[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie urodzili się w Ameryce.Naprawdę powinna przystopować z ujawnianiem tak prywatnychinformacji o sobie.Na szczęście dla siebie, Rurik był dość wścibski.- Ale kochali się? Wszedł do strumienia.- Nie pamiętam.Zmarli dawno temu.- Popatrzyła na niego,marszcząc brwi.Bez wahania zanurzył się w lodowatej wodzie.Czysta wodaspływała po nim, zmywając brud, który dostał się do wszystkichzakamarków.Zmywała także jego zapach, na wypadek gdyby zuchwałaRSbrygada Varinskich okazała się wystarczająco sprytna, żeby go wytropić.Kiedy wynurzył się na powierzchnię, potrząsnął głową jak pies,rozchlapując wodę wokół.- Po co to zrobiłeś? - zapytała Tasya tonem, który sugerował, żewcześniej pytała o to już kilka razy.Spojrzał na nią.- Bardziej zastanawiające jest, dlaczego ty jeszcze tego nie zrobiłaś?- Wyszedł na brzeg, ocierając wodę z twarzy i wykręcając mokre ubranie.Podniosła oczy i spojrzała w niebo.Było zasnute szarymi chmurami, a słońce przygasło.Bryza wzbijałasię, nie mieli zbyt wiele czasu, zanim szkocka letnia burza zabierze resztki 76ciepła.Klękając, zanurzyła dłoń w strumieniu i skrzywiła się z zimna.Spojrzała na niego jeszcze raz.- Ja już jestem czysty.Zdjęła buty, pasek i bardzo ostrożnie odłożyła na bok swój plecak.- Teraz kolej na mnie.- Wzięła głęboki oddech i zanurzyła się.Była dokładnie taka jak on.Plastry z ran pewnie też zrywałaszybkim, zdecydowanym ruchem.Podczas gdy ona zanurzona w strumieniu zwijała się z zimna niczymwyrzucona na brzeg ryba, on z prymitywnego pomnika ostrożnie usunąłdwa kamienie i wyjął spod nich zestaw umożliwiający przetrwanie.Nie tylko Tasya miała plecak, który był w stanie przetrwać wybuchnuklearny.Rurik miał w nim ubranie na zmianę.Oprócz tego jedenpaszport na nazwisko John Telford, drugi na Cary Gilroy, latarkę, kompas,lustro do nadawania sygnału S.O.S.Były tam też zapałki wwodoszczelnym pudełku, żyłka wędkarska, apteczka, jodyna, jedzenie wRSproszku, koc termoizolacyjny oraz trzy noże, niewielki pistolet z zapasemamunicji, okulary przeciwsłoneczne, kapelusz i maszynka do golenia.Tasya wyszła z wody, trzęsąc się z zimna.- Nieźle wyglądasz.Strumień wody zmył z niej brud, pozostawiając jej bladą skóręwilgotną i promiennie zaróżowioną.Jej krótkie, kręcone czarne włosysterczały we wszystkich kierunkach, a.o, cholera, przez mokrą koszulkęprześwitywały sterczące sutki.Nie chciał teraz myśleć o jej piersiach, krągłych biodrach, albo otym, jak się czuł, kiedy w nią wtargnął, a ona wydawała jęki rozkoszy.77Utkwili na szkockiej wyspie.Musieli ją opuścić, zanim dogonią ich jego kuzyni.Najlepiej za pomocą ultralighta, którego Tasya trzymała tutajz jakiegoś sobie tylko znanego powodu.A przysięgał sobie nigdy więcej nie latać.Przynajmniej nie tak,czując wiatr na twarzy.Dziś znowu otarł się o śmierć: zawalenie tunelu,kiedy nic nie widział i nie słyszał, czuł przygniatający go ciężar ziemi iprzez kilka koszmarnych minut myślał, że to już koniec, że oboje wydali zsiebie ostatnie tchnienie.Pomyślał wtedy, że Varinscy wygrali.Potem, kiedy już się wydostał, stał na skraju wąskiej skalnej półki,strzepując z siebie ziemię, przed sobą mając głęboką przepaść, a za sobązasypany tunel.Musiał tam jednak wrócić.Wrócić do tej dusznej ciemności, żebyuratować Tasyę albo umrzeć razem z nią.Pomógł jej wydostać się na zewnątrz i teraz, czy jej się to podobało,czy nie, połączyły ich wspólne przeżycia.RSNiemądra kobieta.Nie zrozumiała.A on codziennie zmagał się z legendą i żył z piętnem zła.Wprzepowiedni matki dostrzegł ślad Boga.Teraz, wciąż czując w nozdrzach zimny odór śmierci, czuł, jakrozdzierają go dwa palące pragnienia: latania i zdobycia jej.Oba takrozgrzały jego krew, że lodowce całej ziemi nie byłyby w stanie ich zmyć.A Tasya dawała mu to pierwsze, ale odmawiała drugiego.Niczego nie rozumiała.Podał jej golarkę.- Ogol mi głowę.- Ogolić ci.78- To najszybszy sposób, żebym zmienił wygląd.Muszę być nie do poznania.Uśmiechnęła się lekko, wkładając kamizelkę ratunkową.- Nie chcę cię rozczarować, ale faceta, który ma dwa metry wzrostu,rozpoznają raczej wszędzie.Nie odwzajemnił jej uśmiechu.- Złoto na wykopaliskach zawsze wywołuje sensację.A wybuchwywoła jeszcze większą.Dziennikarze już tu są.Po naszym zniknięciupojawią się spekulacje, najpierw, że zasypało nas w grobowcu, a potem,kiedy nie znajdą ciał, że to my go wysadziliśmy.Wyglądała na przestraszoną.- Do dupy.- Niestety.Ale taka jest prawda.Jeżeli chcesz dotrzeć w bezpiecznemiejsce i zachować te zdjęcia, ogol mi głowę.Spoważniała.RS- Wszyscy będą się na ciebie gapić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl