[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jakich mężczyzn? Stephano oderwał wzrok od zbliżającego się wozui uważnie popatrzył na Nadię. Właśnie mnie szukali odparła, dochodząc do wniosku, że fakt, iżRhys obronił ją przed strasznym losem, przemówi na jego korzyść. Anglicy?Przytaknęła, wpatrując się w zbliżający wóz.Spostrzegła, że Andrasz pochylił się, szepcząc coś do ucha Rhysowi.Czy ostrzegał go przed Stephanem? Dlaczego gadziowie mieliby cię szukać? spytał niecierpliwieStephano.Potrząsnęła głową. Nie wiem.Wiem tylko, że gdyby nie było w obozie Rhysa to ani ja,ani Angel nie zdołałybyśmy uciec. To znaczy, że mamy w stosunku do niego kolejny dług wdzięczności.Chyba że to jego ludzie napadli na obóz. Dlaczego przypuszczasz.84RLT Jest w takim stanie, jak go zostawiłaś, drabami przerwał jej Andrasz.Mimo siniaków i otarć widocznych na twarzy, kowal uśmiechał się szeroko.Nadia zmusiła się do odwzajemnienia uśmiechu. Zawartość wydaje się nienaruszona dodał Rhys, obserwującmężczyznę stojącego u boku Nadii. Jednak tylko ty możesz to stwierdzić zcałkowitą pewnością. Cieszę się i bardzo wam dziękuję odparła Nadia, mając świadomość,że obu mężczyznom groziło niebezpieczeństwo.Było bardzo prawdopodobne,że napastnicy czekali w ukryciu, aż pojawi się właściciel pragnący odzyskaćswoją własność. Przedstawisz nas sobie? zagadnął z przesadną uprzejmościąStephano.Andrasz nie miał takiego doświadczenia jak Nadia w rozpoznawaniunastrojów jej brata.Uśmiechając się, położył dłoń na ramieniu Anglika. To mój przyjaciel Rhys Morgan.Uratował mnie ostatniej nocy. A dziś jest ci bliski jak brat.Przecież to właśnie tacy jak on cięzaatakowali zauważył ironicznie Stephano. Jesteś bardzo naiwny,Andrasz.Uśmiech zniknął z twarzy kowala i pojawił się na niej wyrazzaskoczenia. Nie rozumiesz.On walczył po naszej stronie. Chciał zyskać twoją przychylność.A także mojej siostry. Rhys nie musi starać się o moją przychylność oznajmiła Nadia. Poraz drugi uratował życie mojej córeczce.Stephano zignorował ją i zwrócił się wprost do Anglika. To byli pana przyjaciele? A może wrogowie ścigali pana aż donaszego obozu?85RLT Zapewniam, że nie znam tych ludzi.Jeśli mam wrogów, to nic o tymnie wiem.Ton Rhysa i postawa nagle przypomniały Nadii, jak zwracała się doniego na początku ich znajomości: milordzie.Chociaż twierdził, że jestjedynie żołnierzem, to teraz w każdym calu wyglądał jak urodzony angielskiarystokrata. Przecież nikt nie wiedział, że Rhys jest w obozie zauważyła Nadia.Stephano milczał i Nadia zastanawiała się, nad czym brat się zastanawia. W takim razie jesteśmy pana dłużnikami i powinniśmy dziękować zabohaterskie wyczyny powiedział w końcu Stephano. Trudno mówić o długu wdzięczności, biorąc pod uwagę wydarzeniaostatniej nocy.A jeśli chodzi o bohaterstwo, to widziałem zbyt wielebohaterskich czynów, by zaliczyć do nich moje zachowanie ostatniej nocy. Aadnie powiedziane odrzekł Stephano, nie próbując ukryć ironii. To prawda powiedział spokojnie Rhys. Prawda to rzadkość, przyjacielu.Moi ludzie dawno się tego nauczyli. Nie dla żołnierzy.Walczą za króla i kraj.I w obronie tych, którzy.zasługują na obronę. Chwila wahania, choć krótka, była wyrazna. Dziękuję za walkę w obronie moich ludzi.A ponieważ wróciłem, niemusi pan opózniać swojego wyjazdu.Nadia wspomniała, że spieszno panu naważne spotkanie.Rhys przelotnie spojrzał na Nadię.Postarała się, żeby nie zobaczył na jejtwarzy żadnych uczuć. Z ojcem chrzestnym przyznał Rhys. To jedynie osobista sprawa. Z Bogiem powiedział Stephano. Andrasz, możesz zająć się koniemtego pana? Oczywiście.86RLTKowal zeskoczył z wozu i zaczął odprzęgać konia.Wydawał sięzmieszany podejrzeniami Stephana wobec Anglika i teraz popatrywał to naprzywódcę, to na wybawcę. A teraz proszę nie mieć za złe siostrze. Stephano znów zwrócił siędo Rhysa. Musi się zająć pacjentami.Pan chyba powinien to zrozumieć.Nie było trudno się zorientować, że chce się pozbyć Rhysa jaknajszybciej.Nadia wiedziała, że jakikolwiek sprzeciw, choćby uzasadniony,tylko niepotrzebnie skomplikuje sytuację.Mimo to zauważyła: Jeśli Rhys teraz wyruszy w drogę, nie dotrze do gospody przedzapadnięciem nocy. Szkoda, że nie pomyślał o tym wcześniej orzekł Stephano. Wgruncie rzeczy to nieistotne.Nasz niezłomny bohater jest żołnierzem.Jestempewien, że narażał się na większe niebezpieczeństwo niż samotna nocnaprzejażdżka.Nadia pomyślała, że chodziło nie tylko o pozbycie się Rhysa.Najwyrazniej brat nie chciał dać jej okazji do pożegnania majora. Nic mi nie będzie powiedział Rhys do Nadii, zsiadając z wozu.Wydawał się rozbawiony zachowaniem Stephana. To nie w porządku odparła Nadia, a potem, nie bacząc nakonsekwencje, dodała: To wbrew wszelkim zasadom gościnności.NawetAndrasz jest zakłopotany twoim zachowaniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]