X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A jakwracał, to sobie wodę grzał, mył się, przebierał w dobre ubrania.Mył się calutki, leczgęby nie ty�kał, gęba u niego zarośnięta na ryżo, taka brudna aż strach.Jednak tam wpokoju u niego niczego nie ma  dodał szybko i usprawiedliwiająco zarazem parę ubrań wisi w szafie, dwie pary butów, trochę książek.i tyle.To co, paniewła�dzo? Powiedziałem szczerze o tym Lelickim, daruje mi pan? Proszę pójść do żony i czekać. Ale dzieci. Za dzieci odpowiecie wspólnie. Kiedy od urodzenia głupie, tylko kłopot  dodał jesz�cze mężczyzna ipowoli, z ociąganiem zawrócił, w progu kuchni zawahał się, jakby zamierzał cośpowiedzieć, mach�nął ręką i zniknął za drzwiami, skąd dochodziło zawodzeniekobiety. Jak zwierzęta  skomentował %7łabicki.Otworzył drzwi i weszli.W pokoju panował mrok.Okna były oblepione gazetami.%7łabicki odszukał kontakt,zapalił światło.W odróżnieniu od rudery, swój pokój Lelicki utrzymywał wnienagannej czysto�ści.%7łelazne łóżko porządnie zasłane kocem w kratę, podłogazamieciona, stół uprzątnięty, tylko szuflada lekko wysunięta.%7łabicki wysunął ją do końca. Róża  powiedział.  Więc jednak. westchnął Andrzej.W szufladzie leżały równo przycięte, białe kartki, wyrwane ze szkolnego zeszytu.Każda zapisana technicznym pismem: PAMITAJ O R�%7łY. Przygotował cały stos. zauważył %7łabicki. A róże miał pod ręką.Brał z ogrodu Borowskiego  do�dał Andrzej. Kiedyposłał Borowskiemu pierwszą? Rok temu? Miesiąc? A może pięć lat trwa jego gra?Przebierał się każdego ranka, gdy szedł na Lipową.Zapuścił zarost, nie golił się,rzadko mył twarz.Udawał brudnego włóczęgę.Dla�czego udawał? Obawiał sięrozpoznania? Przez pięć lat Bo�rowski patrzył na niego, rozmawiał z nim i niepoznał.Przeszukali pokój.Niewiele było do szukania.Szafa była właściwie pusta, trzyubrania, płaszcz zimowy, dwie pary wy�czyszczonych butów.Na parapecie leżałokilka książek.%7ład�nych notatek, zapisków, korespondencji nie znakzli.Jedyniekałamarz z czarnym atramentem i wieczne pióro łez zakrętki, które było stare ipopsute.Sprawdzili, atrament był identyczny jak na karteczkach.%7łabicki schowałkałamarz z atramentem i pióro.Ekspertyza określi, czy karteczki pisano tym piórem itym atramentem, poza tym wykaże również, czy to pismo Lelickiego i czy nakarteczkach są jego odciski palców. Możemy go zatrzymać  stwierdził %7łabicki. Nie śpiesz się, poczekajmy  sprzeciwił się Andrzej. Zaprosimy go narozmowę.Musimy od niego usłyszeć, że jest Różą.Od niego też musimy poznaćprawdę o Borowskim.Nie wolno nam więc Róży wypłoszyć.On wymierzałsprawiedli�wość na własną rękę.My staniemy się jego wrogami, Stefan.To mściciel.Była godzina wpół do dwunastej, upał stężał, fiat %7łabickie�go zamienił się wbuchające żarem pudło. Wolałbym już wracać piechotą  westchnął Andrzej. Egoista  powiedział %7łabicki. Myśli tylko o sobie.Ruszył, wywołałwywiadowcę.Ten zameldował, że Borow�ski od godziny prawie przebywa wmieszkaniu Smugów. Słuchaj, Stefan, gdy Borowski wyjdzie od Smugów, każ go zatrzymać podjakimś pretekstem  poprosił Andrzej. Piętnastka, zgłoś się za minutę  zlecił %7łabicki.Spoj�rzał pytająco naAndrzeja  Co za pomysł?  zaczął, ale ten przerwał mu gorączkowo: Każ zatrzymać Borowskiego.Wymyśl jakiś wiarygodny pretekst, niech mudrogówka sprawdzi wóz, musisz go zatrzy�mać. No, a ty? A mnie podrzucicie na Lipową.%7łabicki zastanowił się przez moment. Dominika? Dominika  potwierdził Andrzej. Porozmawiam z nią pod nieobecnośćchlebodawcy.Jeszcze jej nie przesłu�chiwaliśmy, a ona musi dużo wiedzieć. Pomysł nie jest zły  przyznał %7łabicki. Zatrzymaj Borowskiego, dopóki nie zadzwonię.Nie tyl�ko chodzi mi o to, że gosposia będzie się czuła swobodniejsza.Chodzi również ojej bezpieczeństwo.Lepiej dla niej, żeby Bo�rowski nie wiedział o naszej rozmowie.Jemu grunt pali siępod nogami.On się boi.Nie nas, ale Róży.Kogo wczoraj ścigał uliczkami osiedla?Różę? Cień Róży? Co zaszło między nim a Lelickim? On chyba w dalszym ciągu niedomyśla się, że Lelicki jest tym, który go ściga, tropi i osacza, inaczej stary już by nieżył.Ale z wczorajszego zachowania widać, że Bo�rowski wpadł w panikę.Dlaczegoniszczył w ataku szału swo�je ukochane róże, owe  symbole zwycięstwa"? Och, przestań mi wykładać kawę na ławę, przecież ro�zumiem! ZatrzymamBorowskiego. Więc czemu skręcasz w Zwierczewskiego? Bo najpierw pojedziemy do komendy dzielnicowej, niech zajmą sięnatychmiast tymi z Jaracza i zaopiekują się dziećmi. Co za człowiek!  zdenerwował się Andrzej. Wiez mnie na Lipową.Szkoda każdej chwili [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.