X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.*Zimna, wilgotna noc.Szron na ziemi, na drzewach martwej ziemi naobrzeżach Kopenhagi.Jens Peter Raben w końcu był wolny.Kiedy wyszedł na powierzchnię w dalekiej oczyszczalni, włamał się dopomieszczeń biurowych, ukradł czyste ubrania, dżinsy, sweter, kurtkę zkapturem w kolorze khaki, potem wszedł do lasu, umył się lodowatą rosą zdrzew, usiłując pozbyć się cuchnącej woni, i w końcu się przebrał.Oczyszczalnia była pusta.Nie mógł ukraść samochodu.Ani nawetroweru.Biegł więc ścieżką, miarowym tempem biegacza, przez dwadzieściaminut albo i dłużej, aż znalazł szosę, po której nocą jezdziły ciężarówki i innepojazdy.Wkrótce znowu zaczęło padać.Z deszczu zrobił się deszcz ze śniegiem.Dwie godziny po tym, jak wymknął się z Herstedvester, znalazł się w pobliżustacji benzynowej otoczonej lasem.Zatrzymał się w kępie iglaków na jej skraju i próbował ułożyć sobie wgłowie, co robi.Trening.Nie wszystko działo się za granicą.Często prowadzili manewry wDanii, na mniej więcej takim terenie.Ukrywali się albo ścigali.Nie daj sięwypatrzyć, ukrywaj się przez dziesiątki, setki kilometrów, nie mającpieniędzy, bez środków transportu.Masz się pojawić na drugim końcu,zrealizować zadanie.Wtedy nigdy nie zawiódł.I teraz też nie zamierzał.Ale tamto to byłyćwiczenia.Miał zaopatrzenie z armii.Teraz był zdany na siebie.Samotny człowiek z misją, która wciąż stanowiła dla niego zagadkę.Nawet w Afganistanie, gdy wykonywał dziwne samotne zadanie, nigdynie był całkiem sam.Armia szła za nimi.Szeptała do ucha pokrzepiająceobietnice.Nie teraz, przy tej pustej stacji benzynowej na lodowatychprzedmieściach Kopenhagi.Raben sprawdził umiejscowienie kamer przemysłowych, naciągnąłkaptur najmocniej, jak się dało, po czym ruszył do toalet.Napił się wody.Wyłamał zamek, zatrzasnął drzwi, rozebrał się i umył raz jeszcze.Poniuchał.Próbował uwierzyć, że woń kanałów zniknęła.Podjechał samochód.Długie czarne volvo kombi.Raben schylił się, bylepiej widzieć.Mężczyzna mniej więcej w jego wieku wysiadł z dwomachłopcami, zatankował i poszedł do budki.Miał czas dotrzeć do volvo, był na tyle blisko, żeby zobaczyć, gdzie sąkluczyki na tablicy rozdzielczej.Już miał wskoczyć do środka, gdy usłyszałgłosy dzieci.Wracały, ciesząc się głośno ze słodyczy, które wycyganiły od ojca.Raben ruszył prosto do wiadra, wyjął gumkę do szyb, zaczął myćszybę, usuwając każdy najdrobniejszy brudek, każdy listek.Kierowca podszedł, spojrzał na niego ze złością.Dzieci wsiadły dośrodka, robiąc to samo. Proszę  powiedział mężczyzna i podał mu dwudziestokoronowąmonetę.Raben przyjął pieniądze.Gdyby nie dzieci, bez problemu wyszarpnąłbykluczyki. Bardzo mi potrzebny transport do miasta  poprosił. Nie jadę tam. Mogę i tak z panem jechać? Jeśli dostanę się do stacji. Nie.Mężczyzna stał z pochyloną głową, wzrok wbił w ziemię.Raben znał tospojrzenie.Tak patrzyli pracodawcy, gdy armia go wyrzuciła, a on musiałchodzić i błagać o pracę.To spojrzenie mówiło:  Wiem o twoim istnieniu, alewolałbym, żeby cię nie było.To nie moja sprawa.Na stację wjechał inny samochód i zatankował szybko.Kobieta, którabyła jego kierowcą, wracała do auta.Raben podszedł i poprosił opodwiezienie. Proszę się nie bać.Będę grzeczny.Chcę tylko. Ani słowa.Przerażona biegiem wróciła za kierownicę, uruchomiłasilnik i odjechała.Raben obejrzał się na budkę.Znajdował się na otwartej przestrzeni,bezwiednie zdjął kaptur.Widzieli jego twarz.W tej chwili patrzyły na niegodwie kamery.Może więcej.Sprzedawca gdzieś dzwonił.Gliny dotrą tu szybko.Trening najwyrazniej zakończy sięniepowodzeniem.To wszystko wydawało się tak odległe, że nieprawdziwe.Wszedł do środka, wyjął komórkę z ręki dzieciaka za kasą, wsadził jądo kieszeni. Daj mi całą gotówkę, jaką masz  rozkazał Raben. Nie chcę cizrobić krzywdy.Miał najwyżej dziewiętnaście lat.Pewnego dnia może Jonas będzie takwyglądał. Proszę, młody.Nie spierdol tego.Daj mi tylko pieniądze. Nie mamy dużo pieniędzy.Ludzie płacą kartą.Otworzył szufladę kasy.Raben wyrwał z niej kilka banknotów. I kluczyki do twojego wozu. Nie mam. Siedzisz w środku lasu! Nie przyszedłeś tu piechotą. Tata mnie przywozi  odrzekł chłopak cichym, nadąsanym głosem.Raben bardzo chciał poczuć do siebie nienawiść, ale nie miał na toczasu. Muszę się stąd wydostać.Dzieciak sięgnął pod ladę.Raben nie zdążył go powstrzymać.Posekundzie zobaczył skórzany breloczek z kluczykiem. Kierownik na wszelki wypadek trzyma z tyłu starego gruchota.Proszę.Ze wstydu przez jakiś czas nie mógł się ruszyć. Lepiej niech pan idzie, proszę pana  powiedział młody. Przepraszam  odrzekł Raben, po czym oddalił się, znalazł na tyłachstarego obitego forda, uruchomił go przy trzeciej próbie, zobaczył, że wedługwskaznika poziomu paliwa bak jest wypełniony do połowy, po czym wycofałi ostrożnie ruszył w kierunku Kopenhagi.Miał telefon i kilkaset koron.Samochód, którym mógł jechać spokojniez pół godziny, nie dłużej.Na szkoleniu, gdyby miał za zadanie pokonać jakiś teren i przypuścićsfingowany atak na nieznane miejsce, byłoby to uznane za nieuczciwe. W tej chwili też się takie wydawało.*Buch stał w gabinecie Grue Eriksena i patrzył w telewizor.Głównymtematem wiadomości była prawdopodobna klęska pakietuantyterrorystycznego.I jego klęska.  Nowy minister sprawiedliwości Thomas Buch nie podołał próbieosiągnięcia szerokiego porozumienia w kwestii ustawy, która wedługpremiera jest zasadnicza dla bezpieczeństwa narodowego. Ha!  Buch wypiął swą wielką klatę i roześmiał się.  Opozycja oskarża rząd o ukrywanie dowodu kluczowego w sprawiedwóch morderstw, które mają być aktem terroryzmu.Pojawiła się Birgitte Agger, na jej twarzy malowała się wściekłość. W notatce PET wyraznie ostrzegała ministra sprawiedliwości oistnieniu wątków terrorystycznych.Rząd nic nie zrobił  podkreśliła. Nic nie wiedziałem o notatce  gderał Buch. Mówiłem jej.Slotsholmen pokryła się szronem, szron leżał też na wielkich szarychbudynkach dokoła wyspy.Karina jeszcze raz przeprowadziła Bucha przezlabirynt korytarzy.Uczył się tajnej drogi ze swojego biura naprzeciwkoB�rsen, przez Folketinget, pieszym łącznikiem na piętrze do pałacuChristiansborg.Może następnym razem. Dlaczego nie widział pan notatki?  spytał premier.Sprawiał wrażenie raczej zdumionego niż rozczarowanego. Monberg usunął ją z akt, i chyba jakieś inne materiały.Birgitte Aggerdoskonale wie, że nigdy jej nie widziałem.Grue Eriksen siadł w skórzanym fotelu, gestem zachęcił Bucha, by tenzajął miejsce naprzeciwko.Nieskalana niebieska koszula, krawat bordo,każdy srebrzysty włos na swoim miejscu.Buch wiedział, że on sam nigdynie będzie takim politykiem. Po co, na Boga, Monberg by majstrował przy własnych aktach? To było tuż przed jego chorobą.Nie wiemy.Premier wyglądał na zbitego z tropu. To zupełnie niespotykane.I niewłaściwe. Nigdy nic nie powiedział? W mojej obecności Monberg nigdy nie wspominał o tej sprawie.Dlaczego miałby to robić? Buch szukał odpowiedzi.Krabbe miał rację: w pewien sposób się gubił. Przypuszczałem. Nigdy nic nie przypuszczaj  powiedział Grue Eriksen ze śmiechem. Wiem, że wszyscy myślą, że ja tu rządzę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.