[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero po 7 latach i lOmiesiącach po wykonaniuwyroków śmierci Zgromadzenie Sędziów Najwy\szego Sądu Wojskowego w Warszawiedoszło do wniosku, \e wyrok był sprzeczny z prawem i uchylono go postanowieniem z dnia12 VI 1957 r.P.Wozniak prze\ył, a Ludwik Więcław i Edward Garbacki zostali straceni 5 września 1949 r.na Zamku w Rzeszowie.Tajemnicą do chwili obecnej jest, gdzie pochowano jego zwłoki -podobno na Pobitnym - ale gdzie? Depozytu, obrączki ślubnej, złotego zegarka i innych nieoddani mi.Wszyscy dotychczasowi "przyjaciele" odsunęli się od nas, nawet 155przestali się kłaniać.W cię\kich chwilach nikt nie podał nam ręki, ani \adnej pomocy dladziecka.Nazywano mnie "reakcjonistką", \oną bandyty.Chcę powrócić do okresu kiedy poznałam mę\a.Prze\yłam wiele, najpierw jako łączniczka, apózniej jako \ona.W lipcu 1944 r.jako łączniczka o ps."Wiktoria", "Marta" poznałam"Zląskiego", który pokazał się w Le\ajsku po długim okresie w czasie konspiracji.Od tej porymiałam kontakty organizacyjne m.in.z NOWK i "Zląskim"."Zląski" często przebywał u nas w domu.W naszym domu był punkt kontaktowy.Dobrepoło\enie wśród pól, w lecie wśród zbó\, od strony północnej niedu\y lasek umo\liwiałspotkania z ludzmi z konspiracji.Ludwik był bardzo ostro\ny.Nigdy nie chciał nikogonara\ać.Jeśli chodziło o rodzinę był pewny i spokojny.Mój ojciec ps."Bystry" zostałzamordowany przez gestapo w czasie pacyfikacji 28 maja 1943 r.Brat Józef ps."Komiakt" ibrat Michał ps."Cygan" byli mu dobrze znani jako łącznicy.W moim domu bardzo częstoukrywali się partyzanci, których pseudonimy, a tym bardziej nazwiska nie zawsze znałam.Zatrzymał się Ferdynand Romaniak "Klon", ranny w potyczce z MO w Rudniku.Przywieziony do naszego domu przez dwie dziewczyny - łączniczki, umierał na moichrękach.Ranny w płuca był nie do uratowania, mimo \e był przy nim równie\ dr Szpunar.Przeniesiony na kocu do pociągu zmarł w drodze do szpitala w Przeworsku.Było wielu chłopców z lasu: Kazik, Staszek, Kolejarz i inni.Ludwik tęsknił za wolnością, alekochał Polskę i dla niej poświęcił swe \ycie.Pewnego wieczora powiedział: "tak bardzochciałbym pójść na spacer, chodzmy razem" - zgodziłam się.Kiedy przechodziliśmy przezlasek niedaleko domu, usłyszeliśmy odgłosy furmanki jadącej z Siedlanki w kierunku miasta.Jechali ubowcy, pełen wóz.Mimo, \e staliśmy za drzewami, spostrzegli nas i zatrzymali się.Myślałam, \e to nasz koniec.Tłumaczyłam im, \e to randka z chłopakiem w lesie i uwierzyli.Ludwik musiał pokazać swój dowód osobisty i wymienić swoje nazwisko, zresztą "lewe",którego nie znałam.Udało się.Wyszliśmy cało.W inny wieczór u mnie w domu, na polecenie Ludwika i pod jego dyktando pisałam namaszynie, nie pamiętam co: rozkazy a mo\e sprawozdanie.Godzina 23,00, słychać dudnienie,bieganinę około domu kilku osób w cię\kich butach.W pośpiechu ukryliśmy maszynę ipapier pod pierzynę śpiącej w tym czasie mamy, Ludwik ukrył siew szafie w drugim pokoju.Do mieszkania wpadł jak burza komendant MO Maj ze swojągrupą.Przeszli z pokoju dopokoju, mama udawała, \e jest chora i wymiotuje, ale na szczęście do szafy i pod pierzynęnikt nie zaglądał.W tym czasie został aresztowany mój brat Michał pod zarzutem posiadania broni.Był bityprzez komendanta MO Maja pałą przez spodnie, otrzymał 100 uderzeń i dodatkowo na gołeciało wymierzono mu 100 razów.Wywieziony na Jagiellońską do Rzeszowa, po okrutnymznęcaniu się nad nim, wrócił po śledztwie do domu bez wyroku.W 1947 r.została ogłoszona amnestia.Ludwik, razem z Piotrem Wozniakiem "Wirem"postanowili ujawnić się z nadzieją, \e da im to mo\liwość spokojnego \ycia, wierzyli, \eprawo amnestii będzie przestrzegane przez UB.Po ujawnieniu się Ludwika, postanowiliśmy zawrzeć związek mał\eński w kościeleparafialnym w Le\ajsku, dla zachowania bezpieczeństwa zrobiliśmy to w póznych godzinachwieczornych.156Planowaliśmy wyjazd na Zląsk do Głuchołaz, gdy\ była tam mo\liwość otrzymaniamieszkania i pracy dla Ludwika.Ludwik wyjechał najpierw sam, aby za pośrednictwem"Tatara" T.Kaczurby otrzymać przydział mebli poniemieckich do nowego mieszkania.Tadeusz Kaczurba (był agentem UB w szeregach NZW Rzeszów - od autora) był w Opolu kierownikiem wydziału d/s repatriacji.Do jego kompetencji nale\ało przydzielanierepatriantom, osiedlającym się na terenie Dolnego Zląska, ró\nych majątków opuszczonychprzez Niemców.Ludwik przebywał u Kaczurby, dawnego znajomego z konspiracji ipartyzantki na Zasaniu 3 dni.Gdy opuszczał mieszkanie Kaczurby, czekali na niegofunkcjonariusze UB.Na szczęście nikt więcej oprócz Ludwika nie został aresztowany.Wiadomość o jego aresztowaniu bardzo mnie zaniepokoiła, ale nie bardzo w to wierzyłam,gdy\ Ludwik był bardzo ostro\ny.Mijały dni, a po mnie nikt nie przyjechał, zresztą zgodnie zustaleniami przed wyjazdem mę\a.Zdenerwowana i bardzo zaniepokojona o mę\a udałam sięwraz ze szwagierkądo Nysy, gdzie miałam kontakty z ludzmi z konspiracji.Byłam równie\ wOpolu u Kaczurby, którego bardzo dobrze znałam.Powiedział, \e Ludwik był u niego iwyjechał, nic nie wspomniał o aresztowaniu mę\a.Zrezygnowałam z mieszkania w Głuchłazach i wróciłam do domu w Le\ajsku.Dopiero wtedymiałam pewność, \e mą\ jest aresztowany i przebywa w więzieniu w Rzeszowie.Bardzoczęsto miałam wizyty ubowców w domu i w biurze gdzie pracowałam.Na polecenie UBzostałam zwolniona z pracy, mimo \e byłam dobrym pracownikiem i miałam poszukiwanyzawód księgowego.Byłam w cią\y i bez środków do \ycia.Mama otrzymywała bardzoskromnąrentępo ojcu, zamordowanym przez gestapo.Musiała utrzymywać z niej siebie, mniei dwóch braci w wieku szkoły średniej oraz wysyłać paczki dla Ludwika w więzieniu.Niebyło nikogo chętnego do jakiejkolwiek pomocy.Było nam bardzo cię\ko \yć.Ludzie poprostu bali się i unikali kontaktu z nami.W tym czasie byłam kilkakrotnie aresztowana, alezwalniano mnie ze względu na zaawansowanącią\ę.Na rozprawę Ludwika jezdziłam na zmianę z mamą przez okres dwóch tygodni.Jednego dniana rozprawę zawiozłam kilkumiesięcznego synka Jacka, aby pokazać go ojcu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •