[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie pÅ‚acz, to siÄ™ wszystko da zaÅ‚agoóić! Nie pÅ‚acz, matka da siÄ™ przeprosić, z ojcemsam siÄ™ rozmówiÄ™! pocieszaÅ‚ jÄ… i caÅ‚owaÅ‚ po zapÅ‚akanych oczach i gÅ‚aóiÅ‚ jej wÅ‚osyroztargane.Tak odczuÅ‚a te pocieszania i jego miÅ‚ość, że objęła go ramionami, ukryÅ‚a mu twarz napiersiach i jak óiecko skarżyÅ‚a siÄ™ cichym, urywanym szeptem na swojÄ… dolÄ™ nieszczęśli-wÄ…, nie zważajÄ…c na obecność Horna.Urząóili jej zaraz mieszkanie z pokoju brata który siÄ™ przeniósÅ‚ do pokoju Horna,zamknęła siÄ™ w nim i nie chciaÅ‚a wyjść na herbatÄ™, jakÄ… zagotowaÅ‚ Horn.Adam sam jej zaniósÅ‚.WypiÅ‚a trochÄ™; rzuciÅ‚a siÄ™ na łóżko i zasnęła natychmiast.Adam zaglÄ…daÅ‚ do niej co chwila, pookrywaÅ‚ jÄ… czym mógÅ‚, wytarÅ‚ chusteczkÄ… jejtwarz, bo Å‚zy pomimo snu pÅ‚ynęły spod zamkniÄ™tych powiek, potem powróciÅ‚ i szepnÄ…Å‚cichym gÅ‚osem: DomyÅ›lacie siÄ™, co siÄ™ staÅ‚o? Nie, nie i proszÄ™ was baróo, nie mówcie mi, bo wióę, jak was to boli.Ja zarazwychoóę. ZostaÅ„cie jeszcze chwilÄ™.SÅ‚yszeliÅ›cie, musieliÅ›cie sÅ‚yszeć co mówili o ZoÅ›ce? Na plotki nigdy nie zwracam uwagi, nigdy ich sÅ‚uchać nie chcÄ™ rzekÅ‚ Hornwym3ajÄ…co. To nie plotki, to prawda! rzekÅ‚ ostro, wstajÄ…c z miejsca. WiÄ™c cóż poczniecie? zapytaÅ‚ z wielkim współczuciem. IdÄ™ w tej chwili do Kesslerów! szepnÄ…Å‚ twardo i zielone oczy bÅ‚ysnęły mu takimtonem jak szmelcowana¹y x lufa rewolweru, który schowaÅ‚ do kieszeni. To na nic siÄ™ nie przyda, z bydlÄ™ciem nie można spraw luókich zaÅ‚atwiać. SpróbujÄ™, a jak mi siÄ™ nie uda, to& To co? podchwyciÅ‚ spiesznie Horn, przestraszony akcentem grozby, jaki brzmiaÅ‚w jego gÅ‚osie. To pomówimy inaczej& to siÄ™ pokaże&Horn chciaÅ‚ mu tÅ‚umaczyć, ale Adam nie chciaÅ‚ sÅ‚uchać, tylko gdy siÄ™ rozstawali przedbramÄ…, uÅ›cisnÄ…Å‚ mu silnie rÄ™kÄ™ i pobiegÅ‚ do paÅ‚acu Kesslera.Nie zastaÅ‚ i nikt nie umiaÅ‚ go objaÅ›nić, góie w tej chwili może być mÅ‚ody Kessler.PopatrzyÅ‚ z caÅ‚Ä… nienawiÅ›ciÄ… na wspaniaÅ‚e mury paÅ‚acu, na bÅ‚yszczÄ…ce przy księżycujego wieżyczki i zÅ‚ocone balkony, na zasÅ‚oniÄ™te biaÅ‚ymi storami okna i poszedÅ‚ do fabrykido ojca.Stary Malinowski, jak zwykle, niby żuraw niestruóony obchoóiÅ‚ to olbrzymie koÅ‚orozpÄ™dowe, które jak ptak potworny rzucaÅ‚o siÄ™ w mrocznej, roztrzÄ™sionej ruchem wieży,zapadaÅ‚o siÄ™ w ziemiÄ™, wybiegaÅ‚o z cieniów poÅ‚yskiwaÅ‚o roziskrzonym, zimnym tumanem¹y x me co an natarty kilkakrotnie tÅ‚uszczem (olejem, smalcem itp.); w ten sposób tradycyjnie zabez-pieczano metal: zbroje, broÅ„ i in.Ziemia obiecana 217stali i okrÄ™caÅ‚o siÄ™ dookoÅ‚a z takÄ… szalonÄ… szybkoÅ›ciÄ…, że żadnego konturu nie można byÅ‚opochwycić.Taki szalony krzyk maszyny huczaÅ‚ w wieży, że stary szeptem zapytaÅ‚ syna: ZnalazÅ‚eÅ› ZoÅ›kÄ™? PrzywiozÅ‚em jÄ… óisiaj wieczorem.Stary popatrzyÅ‚ naÅ„ dÅ‚ugo i poszedÅ‚ znowu obejść maszynÄ™, naoliwiÅ‚ niektóre czÄ™-Å›ci, przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ manometrowi, wytarÅ‚ tÅ‚oki, które z sykiem pracowaÅ‚y ociekajÄ…c oliwÄ…,krzyknÄ…Å‚ przez tubÄ™ do maszynistów pracujÄ…cych niżej i powróciwszy do syna powieóiaÅ‚zaciÅ›niÄ™tym gardÅ‚em: Kessler!ZÄ™by mu siÄ™ wyszczerzyÅ‚y jakby do kÄ…sania. Tak, ale on mój! Niech mu ojciec da spokój zaczÄ…Å‚ gorÄ…co Adam. GÅ‚upiÅ›! Mam z nim ważne sprawy, ani mi siÄ™ waż go tknąć, sÅ‚yszysz? SÅ‚yszÄ™, ale swojego nie odstÄ…piÄ™. Ani mi siÄ™ waż! zawarczaÅ‚ stary, podnoszÄ…c czarne, olbrzymie pięście, jakby douderzenia. Góie ona teraz? Matka jÄ… wypęóiÅ‚a z domu.SyknÄ…Å‚ przez zaciÅ›niÄ™te zÄ™by i bure oczy zapadÅ‚y mu gÅ‚Ä™boko pod brwi krzaczastei rzucaÅ‚y tylko cieÅ„ grozny na twarz szarÄ… i suchÄ….ZgarbiÅ‚ siÄ™ i obchoóiÅ‚ powoli to koÅ‚o, które Å›piewaÅ‚o rykiem szalony hymn siÅ‚yuwiÄ™zionej, targajÄ…cej siÄ™ z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… pomięóy trzÄ™sÄ…cymi siÄ™ murami.Przez maÅ‚e zakurzone okienka budynku laÅ‚ siÄ™ srebrny księżycowy kurz, w którymniby sine widmo, taÅ„czyÅ‚o z krzykiem bydlÄ™ olbrzymie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]