[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.James Bond zapalił następnego papierosa.- Nie mówię pani nic takiego, o czym Rosjanie by nie wiedzie-li.W całym tym interesie jest tylko jeden sekret: adresy tych ludzi.Otóż jest pewien człowiek, nazwijmy go Borys.Urządzony zo-stał w Kanadzie, w Toronto.Istny brylant! I to dwudziestoczteroka-ratowy.Był jednym z czołowych konstruktorów okrętowych wKronsztadzie; na wysokiej pozycji w ich zespole od atomowychokrętów podwodnych.Uciekł do Finlandii i potem do Sztokholmu.Tam przejęliśmy go i poleciał do Anglii.Rosjanie na ogół nie zajmu-ją się swoimi odstępcami, tylko zaklną i skreślają ich.Jeżeli to ktośważny, mogą zgarnąć jego rodzinę i wysłać ją na Sybir, żeby odstra-szyć innych wahających się.Ale z Borysem stało się inaczej.Ogłosi-li powszechny alarm dla swoich tajnych służb, żeby go zlikwidować.Przypadek zrządził, że trafiło to jakoś do organizacji o nazwieSPECTRE.James Bond popatrzył bacznie na dwóch zbirów po przeciwległejstronie sali.Nie ruszyli się.Tylko siedzieli, przyglądali się i czekali.Na co? James Bond znowu zwrócił się do mnie:- Czy pani przypadkiem nie nudzę?- Ale skądże! Oczywiście, że nie.To pasjonujące.Ci ludzie zeSPECTRE.Czy aby nie czytałam o nich w gazetach?- Sądzę, że tak.Niecały rok temu wydarzyła się ta historia zeskradzionymi bombami atomowymi.Całe to przedsięwzięcie nazy-wało się operacja Piorun.Pamięta pani? - Oczy jego zapatrzyły sięgdzieś daleko.- To było na Bahamach.- Ach, tak! Oczywiście pamiętam.Pisano o tym we wszystkichgazetach.Coś niewiarygodnego.Jakby z powieści sensacyjnej.Aco? Był pan w to zamieszany?James Bond uśmiechnął się.- Tylko ubocznie.Ale sedno sprawy tkwi w tym, że nie udałonam się załatwić SPECTRE do końca.Jego szef nam się wymknął.Jakby taka niezależna siatka szpiegowska.Posługują się nazwą:Specjalna Egzekutywa Kontrwywiadu, Terroru, Odwetu i Wymu-szenia.Stąd ich skrót: The Special Executive for Counterespionage,Terrorism, Revenge and Extortion.Więc oni znowu się włączyli, jakjuż powiedziałem, dowiedziawszy się, że Rosjanie chcą zabić Bory-sa, i jakoś wykryli miejsce jego pobytu.W jaki sposób? Nie mampojęcia.Nas to gnębi, że oni tak dużo wiedzą.Dość że przekazaliszefowi KGB w Paryżu, czyli tamtejszej głowie rosyjskiego wywia-du, propozycję załatwienia tego za sto tysięcy funtów.Moskwa sięwidocznie zgodziła, bo niebawem Ottawa - to znaczy słynna Kró-lewska Konna - zwróciła się do nas.Oni mają swój Wydział Spe-cjalny, z którym my w takich sprawach dość blisko współpracujemy.Otóż dali nam znać, że w Toronto pojawił się były gestapowiec,niejaki Horst Uhlmann, który kontaktuje się z tamtejszymi gangami;czy my o nim coś wiemy? Podobno chciał, żeby rozwalono jakiegośbliżej nieokreślonego cudzoziemca, i gotów był za to zapłacić pięć-dziesiąt tysięcy dolarów.Złożyliśmy więc: dwa i dwa równa sięcztery; i któryś bystry facet od nas skojarzył, że to może być rosyjskizamach na Borysa.Wobec tego - tu wargi Jamesa Bonda wykrzywi-ły się w dół - wysłano mnie, żebym się tym zajął.Uśmiechnął się do mnie.- Czy aby nie wolałaby pani włączyć telewizora?- Och, nie! Proszę mówić dalej.- Otóż wie pani, że w Toronto mają mnóstwo kłopotów.Wogóle to brutalne miasto, a w dodatku rozpętała się teraz na wielkąskalę wojna gangów i chyba czytała pani, że Królewska Konna po-sunęła się aż do sprowadzenia sobie do pomocy dwóch najwyższejklasy detektywów ze Scotland Yardu, z Urzędu Zledczego do SprawKryminalnych.Otóż jeden z tych speców z CID zdołał wprowadzićmłodego, bystrego Kanadyjczyka jako wtykę do Mechaników , taksię nazywa jeden z najgrozniejszych gangów w Toronto, mającypowiązania za granicą, w Chicago i Detroit.Właśnie ten młodyczłowiek wywąchał coś na temat Uhlmanna i jego propozycji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]