[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ile razy w życiuprzeciętny człowiek miewał z nimi nieświadomie do czynienia? Ilezbrodni i wypadków było w rzeczywistości efektem ich działalności?Ilu z nich ja sama miałam poznać po dołączeniu do ich grona?Przeszedł mnie zimny dreszcz.An43 + Eleonorausoladnacs Cullenowie przetrawiali hipotezę Esme.Po minie Edwarda byłowidać, że w zupełności ją odrzuca - po minie Carlisle'a, że bardzochciałby w nią uwierzyć.Pierwsza głos zabrała Alice.- Moim zdaniem to nie mógł być zbieg okoliczności.Bella wdziewięćdziesięciu procentach przypadków jest o tej porze w domu.Komuś bardzo zależało na tym, żeby to był tylko zwiad.I żebym gonie zobaczyła  zupełnie, jakby wiedział o moich zdolnościach.- Mógł unikać kontaktu także z innych powodów - zauważyłaEsme.- Czy to takie ważne, kto mnie szuka? - wtrąciłam sięzniecierpliwiona.- Jeśli już ktoś tu się kręci, lepiej szybko zastosowaćidealny środek zaradczy.Zamiast czekać na koniec roku, zmieńciemnie jak najszybciej.- Nie ma mowy - powiedział szybko Edward. Sytuacja jeszczetego nie wymaga.Jeśli naprawdę będzie ci coś grozić, pierwsi się otym dowiemy.- Pomyśl o Charliem - przypomniał mi Carlisle.- Jak będzie sięczuł, kiedy nagle znikniesz?- Przecież myślę o Charliem! Właśnie dlatego chcę wszystkoprzyspieszyć - żeby móc przestać się o niego martwić! Co by było,gdyby ten nieznajomy akurat był głodny? Dopóki jestempotencjalnym celem ataku, Charlie jest nim także! Jeśli coś mu sięstanie, to będzie moja wina!An43 + Eleonorausoladnacs - Jaka twoja wina? Bello. Esme znowu pogłaskała mnie pogłowie.- Charliemu nic nie będzie.Będziemy po prostu jeszczebardziej na was uważać.- Jeszcze bardziej? - jęknęłam z niedowierzaniem.- Wszystko będzie dobrze - obiecała Alice.Edward ścisnął mi dłoń.Powiodłam wzrokiem po ich pięknych twarzach.Niczym, co mogłampowiedzieć, nie byłam w stanie ich przekonać.Przez większą część drogi powrotnej oboje milczeliśmy.Byłam zła,że nie potraktowano mnie poważnie i po raz kolejny odmówiononiezwłocznej przemiany.- Nie zostawimy cię samej ani na sekundę - przyrzekł miEdward pod domem.- Ktoś zawsze będzie w pobliżu: Emmett,Alice, Jasper.Westchnęłam.- To idiotyczne.Tak się wynudzą, że sami mnie w końcu zabiją.- To nie jest zabawne, Bello.Przez całe popołudnie Charliemu dopisywał dobry humor -widział, żenie mam ochoty rozmawiać ze swoim chłopakiem, i mylnie tointerpretował.Zabrałam się za przygotowywanie obiadu, Edward wyszedłtymczasem pod jakimś pretekstem na zewnątrz, żeby rozejrzeć się pookolicy.Ojciec uznał, że to dobry moment na przekazanie minajświeższych wiadomości.An43 + Eleonorausoladnacs - Znowu dzwonił Jacob - poinformował mnie, ledwie zamknęłysię drzwi za Edwardem.- Dziękuję za informację.Postawiłam przed nim pełny talerz, nie zmieniając wyrazu twarzy.- Nie bądz taka, Bello.Miał taki zrozpaczony głos.- Płaci ci za takie gadki, czy zgłosiłeś się do niego na ochotnika?Mruknął coś pod nosem, ale wolał jeść, niż się ze mną kłócić.Zresztą,sam o tym nie wiedząc, osiągnął swój cel.Moje życie coraz bardziej przypominało grę planszową, którą znałamz dzieciństwa.Czy w następnym rzucie kostką miała mi się trafićjedynka oznaczająca wypadnięcie z gry? Co, jeśli naprawdę coś miałomi się niedługo stać? Gdybym, zgodnie z  życzeniem" Jacoba,umarła? Nie mogłam pozwolić na to, by w takim wypadkuniepotrzebnie się zadręczał.Nie chciałam z nim jednak rozmawiać w obecności Charliego.Zbytwiele mieliśmy przed nim sekretów i coś mogło mi się nie chcącywysmyknąć.Zazdrościłam Jake'owi, że nie musi niczego ukrywaćprzed Billym.Był w komfortowej sytuacji.Postanowiłam poczekać do rana.Istniało duże prawdopodobieństwo,że przeżyję noc, a te kilkanaście godzin mógł się jeszcze przemęczyć.Mogło mu to nawet wyjść na dobre.Wieczorem, kiedy Edward już sobie poszedł, lało jak z cebra.Zastanawiałam się, kto pilnuje tej nocy mnie i Charliego.Z jednejstrony miałam wyrzuty sumienia, że biedak tak strasznie przemoknie,An43 + Eleonorausoladnacs z drugiej jednak, poczucie, że wartownik jest niedaleko, podnosiłomnie na duchu.Edward zakradł się przez okno do mojego pokoju szybciej niż zwyklei chcąc mi jakoś pomóc, znów uśpił mnie kołysanką.Nawet w mojejpodświadomości musiało się wyryć to, że jest przy mnie, bo i tej nocynie nawiedził mnie żaden koszmar.Ojciec wyjechał na ryby ze swoim zastępcą, jeszcze zanim sięobudziłam.Uznałam to za cudowne zrządzenie losu.- Przebaczyłam Jacobowi - ostrzegłam Edwarda po śniadaniu.- Wiedziałem, że tak będzie  odparł z uśmiechem. Do osóbpamiętliwych to akurat nie należysz.Wywróciłam oczami, ale w głębi ducha byłam zadowolona.Edwardnaprawdę odstawił na bok uprzedzenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •