[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Perspektywa wystąpienia w roli Peny Masona czy HerkulesaPoirot bawiła go.To coś zupełnie nowego.Zabawa zabawą, ale trzeba było solidnie popracować głową, żeby śledztwo ruszyć zmartwego punktu.Należało systematycznie rozpracować tych uczestników wycieczki, którzyewentualnie mogli mieć coś wspólnego - pośrednio czy bezpośrednio - z otruciemDobrzyńskiego, a następnie rozejrzeć się w środowisku tego człowieka.A jakby tak zacząćdziałalność  prywatnego detektywa od najprzyjemniejszej rozmowy?Uprzedziła go.Zadzwoniła pierwsza.- Czy byłby pan skłonny zobaczyć się ze mną?- Ależ oczywiście.Bardzo chętnie.Właśnie myślałem o pani.Miałem zamiarzatelefonować.- Szkoda, że pan tego nie zrobił.Gdzie się spotkamy?Najbliżej mu było do kawiarenki  Na Rozdrożu.Zgodziła się.- Odpowiada panu godzina piąta?- Gdy chodzi o spotkanie z panią, to każda godzina mi odpowiada, jak również każdapora dnia i każda pora roku.- Widzę, że pan jest w znakomitym humorze.- Usiłuję nie poddawać się jesiennym nastrojom.Ale w głosie pani wyczuwam jakbymelancholię.- Nie mam specjalnych powodów do radości.Więc o piątej.- O piątej.Downar starannie przygotował się na to spotkanie.Od czasu powrotu do Warszawynie widział jej.Zachowuję się jak sztubak - myślał wkładając białą koszulę i swój najnowszy,szary garnitur, uszyty na zamówienie.Poszedł do fryzjera.Kazał ostrzyc się i ogolić, chociażrano golił się jak zwykle.Odświeżony, pachnący wodą kolońską już za dziesięć piąta zjawił się w kawiarni.Niebyło dużo ludzi.Z łatwością znalazł wolny stolik.Obojętnym spojrzeniem powiódł dokoła inagle spostrzegł, że ktoś mu się kłania.Gródecki.Odkłonił się z nieco wymuszonymuśmiechem.Wolałby, żeby nikt ze znajomych nie wiedział o jego spotkaniu z Anną.Przyszła punktualnie.Wyglądała bardzo elegancko i szykownie.Zarówno mężczyzni,jak i kobiety oglądali się za nią.Pochlebiło mu to. Przywitali się serdecznie, jak starzy znajomi.Poprosiła o kawę.- Nie, nie, żadnych ciastek.Dziękuję.Przyjrzał jej się uważnie.Bardzo ładna -pomyślał.-Co za oczy.Jakie piękne włosy.Szkoda, że ciągle taka smutna.- Dziękuję, że pan znalazł dla mnie chwilę czasu - powiedziała.- Każde spotkanie z panią to dla mnie prawdziwa przyjemność.Jak się pani czuje popowrocie na ojczyzny łono?- Tak sobie - odparła niechętnie.- Boję się, że będzie pan miał do mnie żal.Spojrzał zdziwiony.- %7łal? A o cóż mógłbym mieć żal do pani?- Bo zapewne pan sądzi, że ja tak zupełnie bezinteresownie chciałam się z panemspotkać.Zrobił niewyrazną minę.- No, cóż.Tak czy inaczej jestem bardzo rad, że panią widzę.Czyżby pani miałajakieś kłopoty?.Skinęła głową.- Nie mam nikogo bliskiego, a na tej wycieczce tak jakoś trochę zaprzyjazniliśmy się,że.- Może pani liczyć na moją radę i pomoc - powiedział z przekonaniem Downar.- Dziękuję.Bardzo pan miły.- Więc co się takiego stało? O co chodzi?- Boję się o mojego męża - powiedziała cicho.- Nie wiedziałem, że pani jest mężatką.- Tak.A właściwie.Będę z panem zupełnie szczera.Od dłuższego czasu żyjemy zRomanem w separacji.Związał się z inną kobietą.Ale ciągle przebywamy w jednymmieszkaniu.Teraz są bardzo duże trudności z zamianą większego mieszkania na dwiekawalerki.- Czy państwo są już po rozwodzie?- Jeszcze nie.Roman ciągle nie ma czasu.Jest bardzo zajęty.Często wyjeżdża.Ciągleobiecuje, że zajmie się sprawą rozwodową, ale tak jakoś schodzi.Ja zresztą specjalnie nienalegam.Nie zależy mi na rozwodzie.Przynajmniej na razie.- Jeżeli już pani zdecydowała się na szczerą rozmowę ze mną, to pozwolę sobiezapytać, czy pani ciągle jeszcze kocha swojego męża.Spuściła oczy i zaczęła wyszarpywać nitki z szalika. - Nie wiem.To są skomplikowane sprawy.Trudno mi odpowiedzieć.Czasami.Niewiem, naprawdę nie wiem.- Dajmy temu spokój - Downar postanowił zrezygnować z tego tematu.Nie chciałstawiać dziewczyny w kłopotliwej sytuacji ani robić jej przykrości.- I Wspomniała paniprzed chwilą, że jest niespokojnao swego męża.Czy istnieją jakieś konkretne powody do tego niepokoju?- Tak.Inaczej przecież nie zawracałabym panu głowy.- Więc.?- Obawiam się, że Roman wpadł w złe towarzystwo.- To się zdarza w najlepszych rodzinach - uśmiechnął się Downar.- Niech pan nie żartuje.Boję się, bardzo się boję, że to jest poważna sprawa.Oficjalnie ciągle jesteśmy małżeństwem.Jeżeli więc Roman wplątałby się w jakąś aferę, to ija oczywiście, jako jego żona.Niezależnie zresztą od tego.- Na czym konkretnie polega ta, jak się pani wyraziła,  poważna sprawa ? - spytałDownar.Był zawiedziony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •