[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie otworzyłam więc oczu, za to nagle rozległo się klap-klap-klap-klap jej kapci, znikające w głębi domu i w tym momencie skoń-czył.Pamiętam obrzydliwe uczucie w żołądku i naprawdę zdawałomi się wtedy, że zaraz go obrzygam.Nie wiedziałam, co wynikniez tego, że sprawiłam, by nas obejrzała, i przez wiele dni bardzo siębałam.Leżący na samym prześcieradle Margaret poruszył się, delikat-nie badając przy tym więzy.Kiedy przed okiem w jego wyobraznipojawił się szereg możliwości, przesunęły się sceny rodem z Boschaalbo Eschera, jego wewnętrzną wizję zasnuł cień lęku.Rzeczywi-stość okazywała się równocześnie tym, na co wyglądała, jak i czymścałkiem innym.Reagując na jego ruch, Mary opadła na niego,a ciepłe jak letnia noc ciało unieruchomiło go. Jak twoim zdaniem zareagowała na to, co zobaczyła?  spyta-ła Mary patrząc zza zasłony złotych włosów.Na ustach miała sardo-niczny, autoironiczny uśmiech. Jak sądzisz?  Pytanie było reto-ryczne.Nie oczekiwała odpowiedzi, zresztą on i tak nie byłbyw stanie odpowiedzieć. Chwilę leżał i dyszał, w końcu stoczył sięze mnie.Podciągnął spodnie, wstał i jak zawsze odszedł nie patrzącna mnie ani się nie odzywając.To było żałosne.On był żałosny.Ja.Ona.Każde z nas.To, kim byliśmy, i co robiliśmy.Poszłam do ła-zienki i umyłam się, potem zmusiłam się do zejścia do pokoju ro-dzinnego  Boże,  rodzinnego  głównie po to, by sprawdzić, coona z tym fantem zrobi.Kiedy schodziłam, już siedziała w tym fote- lu co zawsze i oglądała swój program. Mary pochyliła się ku twa-rzy Margaret. Jadła lody  powiedziała teatralnym szeptemi poczuł na oczach ciężki od odoru wina oddech.Potem się wypro-stowała. Pamiętam to.Miała dużą miskę lodów, w trzech gatun-kach.Byłam oszołomiona.te trzy rodzaje lodów.to, że zachowałana tyle zimną krew, aby po tym, co zobaczyła, przygotować sobiekompozycję z trzech gatunków lodów, było nie do wiary.Kiedyweszłam i usiadłam, nie odezwała się do mnie.Nie popatrzyła namnie.Dobrze wiem, ponieważ nawet na chwilę nie odwróciłam odniej wzroku. Mary odchyliła tułów do tyłu i zrzuciła z twarzy wło-sy. A mój ojciec? Kiedy wrócił do pokoju, miał w rękach.teżmiskę lodów.Nie pamiętam w ilu gatunkach.To było chore.Dlamnie.Dlaczego nie było takie dla nich? Spytał mnie, czy chcę trochęlodów, jeżeli chcę, to mi przyniesie, ja jednak tylko pokręciłam gło-wą.Zdawało mi się, że umrę tam na miejscu  z urazy, możez rozpaczy.Margaret popatrzył na Mary.Jego serce waliło tak mocno, żemusiała to czuć w miejscu, gdzie jej uda dotykały jego klatki pier-siowej.Pocił się i  z powodu, którego nie rozumiał  nie chciał, byto widziała.Krople potu skapywały mu z peruki na skronie.Zamarłw całkowitym bezruchu.Zdawało mu się, że jeżeli drgnie, zerwiecienką nić swego życia, to pojedyncze włókno, dzięki któremu ist-niał. Nigdy nie zapomnę tego wieczora  odezwała się znów Mary. Wtedy bowiem zrozumiałam, że.zostałam sprzedana.Czułam się poniżona i byłam przerażona.Nagle zrozumiałam, że to się nigdy nieskończy.Zaczęłam się bać, że to wszystko jest jedynie wstępem doczegoś jeszcze bardziej niewyobrażalnego.Do czego to miało pro-wadzić? Jak daleko ja byłam się w stanie posunąć? Poczułam się jakidiotka, że potrzebowałam tyle czasu, aby to zrozumieć.To tak bola-ło.Myślałam, że nie przeżyję.Oczywiście przeżyłam.Z biegiemczasu człowiek przekonuje się, że jest w stanie przeżyć wszystko.Nie ma nic tak złego, czego nie mogą zrobić człowiekowi inni lu-dzie, i jeżeli nie zatrzyma mu się przy tym serce, jest w stanie wy-trzymać wszystko.Duch nigdy nie ginie, może więc być torturowanyw nieskończoność.Nic nie jest na tyle okropne, by skończyło sięsamo z siebie, tylko dlatego że osiągnęło niewyobrażalne stadium.Tak się nie dzieje. Pokręciła głową. Na tym też polega tajemnicażycia: cierpienie jest nieskończone.Margaret popatrzył wzdłuż swego ciała na spoczywający na je-go pępku złoty trójkąt łona Mary.Pomyślał o wzbudzającym przera-żenie wyobrażeniu pochwy z zębami.A jeżeli w chwili śmierci zni-kają prawa natury i człowiek może przemknąć przez świat, w którymtego typu mity są prawdą? Z początku byłam.zrozpaczona.Zachorowałam i przez kilkadni  cztery  nie chodziłam do szkoły.Od tego dnia okłamywaniestało się moją podstawową zasadą kontaktu z nią.Już nigdy niepowiedziałam jej prawdy w żadnej istotnej sprawie.Wydawało misię to uzasadnione  kłamstwo za kłamstwo.Przez pierwsze dwa dninie mogłam utrzymać nic w żołądku, wziął więc w pracy wolne i opiekował się mną.To znaczy próbował, ale nie byłam zbyt podat-na na jego zabiegi.Ona ani razu nie przyszła do mojego pokoju.Podwóch dniach mogłam już jeść krakersy, więc wrócił do pracy.Prze-bywając cały czas w domu, miałam okazję szpiegować ją lepiej niżw soboty albo tylko popołudniami.Trzeciego dnia po raz pierwszypodejrzałam ją, jak używa wibratora.Robiła to z całym.teatralnymrytuałem.Przed lustrem. Margaret poczuł, że uda Mary rozchylająsię, jakby jej mięśnie nieświadomie współgrały z obrazem, jaki jejsię przypomniał. Czwartego dnia dokonałam kolejnego aktu ze-msty.Kiedy poszła na zakupy i zostawiła mnie samą, poszłam do jejsypialni.Jej komoda cała była zastawiona buteleczkami perfum,ustawionymi niczym kadzidła przed świętym obrazem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •