[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To był wtedy jej cały świat.Lubiła stawać nabrzegu, wyciągać przed siebie ramiona i głęboko wdychać powietrze.Zczasem, gdy zaczęła dorastać, to się zmieniło.Czuła się tutaj jak w klatce,marzyła, by się stąd wyrwać.Teraz, po latach, odnalazła się tu na nowo.Przechadzki z Franny po wysypanej muszlami drodze prowadzącej do dłu-giego, postawionego na palach najstarszego budynku farmy, sprawiały jejprawdziwą przyjemność.Każda ostryga powstawała z jajeczka maleńkiegojak łebek szpilki.Kiedyś, podczas jednego ze spacerów z Willem, powie-działa mu o tym.Will, choć od zawsze mieszkał w Glenmuir, nie miał po-jęcia o hodowli ostryg. Gdy byłam mała, myślałam, że wszyscy ojcowie pracują w nocy, gdyjest odpływ.Dopiero gdy trochę podrosłam, dotarło do mnie, że wcale taknie jest, że to mój tata ma taką dziwną pracę. Może dlatego sama zrobiłaś się dziwna.Palnęła go w ramię.Szli dalej w zgodnym milczeniu.Nie chodzili ze sobą; oboje doskonale wiedzieli, że byłoby to absolutniebez sensu.Dzwonili do siebie, chodzili na długie spacery po plaży o za-chodzie słońca.Czasem jedli razem kolację, kilka razy przy świecach.Alełączyła ich tylko przyjazń. Tęskniłaś za nim? zapytał. Kiedy wychodził do pracy. Nie. Doskonale wiedziała, dlaczego pyta. Pracował na rodzinę,poza tym wiedziałam, że wróci.Strona 267 z 422LRT2012-08-30 19:37:27 Mam nadzieję, że Aurora podchodzi do tego w ten sam sposób.Przymoim trybie pracy albo nie ma mnie w domu, albo przesiaduję w nim nonstop. Czemu jej nie zapytasz? zasugerowała. Ona prawie się do mnie nie odzywa.Wciąż jest zła że dałem jej karę. Westchnął ciężko. Pytała Birdie czy mogłaby oskarżyć mnie o bez-podstawny areszt domowy. Byłam niewiele starsza, niż jest teraz Aurora, gdy wymknęłam się zdomu i wypiłam piwo z naszymi robotnikami.Oczywiście wszystko wyszłona jaw.Zostałam ukarana.Myślę jednak, że ty trochę przesadziłeś z karą.Dlaczego? Picie alkoholu i kłamstwo to dwie rzeczy, które działają na mnie jakpłachta na byka. Dlaczego?Nie odpowiedział.Wiedziała, że to pytanie ociera się o wścibstwo. Will, Aurora wiele dla mnie znaczy.Chciałabym ją zrozumieć. Zaczyna robić się coraz bardziej podobna do matki wyznałwreszcie. Na myśl o tym dostaję białej gorączki.Przyglądali się podekscytowanej Franny węszącej przy brzegu.Sarahpróbowała wyobrazić sobie Marisolpiękną dziewczynę podobną do Aurory.Kłamstwami i alkoholem zniszczyła swe małżeństwo. Gdy jesteś rodzicem, to tylko ciągle się głowisz, by czegoś nie skno-cić.A możliwości jest naprawdę mnóstwo. Will, wyluzuj.Aurora to świetny dzieciak.Pomyśl o tych pozytyw-nych momentach. To nie takie proste, gdy ona się do mnie nie odzywa. Wsunął kciukiw kieszenie. Do niedawna doskonale się dogadywaliśmy.Wiedziałem, coStrona 268 z 422LRT2012-08-30 19:37:28myśli, co ją cieszy.W każdym razie tak mi się wydawało.I nagle z dobregodziecka zmieniła się w.sam nie wiem.Zbuntowaną nastolatkę. Ona chce rozmawiać zapewniła Sarah. Uwierz mi, wiem, comyślą takie nastolatki. Wiesz? Chcesz powiedzieć, że też taka byłaś? Jasne. Myślisz, że Aurora tak się czuje? Skoro cię to nurtuje, to bardzo prawdopodobne. Postanowiła grać z nim w otwarte karty. Will, nie wiem, jak to jestbyć rodzicem, zwłaszcza trzynastolatki, lecz wydaje mi się, że została jużdostatecznie ukarana.Pora jej wybaczyć. No to ci powiem, że zamierzam cofnąć jej ograniczenia, a wybaczy-łem już dawno. Czy ona o tym wie? Chyba tak.Pomyślała o własnym ojcu.Czy mógł się do niej bardziej zbliżyć, tchnąćw nią poczucie bezpieczeństwa? Rozumiesz? Nie domyślaj się, tylko powiedz jej wprost, że jej wybaczyłeś. Ona wciąż jest na mnie wkurzona. To ty jesteś na nią wkurzony. Spłynęło na nią olśnienie. Co ty gadasz? Tak mi się wydaje.Will, o co naprawdę chodzi?Oparł dłonie na omszałej barierce, popatrzył w dół na wodę.Strona 269 z 422LRT2012-08-30 19:37:28 Okłamała mnie.Powiedziała, że wypiła piwo, a ja dobrze wiem, że tozrobił któryś z tych kolegów.Jak sama mówiłaś, zakazany owoc kusi i każdydzieciak chce spróbować.Jestem wkurzony, bo mnie okłamała. Nie chcę się powtarzać jak zacięta płyta, ale czy ona o tym wie?Will uśmiechnął się, potrząsnął głową. Dobra, łapię.Pogadam z nią. To dobry pomysł. Dotknęła jego ramienia. Myślałam o czymś. Oho. Skoro jej kara wkrótce się skończy, to chyba powinieneś dać jej pie-ska. Pewnie.W nagrodę za to, co zrobiła. Nie chodzi o nagrodę.Szczeniak to poważny obowiązek, na lata.Myślę, że Aurora do tego dorosła. Obserwowała, jak Franny chwyta wpysk wodorosty i potrząsa nimi na wszystkie strony. Nie ma mowy.Pracuję w różnych godzinach.Nie damy rady. Moja babcia mówi, że w życiu wszystko przychodzi w swoim czasie,niekoniecznie wtedy, gdy jesteśmy na to gotowi. Mówimy o psie. Mówimy o tym, co się w życiu liczy. %7ładnego psa.I tylko przypadkiem nie wspomnij o tym Aurorze. Jeszcze mam karę powiedziała Ethanowi, gdy szli na parking poswoje rowery. Nie mogę iść dzisiaj na koncert w parku. Jedynie pracespołeczne zwalniały ją z siedzenia w domu.W każdą sobotę grupa wolon-tariuszy chodziła usuwać niepożądane rośliny i zabezpieczać teren przederozją.Strona 270 z 422LRT2012-08-30 19:37:29 To kiepsko.Zwłaszcza że nie zasłużyłaś na karę rzekł, ruszając wdół zbocza.Aurora pojechała za nim.Cieszył ją wiatr uderzający w twarz, rozwie-wający włosy.Prace były męczące i dość nudne, szczególnie gdy Zane nieprzychodził. No to co miałam zrobić? Powiedzieć tacie, że to twój brat wypił piwo? To przynajmniej byłoby zgodne z prawdą. A mój tata od razu by zadzwonił do waszych rodziców i wszyscybyśmy się na tym przejechali, boja i tak dostałabym karę.A tak to wam sięupiekło. Była przecież inna możliwość.Zane mógł się przyznać. Jeszczeszybciej popędził w dół.Dobijała ją ta kara.Nie chodziło nawet o uziemienie w domu, zakazoglądania telewizji i korzystania z internetu.Najgorszy był gniew na tatę.Chciała być na niego zła, podtrzymywała w sobie tę złość, ale z każdymdniem było jej trudniej.Niewiele brakowało, by zaczęła go błagać o daro-wanie kary, by już dłużej się na niego nie gniewać.Czasami rozważała, czy nie uciec z domu i poszukać mamy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]