry  wyrywa mi się.Beth powiedziała mi co innego, ale myślę, że to ja mamrację.Jej zdaniem zaczęło się pewnego deszczowego dnia,o zmroku, kiedy wracała do domu samochodem.Chmury byłyciężkie, ale na zachodzie rozstępowały się przy horyzoncie,ukazując przebłyski jasnego nieba, pokrytego barankamiobłoków.Powiedziała, że nagle przestała rozróżniać, gdziekończy się horyzont, a zaczyna niebo, gdzie wzgórza przechodząw chmury, a ziemia w powietrze.Była tak oszołomiona, żeniewiele brakowało, by wjechała pod samochód nadjeżdżającyz naprzeciwka.Przez cały wieczór miała wrażenie, jakby gruntuciekał jej spod nóg, falował pod stopami.Powiedziała, że odtamtej pory przestała być pewna, co jest prawdziwe, bezpieczne. Jej zdaniem wszystko się zaczęło wtedy.Ale ja pamiętam ją tegowieczora, kiedy zniknął Henry [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •