[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wuj Lew miał rację.Nie mógł rozstać się z Juliet,podobnie jak nigdy nie zostawiłby Charnwood.Dlategoteż wiele czasu spędzał w swoim warsztacie, by oprzeć siępokusie. Juliet również się nie myliła.Bał się zdradzić.Bał się,że kłamstwo wyjdzie na jaw.A to wszystko dlatego, żespadał powoli w otchłań, jaka pochłonęła niegdyś jegorozpustnego ojca.A ona, przychodząc tutaj w pełnej krasie, nie zdawałasobie zupełnie sprawy z jego słabości.Stała spokojnie napolanie - złocista grecka bogini odziana w jasnozielonąszatę, przynosząca wraz z każdym swym uśmiechemnowy powiew wiosny.Niestety, owa grecka bogini miałarównież swoje ciemne strony, które udało mu się odkryć.Jakiego to asa trzymała teraz w rękawie ozdobionymzłotym haftem? Dlaczego stał tutaj spokojnie i czekał nanią, choć dusza krzyczała:  uciekaj!.Ponieważ zżerałago ciekawość.Ponieważ nigdy nie potrafił się oprzećpokusie.Ponieważ pragnął jej tak bardzo, że gotów byłzaryzykować wszystko dla jednego popołudnia w jejtowarzystwie.Odrywając spojrzenie od otwartych drzwi, wygasiłogień w palenisku, po czym szybko zmył z twarzy sadzęi brud.Chwycił w pośpiechu koszulę i byle jak upchnął jąw spodniach.W drodze do drzwi zatrzymał się przy szafcez bronią, otworzył ją i wyjął kasetkę z pistoletami dopojedynku.Dobrze.Skoro nie mogli zachowywać się dłużej wcywilizowany sposób, być może uda mu się chociaż nieudusić Juliet.lub.porwie ją w ramiona i ucałuje każdycentymetr tego cudownego ciała.Odwróciła się na jego widok, wbijając wzrok w rozpiętąprzy szyi koszulę.- Myślałam, że zamierzasz się ubrać.- Tak właśnie wyglądam przy pracy.Jeśli spodziewałaśsię, milady, oficjalnego stroju, trzeba tu było nieprzychodzić. - Wszystko w porządku.- Przesunęła wzrok niecow dół i nie wiedzieć czemu, zarumieniła się lekko.-W absolutnym porządku.Otworzył kasetkę.- Twoja broń, pani.Zajrzała do środka, a na jej twarzy pojawił się wyrazniepokoju.- Nie masz nic mniejszego?- Widzę, że milady dzisiaj grymaśna.Może wolałabyśprocę?- Myślałam po prostu, że pistolet zmieści mi się dotorebki.Uśmiechnął się nieznacznie.- Nie sądzę.Są jednak również pistolet kieszonkowe.Jatakich nie posiadam, ponieważ wolę większą broń.- Dlaczego mnie to nie dziwi? - Zdjęła skórzanerękawiczki, schowała je do kieszeni spódnicy i wyjęłapistolet z kasetki.- Uważaj.Nigdy nie wiadomo, czy broń nie jestnaładowana, a kurki łatwo odskakują.Pistolet możewystrzelić w najbardziej niestosownym momencie.Skinęła poważnie głową.Traktowała te lekcjeniezwykle serio i Sebastian zaczynał już współczućkażdemu dżentelmenowi, który stanie na jej drodze, gdywróci do Londynu.Wyjął pojemnik z prochem, ubijak, skórzaną szmatkę,ołowianą kulę, po czym postawił to wszystko na ziemii zaczął demonstrować Juliet jak przygotowywać broń.Wszystkie jego ruchy miały wyraznie seksualnypodtekst.Przygotowywanie szmatki polegało na zwilżeniuskórzanego kwadracika - to jest czynności, którąwykonywał dotąd automatyczni póki nie polecił Juliet, byzrobiła to samo. - Teraz ty - powiedział.Gdy patrzył, jak wsysa skórę, myślał wyłącznie o tym,co by czuł, gdyby te delikatne usteczka wessały jego.Odebrał jej pistolet i pokazał, jak wsypywać proch dolufy i wkładać do niej kulę.Niestety znaczyło towsunięcie ubijaka jednym, stanowczym ruchem.Jęknął.Absurd.Zaczynał się podniecać ładowaniembroni.Na miłość boską.No cóż, podczas strzelania był bezpieczny.Uniósłpistolet i wycelował prosto w środek tarczy.Koń Julietzarżał, a ona wydała lekki okrzyk.Gdy przeniósł na niąwzrok, była bardzo blada.Stłumił uśmiech.Jedną sprawąbyło zastanawianie się nad tym, jak wystrzelić, drugą -oddanie strzału.Wręczył jej pistolet.- Teraz ty spróbuj załadować.Ale uważaj - lufa jestwciąż gorąca, zaczekaj, aż ostygnie.Trzymała pistolet bardzo ostrożnie, mniej chętnie niżwcześniej.- A co będzie, jeśli zrobię coś nie tak?- Odstrzelisz sobie głowę - odparł lekko.- Nie pozwolęna żadne pomyłki - zaśmiał się, widząc jej przestraszonywzrok.Odniósł wrażenie, że jest tym usatysfakcjonowana.Zagryzając dolną wargę, przycisnęła kolbę do biodra,podobnie jak on wcześniej, i skupiła się, by wykonaćdokładnie wszystkie czynności, jakie jej zademonstrował.Próbował nie zwracać uwagi na jej erotyczne ruchy.Musiał się skupić na swoim zadaniu, by Juliet nie zrobiłasobie krzywdy.Ku jego zdziwieniu manewrowała pistoletem równiezręcznie, jak igłą.Gdyby kiedykolwiek zdecydowała się strzelić mu w głowę, niech go Bóg ma w swojej opiece.Gdy skończyła, wzięła kolbę w obie ręce.- Naładowany?- Tak.Chcesz spróbować?- Chyba tak.Tłumiąc śmiech, podszedł bliżej, by ułożyć jej ręce nalufie.- Trzymaj go tak, jakbyś nad nim panowała, jeślichcesz, by ktokolwiek uwierzył, że naprawdę zamierzaszwystrzelić.Połowa siły, jaką czerpiesz z posiadaniapistoletu, wynika ze sposobu, w jaki nim manewrujesz.Skinęła głową, ale ręce jej drżały i w dalszym ciągu zleukładała palce na kolbie.- Zobacz - powiedział niecierpliwie, stając za nią.Ujął jej dłoń i ustawił palce we właściwej pozycji.Zapach bzu w jej włosach, delikatność palców sprawiły,że z trudnością przełknął ślinę.O, jakże pragnął, by tepalce zacisnęły się wokół czegoś zupełnie innego, ujęły tomocno i pieściły.- Jak się strzela? - spytała.Najpierw ściskasz.Zaklął pod nosem, uwolnił jej ręce i cofnął się o krok [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •