[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Koronę otrzymał niestety jego młodszy brat,nieodpowiedzialny i nieporadny władca.Przez niego Szajehar utracił swojebogactwa.- Zatem tobie potrzebny jest dziedzic - skomentowała zniesmaczona Maggie.- Jeżeli nie będę miał potomka, władza przejdzie na kogoś innego z rodziny.Jednak urodzi mi się potomek.Nie możesz przecież odmówić naszemu dzieckupraw wynikających z urodzenia i możliwości poznania mojej kultury.SRNiewłaściwym byłoby odbierać mu jego prawowite miejsce w tym kraju.- Zakładasz, że to będzie chłopiec.- Nie, to ty zakładasz z góry, co się wydarzy.Będę kochał nasze dziecko bezwzględu na płeć.Najważniejsze jest to, że wszystko będziemy czynić dla dobranaszego dziecka.Khalid skarcił się w duchu za tendencję do podejmowania natychmiastowychdziałań.Gdy miał określoną wizję drogi przed sobą, nigdy nie wahał się, by na niąwkroczyć.Może jednak tym razem nie powinien był wygłaszać gotowychtwierdzeń i pozwolić Maggie zastanowić się nad jej własną wizją ciąży i tego, conastąpi pózniej?Podszedł do niej i delikatnie wyjął szklankę z jej ręki.- Chodz, Maggie.Porozmawiamy o tym pózniej.Czas, byś wypoczęła.Maggie było duszno.Czuła się zmęczona.We wczorajsze rewelacje wciążtrudno jej było uwierzyć.Kiełkujący w niej entuzjazm z powodu wejścia w rolęprzyszłej matki przyćmiewała mieszanina różnych emocji.Nastrój wcale nie uległ poprawie, gdy przyszła rano do stajni, by siędowiedzieć, że przydzielono jej proste prace pomocnicze.Na to nałożyły sięciekawskie spojrzenia ludzi.Podglądano ją w pracy i odprowadzono wzrokiem.- Chodz, Tally.Maggie prowadziła klacz do basenu dla koni.Tally zastrzygła uszami inapełniła nozdrza zapachem wody.- Maggie!Zatrzymała się na ten pełen nakazu głos.Khalid.Poczuła na sobie jego wzrok,jak gdyby przykładał do jej pleców zimne ostrze noża.Odwróciła się powoli.Obiecywała sobie wcześniej, że nigdy nie będzie z mężczyzną pokroju ojca:człowiekiem nieempatycznym i narzucającym swoją wolę.Nie mogła jednakoderwać oczu od tego mężczyzny.Jego obecność stawała się dla niej prawdziwąSRprzyjemnością, odczuwaną fizycznie w całym ciele.- Cześć Khalid.- Poprosiłem cię, byś przyszła się ze mną zobaczyć.Spróbowała opanować głos i odpowiedzieć nonszalancko.- Naprawdę? Dziwię się, bo wiadomość posłana przez ciebie wcale niebrzmiała jak zaproszenie, lecz bardziej jak królewski rozkaz.Musiała się bardzo skupić, by wytrzymać ciężar jego spojrzenia.- A mimo to postanowiłaś nie przyjść.Wyczuła gniew w jego postawie, gdy się zbliżył na wyciągnięcie ręki.NawetTally ruszyła pośpiesznie w stronę basenu, wyczuwając napięcie.- Nie jestem kimś, komu się rozkazuje.- Ale jesteś moim pracownikiem.Czy to się nie liczy?Maggie uświadomiła sobie, że użył ciężkiego do odparcia argumentu,wykorzystując jej podrzędną pozycję w jego stajniach.To, co działo się między ni-mi, istniało na płaszczyznie osobistej.- Przepraszam, szefie.Nie wiedziałam, że chcesz rozmawiać ze mną o pracy.- Przykro mi, Maggie, że moja prośba zabrzmiała jak rozkaz.Przepraszam.- Przyjmuję przeprosiny - odparła bez zastanowienia.- I tak miałam przyjśćdo ciebie, jak oporządzę Tally.Moją pracę traktuję naprawdę poważnie.Wydawałomi się, że to nic pilnego, skoro wezwałeś mnie dopiero po całym dniu pracy.Khalid milczał długo.- Ponownie muszę prosić cię o wybaczenie, Maggie - powiedział w końcu.-Miałem spotkanie z ważnymi urzędnikami z dwóch sąsiednich krajów.Chciałemsię z tobą widzieć wcześniej, ale mi się to nie udało.- Czy masz coś przeciwko temu, żebym odprowadziła teraz Tally do basenu?Ona uwielbia wodę.- Jasne, ale będzie to ostatnia rzecz, jaką dziś zrobisz - oznajmił bez pytaniajej o zdanie.- Odprowadzę cię.SRMaggie poprowadziła klacz po rampie, aż Tally weszła do tunelu i rozbrykałasię w orzezwiającej wodzie.- Małżeństwo to najlepsze rozwiązanie.Przecież o tym wiesz, Maggie.Bez ogródek, bez zbędnych wstępów.Zastanowiła się, czy Khalid wewszystkich sprawach był tak przekonany o swojej nieomylności.- Z mojej perspektywy wygląda to zupełnie inaczej - odpowiedziała, wodzącoczami za koniem.- Mój zarządca nie rozmawiał z tobą jeszcze o planach, jakie mam względemstajni, prawda?- O jakich planach? - zapytała przejęta.- Twoja praca w Tallawancie dobiega końca.Zaschło jej w ustach.- Jak to?- Chcę się pozbyć tego majątku, tamtejszych nieruchomości.Nie mam aniczasu, ani potrzeby utrzymywać stajni tak daleko od Szajeharu.- Zawiesił głos,przypatrując się jej uważnie.- Co oznacza, że nie będziesz już miała pracy wAustralii.Nowi właściciele stajni mogą zatrzymać ciebie z resztą personelu lubzatrudnić własnych pracowników.Poczuła, jak po karku spływa jej zimny pot.Mając w perspektywie samotnewychowywanie niemowlaka, tak bardzo potrzebowała teraz pewnej pracy.Nieumiała robić nic innego.- Jeszcze zanim się poznaliśmy, postanowiłem sprzedać stajnie w Australii,jak i niektóre inne posiadłości Faruqa.- Ale mi jest potrzebna praca, zwłaszcza teraz, gdy dowiedziałam się o ciąży.Muszę oszczędzać i pójść na studia weterynaryjne.Mówiąc głośno o swoich planach, uświadomiła sobie, jak nierealnie brzmią.- W Szajeharze mamy bardzo dobry uniwersytet, między innymi zespecjalizacją weterynaryjną.SR- Mam zatem tu zostać, bo będzie to łatwiejsze niż szukanie nowej pracy wAustralii? - Starała się, żeby zgryzliwość była słyszalna w jej głosie.Maggie chciała uciec spod kurateli Khalida i móc decydować o swoichkrokach w samotności.Zorientowała się jednak, że ten mężczyzna nie da jej spoko-ju.Wiązało ich teraz nowe życie, życie ich nienarodzonego dziecka.- Będziesz miała dużo pracy przy dziecku, czy ci się to podoba, czy nie.Takajest kolej rzeczy.Zajmowanie się dzieckiem to też praca.- Uważasz, że mi będzie łatwo przenieść się tu, poślubić kogoś, kogo wcalenie znam, i stać się członkiem rodziny królewskiej?Bała się utracenia namiastki życia, które mimo wszystko ciężko wypracowałana farmie u ojca w znanej sobie Australii.Miała wrażenie, że traci właśnie swojąniezależność.- Nie pasuję do twojego świata.Nie pasuję do pałacu.Jestem przyzwyczajonado tego, że sama zarabiam na swoje utrzymanie.- Tak samo jak ja.- Tak.wiem.Przepraszam, że tak to ujęłam.Jednak nasze światy są takróżne.Nadarzyła się jej właśnie świetna okazja, by uciec przed jego wwiercającymsię w nią spojrzeniem.Tally wynurzyła się, parskając wesoło, i wdrapała się z po-wrotem na rampę, komunikując Maggie, że czas kąpieli minął.- Będziesz pasowała, Maggie.Uwierz mi.Przecież cały czas będę przy tobie.Serce zabiło jej mocniej.Jakże on nic nie rozumiał! Jak mogła wyjść za kogoś, kto widział w ichmałżeństwie sposób rozwiązania patowej sytuacji? Kto nie kochał jej i nigdy niebędzie?- Mam na myśli, że musisz ożenić się z kimś, kto będzie pasował do twojegoświata, z kobietą elegancką i piękną.z arystokratycznej rodziny.Maggie nie próbowała chować się pod płaszczykiem zwyczajowej kobiecejSRdwuznaczności.Jej słowa były szczere.Dla niego była wartościową kobietą.Po-stanowił się z nią ożenić za wszelką cenę.Małżeństwo z Maggie było konieczne z punktu widzenia obowiązku wobecjego nienarodzonego dziecka.Miał silne postanowienie stać się nieodłączną częściątego nowego życia.%7łycia Maggie także
[ Pobierz całość w formacie PDF ]