[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byle tylko było wystarczająco dużo drewna.Myślę, że dzieciom bardzo się to podobało.- A teraz ty jesteś tutaj i ja jestem tutaj.I tutaj będziemy mieszkali jako mąż iżona przez resztę swojego życia.Czy to nie wspaniałe? - Hans mocno ucałowałSebjorg w czoło.- Moja huldro!- Cśś, nie przywołuj istot z gór - zaśmiała się Sebjorg.- Ale czy to nie huldra jest najpiękniejsza ze wszystkich.- Tak, podobno tak.Ale nie powinniśmy żartować ani naśmiewać się z tych,którzy tam mieszkają.- No dobrze.Huldra, czy nie huldra - tak się cieszę, że już niebawemzobaczymy nasz nowy dom.I mam nadzieję, że pamiętasz o podróżypoślubnej? Obiecałaś.- Wcale nie zapomniałam, że mamy udać się w góry i łowić ryby, kąpać się iszczęśliwi wędrować od jednego szczytu górskiego do kolejnego.Mam jednaknadzieję, że zdołasz poczekać, aż zniknie śnieg.- To znaczy? - Hans spojrzał prowokacyjnie na Sebjorg.Jej skórapołyskiwała w słońcu i wciąż miała piegi, co jego zdaniem sprawiało, żejeszcze trudniej było się jej oprzeć.- To znaczy w czerwcu.Ale do letniej zagrody przeniesiemy się znaczniewcześniej.- Sebjorg nagle spoważniała.- Myślisz, że twojej matce spodoba sięw Rudningen? I Gertowi?- Mam nadzieję.Tata już zrozumiał, że mama jest chora i że trzeba jejpilnować.Wreszcie dotarło do niego, że te wszystkie rzeczy, które wymyślała,to część jej choroby.- Ale ona nas rozpozna?- Pewnie.Tak myślę.Ona ma całkiem długie okresy, kiedy zachowuje sięzupełnie normalnie i wtedy jej pamięć wcale nie szwankuje.Mam nadzieję, żeteraz ma właśnie ten dobry czas.- W każdym razie łatwiej będzie z nią przebywać, kiedy już wiemy, że jestchora.- Sebjorg ulżyło, że będzie mogła powiedzieć, że teściowa nie była sobąi usprawiedliwić ją, gdyby nieodpowiednio się zachowała.- Jan Kaas prosił o rozmowę z nami dziś wieczorem - przerwał Hans,wskazując na ścieżkę, prowadzącą wzdłuż strumienia.- Wraca z kościoła inajwyrazniej potrzebuje trochę ruchu.Ksiądz kroczył powoli po zboczu wzgórza.Często zatrzymywał się, patrzyłna dolinę i znów szedł kawałek.Wyglądało na to, że rozkoszuje się tąwspaniałą naturą, i Sebjorg pomyślała, że wcale ich nie zauważył.Jednakmyliła się, bo Jan Kaas zaraz zboczył ze ścieżki i podszedł do nich.Hans nadalsiedział spokojnie, obejmując Sebjorg, i skinięciem głowy przywitał się zksiędzem.- Zauważyłem, że siedzicie sobie tutaj, więc pomyślałem, że możemyporozmawiać.- Jan Kaas popatrzył pytająco na narzeczonych.- Izastanawiałem się, czy nie będzie wam przeszkadzało, jeśli będziemy mówićsobie po imieniu?- Siadaj, Jan.- Hans wskazał na kępę suchego mchu naprzeciw nich.- Todobrze, że możemy już skończyć z tym oficjalnym zwracaniem się do siebie.Przez chwilę cała trójka siedziała w milczeniu, słuchając radosnegopluskania strumienia, łagodnego szumu drzew i obserwując lekkie chmurki,żeglujące swobodnie po niebie.To było Hemsedal i wszędzie kipiało noweżycie, w pełnym nadziei oczekiwaniu ciepłych, letnich dni.Cóż za fantastycznachwila, pomyślał ksiądz.Złożył ręce, posyłając cichą modlitwę dziękczynną doPana, który obdarza takimi przeżyciami.- Nie muszę pytać, czy jesteście pewni tego, że chcecie być razem - zacząłJan.- Uczucie aż promieniuje od was.Muszę jednak zapytać, czy chcecie żyć według Biblii i dawać sobienawzajem miłość i wsparcie.- Chcemy - odpowiedział Hans z powagą.Rozumiał, że ksiądz wypełniaswój obowiązek i cieszył się, że ta rozmowa odbywa się w takim otoczeniu.- A ty, Sebjorg? Czy chcesz pełnić obowiązki żony? - Tak.- Wątpiliście kiedykolwiek w Bożą moc i dobroć?- Hmm, chyba bywały takie chwile - stwierdził Hans.- Kiedy życie zastawiana nas pułapki i wszystko jawi się w ciemnych barwach, ciężko jest wierzyć wdobrego Boga.A ty nie miewałeś takich chwil?Ksiądz uśmiechnął się, ale nie odpowiedział.Hans mówił szczerze iotwarcie, bez żadnego wahania.Tak, właściwie byłoby to bardzozastanawiające, gdyby młodzi uroczyście oświadczyli, że nigdy nie wątpili wsłowo Pana.- Ale mimo wszystko znalazłeś siłę w wierze?- Tak, znalazłem.Z perspektywy czasu zrozumiałem, że te bolesne chwileczegoś mnie nauczyły i wiem też, że Bóg nie czeka tylko, aby mnie na czymśprzyłapać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]