[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.*Zimna, wilgotna noc.Szron na ziemi, na drzewach martwej ziemi naobrzeżach Kopenhagi.Jens Peter Raben w koÅ„cu byÅ‚ wolny.Kiedy wyszedÅ‚ na powierzchniÄ™ w dalekiej oczyszczalni, wÅ‚amaÅ‚ siÄ™ dopomieszczeÅ„ biurowych, ukradÅ‚ czyste ubrania, dżinsy, sweter, kurtkÄ™ zkapturem w kolorze khaki, potem wszedÅ‚ do lasu, umyÅ‚ siÄ™ lodowatÄ… rosÄ… zdrzew, usiÅ‚ujÄ…c pozbyć siÄ™ cuchnÄ…cej woni, i w koÅ„cu siÄ™ przebraÅ‚.Oczyszczalnia byÅ‚a pusta.Nie mógÅ‚ ukraść samochodu.Ani nawetroweru.BiegÅ‚ wiÄ™c Å›cieżkÄ…, miarowym tempem biegacza, przez dwadzieÅ›ciaminut albo i dÅ‚użej, aż znalazÅ‚ szosÄ™, po której nocÄ… jezdziÅ‚y ciężarówki i innepojazdy.Wkrótce znowu zaczęło padać.Z deszczu zrobiÅ‚ siÄ™ deszcz ze Å›niegiem.Dwie godziny po tym, jak wymknÄ…Å‚ siÄ™ z Herstedvester, znalazÅ‚ siÄ™ w pobliżustacji benzynowej otoczonej lasem.ZatrzymaÅ‚ siÄ™ w kÄ™pie iglaków na jej skraju i próbowaÅ‚ uÅ‚ożyć sobie wgÅ‚owie, co robi.Trening.Nie wszystko dziaÅ‚o siÄ™ za granicÄ….CzÄ™sto prowadzili manewry wDanii, na mniej wiÄ™cej takim terenie.Ukrywali siÄ™ albo Å›cigali.Nie daj siÄ™wypatrzyć, ukrywaj siÄ™ przez dziesiÄ…tki, setki kilometrów, nie majÄ…cpieniÄ™dzy, bez Å›rodków transportu.Masz siÄ™ pojawić na drugim koÅ„cu,zrealizować zadanie.Wtedy nigdy nie zawiódÅ‚.I teraz też nie zamierzaÅ‚.Ale tamto to byÅ‚yćwiczenia.MiaÅ‚ zaopatrzenie z armii.Teraz byÅ‚ zdany na siebie.Samotny czÅ‚owiek z misjÄ…, która wciąż stanowiÅ‚a dla niego zagadkÄ™.Nawet w Afganistanie, gdy wykonywaÅ‚ dziwne samotne zadanie, nigdynie byÅ‚ caÅ‚kiem sam.Armia szÅ‚a za nimi.SzeptaÅ‚a do ucha pokrzepiajÄ…ceobietnice.Nie teraz, przy tej pustej stacji benzynowej na lodowatychprzedmieÅ›ciach Kopenhagi.Raben sprawdziÅ‚ umiejscowienie kamer przemysÅ‚owych, naciÄ…gnÄ…Å‚kaptur najmocniej, jak siÄ™ daÅ‚o, po czym ruszyÅ‚ do toalet.NapiÅ‚ siÄ™ wody.WyÅ‚amaÅ‚ zamek, zatrzasnÄ…Å‚ drzwi, rozebraÅ‚ siÄ™ i umyÅ‚ raz jeszcze.PoniuchaÅ‚.PróbowaÅ‚ uwierzyć, że woÅ„ kanałów zniknęła.PodjechaÅ‚ samochód.DÅ‚ugie czarne volvo kombi.Raben schyliÅ‚ siÄ™, bylepiej widzieć.Mężczyzna mniej wiÄ™cej w jego wieku wysiadÅ‚ z dwomachÅ‚opcami, zatankowaÅ‚ i poszedÅ‚ do budki.MiaÅ‚ czas dotrzeć do volvo, byÅ‚ na tyle blisko, żeby zobaczyć, gdzie sÄ…kluczyki na tablicy rozdzielczej.Już miaÅ‚ wskoczyć do Å›rodka, gdy usÅ‚yszaÅ‚gÅ‚osy dzieci.WracaÅ‚y, cieszÄ…c siÄ™ gÅ‚oÅ›no ze sÅ‚odyczy, które wycyganiÅ‚y od ojca.Raben ruszyÅ‚ prosto do wiadra, wyjÄ…Å‚ gumkÄ™ do szyb, zaczÄ…Å‚ myćszybÄ™, usuwajÄ…c każdy najdrobniejszy brudek, każdy listek.Kierowca podszedÅ‚, spojrzaÅ‚ na niego ze zÅ‚oÅ›ciÄ….Dzieci wsiadÅ‚y doÅ›rodka, robiÄ…c to samo. ProszÄ™  powiedziaÅ‚ mężczyzna i podaÅ‚ mu dwudziestokoronowÄ…monetÄ™.Raben przyjÄ…Å‚ pieniÄ…dze.Gdyby nie dzieci, bez problemu wyszarpnÄ…Å‚bykluczyki. Bardzo mi potrzebny transport do miasta  poprosiÅ‚. Nie jadÄ™ tam. MogÄ™ i tak z panem jechać? JeÅ›li dostanÄ™ siÄ™ do stacji. Nie.Mężczyzna staÅ‚ z pochylonÄ… gÅ‚owÄ…, wzrok wbiÅ‚ w ziemiÄ™.Raben znaÅ‚ tospojrzenie.Tak patrzyli pracodawcy, gdy armia go wyrzuciÅ‚a, a on musiaÅ‚chodzić i bÅ‚agać o pracÄ™.To spojrzenie mówiÅ‚o:  Wiem o twoim istnieniu, alewolaÅ‚bym, żeby ciÄ™ nie byÅ‚o.To nie moja sprawa.Na stacjÄ™ wjechaÅ‚ inny samochód i zatankowaÅ‚ szybko.Kobieta, którabyÅ‚a jego kierowcÄ…, wracaÅ‚a do auta.Raben podszedÅ‚ i poprosiÅ‚ opodwiezienie. ProszÄ™ siÄ™ nie bać.BÄ™dÄ™ grzeczny.ChcÄ™ tylko. Ani sÅ‚owa.Przerażona biegiem wróciÅ‚a za kierownicÄ™, uruchomiÅ‚asilnik i odjechaÅ‚a.Raben obejrzaÅ‚ siÄ™ na budkÄ™.ZnajdowaÅ‚ siÄ™ na otwartej przestrzeni,bezwiednie zdjÄ…Å‚ kaptur.Widzieli jego twarz.W tej chwili patrzyÅ‚y na niegodwie kamery.Może wiÄ™cej.Sprzedawca gdzieÅ› dzwoniÅ‚.Gliny dotrÄ… tu szybko.Trening najwyrazniej zakoÅ„czy siÄ™niepowodzeniem.To wszystko wydawaÅ‚o siÄ™ tak odlegÅ‚e, że nieprawdziwe.WszedÅ‚ do Å›rodka, wyjÄ…Å‚ komórkÄ™ z rÄ™ki dzieciaka za kasÄ…, wsadziÅ‚ jÄ…do kieszeni. Daj mi caÅ‚Ä… gotówkÄ™, jakÄ… masz  rozkazaÅ‚ Raben. Nie chcÄ™ cizrobić krzywdy.MiaÅ‚ najwyżej dziewiÄ™tnaÅ›cie lat.Pewnego dnia może Jonas bÄ™dzie takwyglÄ…daÅ‚. ProszÄ™, mÅ‚ody.Nie spierdol tego.Daj mi tylko pieniÄ…dze. Nie mamy dużo pieniÄ™dzy.Ludzie pÅ‚acÄ… kartÄ….OtworzyÅ‚ szufladÄ™ kasy.Raben wyrwaÅ‚ z niej kilka banknotów. I kluczyki do twojego wozu. Nie mam. Siedzisz w Å›rodku lasu! Nie przyszedÅ‚eÅ› tu piechotÄ…. Tata mnie przywozi  odrzekÅ‚ chÅ‚opak cichym, nadÄ…sanym gÅ‚osem.Raben bardzo chciaÅ‚ poczuć do siebie nienawiść, ale nie miaÅ‚ na toczasu. MuszÄ™ siÄ™ stÄ…d wydostać.Dzieciak siÄ™gnÄ…Å‚ pod ladÄ™.Raben nie zdążyÅ‚ go powstrzymać.Posekundzie zobaczyÅ‚ skórzany breloczek z kluczykiem. Kierownik na wszelki wypadek trzyma z tyÅ‚u starego gruchota.ProszÄ™.Ze wstydu przez jakiÅ› czas nie mógÅ‚ siÄ™ ruszyć. Lepiej niech pan idzie, proszÄ™ pana  powiedziaÅ‚ mÅ‚ody. Przepraszam  odrzekÅ‚ Raben, po czym oddaliÅ‚ siÄ™, znalazÅ‚ na tyÅ‚achstarego obitego forda, uruchomiÅ‚ go przy trzeciej próbie, zobaczyÅ‚, że wedÅ‚ugwskaznika poziomu paliwa bak jest wypeÅ‚niony do poÅ‚owy, po czym wycofaÅ‚i ostrożnie ruszyÅ‚ w kierunku Kopenhagi.MiaÅ‚ telefon i kilkaset koron.Samochód, którym mógÅ‚ jechać spokojniez pół godziny, nie dÅ‚użej.Na szkoleniu, gdyby miaÅ‚ za zadanie pokonać jakiÅ› teren i przypuÅ›cićsfingowany atak na nieznane miejsce, byÅ‚oby to uznane za nieuczciwe. W tej chwili też siÄ™ takie wydawaÅ‚o.*Buch staÅ‚ w gabinecie Grue Eriksena i patrzyÅ‚ w telewizor.Głównymtematem wiadomoÅ›ci byÅ‚a prawdopodobna klÄ™ska pakietuantyterrorystycznego.I jego klÄ™ska.  Nowy minister sprawiedliwoÅ›ci Thomas Buch nie podoÅ‚aÅ‚ próbieosiÄ…gniÄ™cia szerokiego porozumienia w kwestii ustawy, która wedÅ‚ugpremiera jest zasadnicza dla bezpieczeÅ„stwa narodowego. Ha!  Buch wypiÄ…Å‚ swÄ… wielkÄ… klatÄ™ i rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™.  Opozycja oskarża rzÄ…d o ukrywanie dowodu kluczowego w sprawiedwóch morderstw, które majÄ… być aktem terroryzmu.PojawiÅ‚a siÄ™ Birgitte Agger, na jej twarzy malowaÅ‚a siÄ™ wÅ›ciekÅ‚ość. W notatce PET wyraznie ostrzegaÅ‚a ministra sprawiedliwoÅ›ci oistnieniu wÄ…tków terrorystycznych.RzÄ…d nic nie zrobiÅ‚  podkreÅ›liÅ‚a. Nic nie wiedziaÅ‚em o notatce  gderaÅ‚ Buch. MówiÅ‚em jej.Slotsholmen pokryÅ‚a siÄ™ szronem, szron leżaÅ‚ też na wielkich szarychbudynkach dokoÅ‚a wyspy.Karina jeszcze raz przeprowadziÅ‚a Bucha przezlabirynt korytarzy.UczyÅ‚ siÄ™ tajnej drogi ze swojego biura naprzeciwkoBørsen, przez Folketinget, pieszym Å‚Ä…cznikiem na piÄ™trze do paÅ‚acuChristiansborg.Może nastÄ™pnym razem. Dlaczego nie widziaÅ‚ pan notatki?  spytaÅ‚ premier.SprawiaÅ‚ wrażenie raczej zdumionego niż rozczarowanego. Monberg usunÄ…Å‚ jÄ… z akt, i chyba jakieÅ› inne materiaÅ‚y.Birgitte Aggerdoskonale wie, że nigdy jej nie widziaÅ‚em.Grue Eriksen siadÅ‚ w skórzanym fotelu, gestem zachÄ™ciÅ‚ Bucha, by tenzajÄ…Å‚ miejsce naprzeciwko.Nieskalana niebieska koszula, krawat bordo,każdy srebrzysty wÅ‚os na swoim miejscu.Buch wiedziaÅ‚, że on sam nigdynie bÄ™dzie takim politykiem. Po co, na Boga, Monberg by majstrowaÅ‚ przy wÅ‚asnych aktach? To byÅ‚o tuż przed jego chorobÄ….Nie wiemy.Premier wyglÄ…daÅ‚ na zbitego z tropu. To zupeÅ‚nie niespotykane.I niewÅ‚aÅ›ciwe. Nigdy nic nie powiedziaÅ‚? W mojej obecnoÅ›ci Monberg nigdy nie wspominaÅ‚ o tej sprawie.Dlaczego miaÅ‚by to robić? Buch szukaÅ‚ odpowiedzi.Krabbe miaÅ‚ racjÄ™: w pewien sposób siÄ™ gubiÅ‚. PrzypuszczaÅ‚em. Nigdy nic nie przypuszczaj  powiedziaÅ‚ Grue Eriksen ze Å›miechem. Wiem, że wszyscy myÅ›lÄ…, że ja tu rzÄ…dzÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •