[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od kiedy Matt obiecał Caitlin Corrigan, że jej pomoże, wiedział, że istnieje tylko jedno wyjście.Pewnie, że mógł wydać Cat i resztę jej dyplomatycznych przyjaciół odpowiednim władzom, co oficjalnie można by nazwać „pomocą”.Ale ona nie o to prosiła.Nie, Matt nie był w stanie wydać jej w ręce kapitana Wintersa.Ale jutro złapie ją w szkole i nakłoni, żeby poszła z nim do Net Force i opowiedziała im całą historię.Ona i jej przyjaciele wyszliby z tego bez większego szwanku, natomiast Rob Falk otrzymałby jakąś pomoc.Następnego dnia w szkole Matt odnalazł Davida Graya, zanim poszedł na zajęcia przygotowawcze.– Masz jeszcze kontakt z Robem Falkiem? – spytał.David spojrzał na niego, unosząc brwi.– Dawno nie słyszałem tego nazwiska.Nie, nie rozmawiałem z nim od czasu, jak poszedł z dymem.Matt skrzywił się trochę i David natychmiast się zawstydził.– To chyba nie najszczęśliwsze określenie, biorąc pod uwagę to, co się stało z jego matką i w ogóle – powiedział David.–Myślisz, że któryś z twoich przyjaciół utrzymuje z nim jeszcze kontakty?David wzruszył ramionami - Chodź, to się dowiemy.Matt wiedział co nieco o komputerach, ale David był prawdziwym specem.A kilku jego kolegów nie można było określić inaczej niż megamaniaki.Podeszli do grupki niedbale ubranych chłopaków, którzy zdawali się mówić w obcym języku o logice komputerowej.Matt miał szczęście, jeśli rozumiał jedno słowo na pięć.–Ktoś miał jakieś wiadomości od Roba Fajka? – spytał David.Komputerowcy popatrzyli na niego, jakby teleportował się właśnie z innej planety.–Falk - ciągnął David.– Chodził do naszej szkoły w zeszłym roku.Chyba należał do kółka komputerowego.–Tak, tak – powiedział jeden z przyszłych naukowców.Miał kręcone włosy koloru marchewki w dzikim nieładzie.– Nie mógł dać sobie rady i musiał odejść.–Problemy rodzinne – dodał pucołowaty chłopak.Marchewkowy Lok rzucił mu spojrzenie pełne wyższości w stylu Jakby to coś wyjaśniało”, po czym wrócił do rzeczywistego nudnego świata.– Nie dostałem od niego wiadomości głosowych ani e-maila.David spojrzał na pozostałych, ale ci tylko wzruszyli ramionami.– On raczej… trzymał się na uboczu – powiedział grubasek.–Lubił pracować sam – dodał Marchewkowy Lok.Matt nie odważył się spojrzeć na Davida.Bał się, że wybuchnie śmiechem, słysząc takie słowa od ludzi, którzy sami wyglądali jak pełnoprawni członkowie Sekcji Szkoleniowej Niebezpiecznych Samotników.Niestety, pozostała część dnia nie była już tak zabawna.Matt znów nie miał szansy zbliżyć się do Cat Corrigan.Widział ją właściwie tylko raz i to daleko w głębi korytarza.Kiedy szedł do stołówki na lunch zobaczył, że Sandy Braxton idzie pośpiesznie w jego kierunku, machając mu na przywitanie.Co jest z tym gościem nie w porządku? – pomyślał Matt z irytacją.Boi się, że obleje historię, czy co?–Hej, Matt! Widzimy się po lunchu, okay?Matt patrzył na niego skołowany.–Rekonstrukcja szarży Picketta, pamiętasz? – przypomniał mu chłopak.– Wczoraj ustaliłem to z doktorem Fairlie’em.Przyjaciel mojego ojca mówi, że będzie nawet widać moment, w którym Armistead zostaje trafiony i co się dzieje potem.Ekstra, co?–Tak.Bomba – powiedział Matt.Dokładnie w tym momencie minęła ich Cat Corrigan, otoczona zwartym kordonem przyjaciółek.Matt zamierzał zaproponować Sand’emu, żeby się do nich przysiedli i może udałoby mu się podać jej ukradkiem wiadomość na kartce, ale Sandy zbierał się do wyjścia.–Już zostawiłem w bibliotece infozbiór – powiedział.–Tam się spotkamy.Pokonany Matt skinął tylko głową i poszedł coś zjeść.Nie miał pojęcia, co właściwie zjadł na lunch, kiedy wracał ze stołówki.Wydawało mu się, że to był kotlet sojowy, ale w ustach miał rybny smak.Naprawdę powinienem zapamiętać, co to było, pomyślał, żeby tego nigdy więcej nie zamawiać.Kiedy przyszedł do biblioteki, Sandy Braxton czekał już na niego niecierpliwie.Pan Petracca, bibliotekarz, zapisał ich obecność.Wtedy Sandy podszedł do niego i powiedział coś ściszonym głosem.Bibliotekarz odwrócił się do swojej konsoli, wywołał holoekran i wydał kilka poleceń
[ Pobierz całość w formacie PDF ]