[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic dziwnego, że tak wiele przemyślnych, od dawnanienatłuszczonych skórzanych utensyliów, służących sokolnictwu, zwisało bezczynnie zpowleczonych pajęczynami kołków.- Moje wyjazdy uszczupliły liczebność ptasiej świty - powiedział Feng.- Dawniejmiałem pół tuzina ptaków i dwóch sokolników: pewnego starca i jego chromego wnuka.Czyznasz się na sokolnictwie, Geruto?- Ojciec pozwolił mi kilka razy przyglądać się łowom, a mój mąż nie dał mi nawettylu sposobności.Horwendilowi polowanie z sokołem nie sprawia chyba uciechy, chociaż dbao królewską ptaszarnię, żeby zaimponować gościom splendorem tej rozrywki.Tuszę, że sąmężczyzni, dla których sokolnictwo jest czymś w rodzaju religii.I tak jak w przypadkuprawdziwej wiary, tu także kobiety nie otrzymują święceń kapłańskich.- A mimo to jedynie samicę można zwać sokołem z prawdziwego zdarzenia.Samiec,czyli tercel, jest o jedną trzecią mniejszy i obdarzony, co najwyżej połową animuszu orazprzyrodzonej agresji samicy.Oto młody gnieznik, schwytany w sieć kilka dni temu i już, jakto się mówi, układany do łowów.Gnieznik to ptak starszy niż pisklę, które wybiera się zgniazda, nim zdąży się opierzyć, młodszy zaś nizli dziwok, czyli w pełni opierzony dzikisokół, którego chwyta się w locie.Wybacz mi drobiazgowość, która tobie może zdać siępedanterią, lecz sokolnictwo jest jakby rodzajem nauki, wymagającej specjalnego słownictwa.- Słyszałam te określenia - powiedziała Geruta.- Tę dumną młodą piękność zwiemy Batszebą.Geruta wytężyła wzrok w nikłym świetle jedynego okienka, umieszczonego w ścianieptaszarni naprzeciwko niskich drzwi wejściowych.Ptak wyglądał jak zwinięty rulonpergaminu, tkwiący w wydzierganej skarpecie; z jej jednej strony wystawała głowa, z drugiejzaś żółtawe łapy, skrępowane rzemiennymi pętami.Na łebku sokolicy widniałaprzypominająca czapeczkę czarna łata, a białe upierzenie pod oczami ptaka kryły wyglądającejak plamy inkaustu smugi, krwawiące z sokolich zrenic.Geruta szeroko otworzyła oczy, żeby lepiej widzieć, i nagle przerażenie zaparło jejdech w piersi - powieki Batszeby były zaszyte mocnym, równym ściegiem.- Spójrz na jej oczy - powiedział Feng, słysząc, jak Geruta wciąga głęboko powietrze,bo okryta białym czepcem głowa królowej nie była zwrócona w jego stronę.- Są, jakpowiadamy, zasklepione.Dla jej własnego dobra, w przeciwnym wypadku oszalałaby,widząc, że może odzyskać wolność.Ma spiłowane szpony i przyczepione do nóg dzwonki,żeby sokolnik słyszał każdy jej ruch.Jest zdezorientowana, wrażliwa i nerwowa.By stała siępartnerem dla człowieka, trzeba ją okiełznać, niczym dziecko, które zawija się w pieluchy,albo jak króla, który musi tkwić nieruchomo na tronie przez cały dzień, gdy odprawia sięjakąś świętobliwą uroczystość.W sercu Batszeby tkwi swoboda niezmierzonej przestrzeni,my zaś, niby przez lejek, usiłujemy jakby wcisnąć ptaka do odpowiedniego pojemnika.Karmimy ją, Geruto.%7ływi się mięsem zdobytym znacznie łatwiej niż pożywienie, któremusiałaby sobie upolować, żyjąc w stanie dzikim.Zlepota to łaska, która zapewnia jejbezpieczne ukojenie.Czy widziałaś kiedyś może, jak gęsiarek chcący schwytać gęś zarzucajej pled na głowę, a wtedy ptak natychmiast nieruchomieje, niby owładnięty nagłym snem?Głos Fenga brzmiał w uszach królowej usypiająco.Był jakby ziarnisty i przyjemnieszorstki.- W podobny sposób mężczyzni zniewalają kobiety zaklęciami - odpowiedziałaGeruta.- Czy oczy Batszeby zostaną kiedyś otwarte?- Gdy tylko sokolnik uzna, że ptak może już nosić kaptur.Przyzwyczaja sokoła dobrzmienia ludzkiego głosu, a także do ludzkiego dotyku i zapachu, przytłaczających subtelnezmysły tych ptaków.By uspokoić Batszebę, spryskuje ją wodą z własnych ust, nuci jej wciążtę samą pieśń, nie sypia po nocach, nie pozwalając także spać swej podopiecznej, aż wreszciesokolica podda się i zaakceptuje jego rękawicę jako naturalne dla niej miejsce spoczynku.Tecudowne stworzenia nie przypominają w niczym psów czy świń.A królestwo, którezamieszkują, nigdzie nie styka się z naszym, chyba że cierpliwie spleciemy powrósło iprzyciągniemy je na nim w dół, ku sobie.- Nieszczęsna Batszebą.Szkoda, że nie rozumie, jak wykrętnie objaśniasz jej niedolę.Spójrz, tam, pod żerdzią, leżą wypadłe pióra! Znów pozostanie naga, jak wtedy, kiedy królDawid podglądał ja z dachu pałacu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]