[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bo kto mu pomoże zabawić nadpobudliwą, szaloną, uzależnioną Georgie, jeśli nie su-perdziewczyna, której zawsze pożądał, i złośliwa, ale nadal piękna eksdziewczyna?B zaczyna się interesować nartamiKiedy już dojechały do Sun Valley Lodge, Blair położyła się na łóżku w ich pokoju.Wyglądała na dwór i gapiła się na nagie gałęzie drzew i śnieg.Zastanawiała się, czy nie po-winna była jednak jechać na Hawaje.Przynajmniej by się opaliła.- Puk, puk! - wrzasnęła Serena, pukając do pokoju obok.- Tu gosposia!Pisnęła z radości, gdy Erik, cały spocony po saunie.otworzył drzwi.Objęli się na po-witanie.Tak dawno go nie widziała! Wciąż był jej wielkim, kochanym niezdarą, słodkim mi-siem.- Poczekaj.Przebiorę się - Blair usłyszała jego głos.- Blair nie obchodzi, co na sobie masz - odparła Serena.- Chodz i przywitaj się.Polem Blair usłyszała cichy odgłos kroków.- Cześć.Podniosła się na łokciach i zamrugała.Erik był prawie nagi jeśli nie liczyć białegoręcznika na biodrach.Mokre blond włosy zgarnął na kark.Na brodzie miał maleńką bliznę potym, jak przewrócił się na placu zabaw, gdy miał dziewięć lat.Poza tym, wyglądał nieskazi-telnie.Blair już się w nim zakochała, czytając jego pamiętnik i śpiąc w jego koszulach.Alespotkanie twarzą w twarz zrobiło na niej piorunujące wrażenie.Te wielkie, niebieskie oczy!Te smutne, seksowne usta! Ta idealna pierś! Nawet stopy miał idealne.Nagle usiadła, skrzyżowała nogi, zmierzwiła włosy i usilnie się starała wyglądać naznudzoną.- Cześć.- Wyciągnęła ręce nad głową i odchyliła do tyłu.- Jezdziłeś już na nartach? -ziewnęła.Erik uśmiechnął się szeroko.Przyzwyczaił się, że robi na dziewczynach wrażenie, i tobyło całkiem miłe, że przyjaciółka młodszej siostry tak wyrosła i teraz tak mu się przeciągapod nosem.Właściwie nie widział Blair, odkąd Serena wyjechała do szkoły z internatem, a onzaczął naukę w college'u - czyli ponad dwa lata.Zawsze była ładna, ale w tej krótkiej, szel-mowskiej fryzurce, z drobnym, proporcjonalnym ciałem i tą arystokratycznie zadartą brodąwyrosła na prawdziwą laskę.- Znieg jest teraz niesamowity.W nocy pada, a w dzień w słońcu jest z piętnaściestopni ciepła, więc właściwie można jezdzić w szortach.Niektóre dziewczyny jeżdżą nawet wgórze od bikini.A trasy są tu naprawdę zadbane.Blair pokiwała głową, udając zainteresowanie.Jezdziła na nartach od dziecka, przezcałe życie, ale lubiła jezdzić zgrabnie, bez wysiłku i bez ryzyka.Nigdy by sobie nie pozwoliłana upadek, żeby nie najeść się wstydu.Przywiozła swoje ulubione bikini Eres z myślą o gorą-cych kąpielach, ale z tego, co mówił Erik, mogłaby je nosić nawet na stoku! Serena ostrzega-ła, że brat jezdzi naprawdę szybko i lubi muldy, ale może gdyby Blair ładnie go poprosiła,przemyślałby sprawę i odpuścił sobie na jakiś czas szaleńczą jazdę.Stanowiliby idealną parę:ona w bikini, on w spodenkach do surfingu, Musowaliby sobie z gracją, ku zazdrości wszyst-kich.- Mógłbyś mnie jutro oprowadzić? - poprosiła.- Byłam tu tylko raz na nartach.Erik wyszczerzył zęby.- Jasne.Ich pokój w hotelu by! wielki i urządzony w starym stylu: z ciężkimi zasłonami z be-żowego aksamitu, nocnymi szafkami i osobną garderobą.Ale zapewniono też wszelkie możli-we udogodnienia: odtwarzacz CD i DVD, dostęp do Internetu oraz minibarek, który Serenawłaśnie odkryła.Siedziała na podłodze przed otwartą lodówką, wpychając do buzi darmowetrufle Godivy i zapijając je szampanem.Czyżby Blair flirtowała z Erikiem? A on na to odpo-wiadał? Dziwne.- Mną się nie przejmujcie - mruknęła pod nosem, biorąc kolejny łyk z minibutelkiVeuve Clicquot.- Patrzcie, lampka miga na telefonie.Jest do nas wiadomość!Popędziła do telefonu przy łóżku, złapała słuchawkę i przełączyła się na pocztę głoso-wą.- Cześć, tu Nate.Mam nadzieję, że dojechałyście całe i zdrowe.Spotkamy się jutrorano, koło wpół do jedenastej? Może pojezdzimy razem? Hm, nie wiem, jaki tu jest numer.Właściwie to prawdziwy dom wariatów.Dzwońcie na komórkę.Dobra, do zobaczenia.Serenie wydawało się, że Nate był jakiś zdyszany i - dziwne - jakby zdenerwowany.Ale może to dlatego, że przestał palić, a ona jeszcze się nie przyzwyczaiła do jego normalne-go głosu.Trzymając telefon, zerknęła na Erika i Blair.Brat pokazywał coś przez okno i opo-wiadał Blair o nachyleniu stoków, o tym, gdzie pada słońce rano, a gdzie po południu.JakbyBlair to interesowało.Serena wykręciła numer na komórkę Nate'a i zostawiła wiadomość.- Jutro zdecydowanie wybieramy się na narty.Ale ja nie mam kondycji i będziemymusieli się zatrzymywać po każdym zjezdzie na gorącą czekoladę i papierosy.Ale jak sięznudzisz to możesz nas olać.Nie mogę się doczekać, żeby poznać Georgie.Do zobaczenia nadole przy River Run o dziesiątej trzydzieści.Trzymaj się, Nate.Rozłączyła się, wsadziła do ust jeszcze jedną czekoladkę i podczołgała się do Erika odtyłu.Warknęła, a potem ugryzła go w łydkę.- Auć! - krzyknął przerazliwe.Serena usiadła z powrotem na tyłku.- Możemy wreszcie coś zrobić? Czy jesteście tak zajęci gadaniem w tym nudnym po-koju, że nie zamierzacie w ogóle wychodzić?Blair spiorunowała przyjaciółkę wzrokiem i z trudem powstrzymała się od kopnięciajej w głowę.Czy Serena nie mogłaby wreszcie przestać się wtrącać i dać im porozmawiać?Serena skoczyła na równe nogi i porwała kosmetyczkę z leżącej na łóżku walizki.- Idę pod prysznic - oznajmiła.- Jeżeli będziecie potem chcieli pójść ze mną na kok-tajl, to super.A jak nie, to znajdę sobie jakichś fajnych, interesujących ludzi, żeby mieć się zkim pokręcić, a wy sobie tutaj siedzcie, oglądajcie pogodę dla narciarzy i dłubcie w nosie.Może zachowywała się dziecinnie, ale z drugiej strony wykazała się cholernym tak-tem, dając im chwilę, żeby pobyli sam na sam i zrobili to od razu, podczas gdy ona będziebrała prysznic.Skoro na to właśnie mają ochotę.Blair przewróciła oczami.Serena była zazdrosna, bo nagle Erik wolał rozmawiać znią, a nie z młodszą siostrą.A Blair nie miała zamiaru stracić takiej okazji.Erik i Serena mo-gli się spotykać, kiedy tylko chcieli.- Pójdę się ubrać - powiedział Erik, podciągając ręcznik.- Pewnie chcecie się rozpa-kować i w ogóle.Blair podeszła do swojej torby i rozpięła ją.Wyjęła bikini i trochę koronkowej bieli-zny.Rzuciła je ostentacyjnie na łóżko.- Nie zabrałam dużo rzeczy.Właściwie to muszę wypożyczyć narty i resztę sprzętu nadole.- Tak? - Erik zatrzymał się w progu.- Mogę ci pomóc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]