[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Carroway przełknął z trudem i skinął głową.Ręka pulsowała mubólem, a krew przesiąkła przez serwetkę, którą owinął ranę.Nawetlekkie poruszenie palcami wywoływało potworny ból przeszywającycałe ramię.Patrzył, jak Cerise bada puls Kiary i kazał żołnierzowi przynieść torbęuzdrowicielki z jej pokoju.- Czy ona wyzdrowieje? - spytał Harrtuck, gdy Cerise rozdarła boksukni Kiary, żeby opatrzyć ranę.- To głębokie rozcięcie, lecz czubek ostrza wbił się w krzesło.Będzieobolała, ale to nie ta rana mnie martwi.Ona nie reaguje normalnie.- Crevan odurzył ją smoczym korzeniem - powiedziała Macaria.Przyciskała szmatkę do krwawiącej skroni i była tak blada, żeCarroway myślał, iż dziewczyna zaraz zemdleje.- Ogłuszył mnie,uderzając dzbankiem.Dobrze, że mam twardą głowę.- Masz więcej szczęścia niż strażnicy - powiedział Harrtuckchrapliwym głosem.- Obydwaj gwardziściw wartowni są martwi - zostali otruci.Jeden z psów nie żyje, a dwapozostałe wyglądają na bardzo chore.Założę się, że Crevan przyniósłim zatrute mięso, żeby nie szczekały.- Crevan powiedział, że zamknął Alle i służące w kuchni -przypomniał Carroway, nie spuszczając wzroku z zajmującej się KiarąCerise.Harrtuck wydał rozkaz jednemu z gwardzistów, by tennatychmiast poszedł uwolnić pozostałych.W kilka minut pózniejdołączyła do nich Alle z Jae na ramieniu.Mały gyregon wydał z siebieprzerazliwy skrzek i podfrunął, żeby przysiąść na oparciu krzesłaKiary.Alle tylko zerknęła na Macarię i Carroway'a i zaraz wyszła.Wróciła z miską wody i kawałkami płótna do bandażowania ran.Barddał znak, by najpierw zajęła się Macarią.- Wygląda na to, że jutro będziesz miała guza, ale nie jest tak zle, jakmogło być - Alle wytarła krew ze skroni Macarii i podała jej zimną,mokrą szmatkę jako kompres.Alle skrzywiła się, spoglądając na dłoń Carroway'a.- To wykracza poza moje umiejętności.Kiedy byłam w ruchu oporu iopatrywałam uczestników karczemnych bijatyk, pozostawiałampoważniejsze sprawy uzdrowicielom.Mogę ci jednak podać jakiśśrodek przeciwbólowy.-Podeszła do szafki na drugim końcu pokoju iwróciła z butelką whisky.Bard zmiął w ustach przekleństwo, gdy Alleostrożnie przecierała ranę wodą, by ją oczyścić, a potem chlusnęła nanią whisky.Nalała hojną ręką bursztynowego płynu do kubka i dałaCarroway'owi.- Wypij to, zanim ciebie też będziemy musieli wynieść.Cerise wyprostowała się i wstała.Wszyscy zamilkli i popatrzyli nanią, obawiając się tego, co może powiedzieć.- %7łycie Kiary nie jest zagrożone, lecz dawka smoczego korzenia, którąCrevan jej podał, była ogromna.Zostałaodurzona do nieprzytomności i nie mam pojęcia, jak to wpłynie nadziecko.- Spojrzała na Harrtucka.- Nie ma powodu zatrzymywać jejtutaj, skoro to Crevan stanowił zagrożenie.Najlepiej będzie zawiezć jąz powrotem do pałacu.- W stodole jest wóz - powiedziała Alle.- Możemy wyjechać rano,jeśli nie ma pośpiechu.Nie bylibyśmy w stanie odeprzeć wilków,gdybyśmy spotkali je, wracając po nocy.Cerise skinęła głową.- Słusznie.A w międzyczasie zajmę się wami dwojgiem najlepiej, jakumiem - zwróciła się do Macarii i Carroway'a.Harrtuck wydał zwięzłe rozkazy swoim ludziom, po czym odwróciłsię do Carroway'a i pozostałych.- Przykro mi, że nie dotarliśmy tu wcześniej.- Spojrzał na zwłokiCrevana.- Zabierzemy ciało ze sobą.- Zerknął przepraszająco nabarda.- Wiem, że to bez sensu, ale muszę cię aresztować.Zmartwiona Macaria spojrzała na niego, lecz ten zaprzeczył lekkogłową.- Rozumiem - powiedział, żałując, że whisky nie mogła bardziejzłagodzić bólu.- Z pewnością możesz pozostawić go ze mną, aż zostanie wyleczony -stwierdziła Cerise, spoglądając na Harrtucka.- Gdyby to ode mnie zależało, pozostawiłbym go na wolności, żebyrobił, co zechce.Nie mogę jednak cofnąć edyktu wydanego przezseneszala, a nie chcę jeszcze bardziej pogorszyć sprawy - wymruczałHarrtuck.Carroway wstrzymał oddech, gdy Cerise zajęła się jego ręką.Nawetjej delikatny dotyk powodował straszliwy ból.Zwinął dłoń w pięść,żeby osłonić ranę i kiedy rozprostowywał palce, by mogła ją obejrzeć,zacisnął zęby,żeby nie krzyczeć.Cerise w milczeniu nakładała kataplazm i bardpoczuł, jak dzięki magii uzdrowicielki skóra i tkanki goją się i zrastają.Stopniowo najgorszy ból zelżał, choć najmniejszy ruch palcówsprawiał, że cała ręka pulsowała bólem.- Sprawiłam, że ciało i ścięgna się zagoiły, ale ręka to delikatnasprawa - powiedziała Cerise.Carroway poczuł, jak serce pochodzi mudo gardła.- Nie wiem, jak to wpłynie na jej sprawność.- Czy będę mógł znów grać? - spytał zduszonym głosem Carroway,spoglądając na kawałki lutni Macarii rozsypane po podłodze.Cerise spojrzała mu w oczy.- Nie wiem.Czas pokaże.Przykro mi, że nie mogę zrobić nic więcej.Carroway nie mógł spojrzeć Macarii w oczy, gdy ta aż jęknęła,słysząc słowa uzdrowicielki.Minstrelka wzięła go za zdrową rękę,pokazując mu, że rozumie jak wielka to dla niego strata.Przycisnęła tędłoń do policzka i musnęła ją ustami.- Cieszę się, że nic ci się nie stało - powiedział cicho bard i ścisnął jejdłoń.Odpowiedziała mu słabym uśmieszkiem, widząc, z jakim trudemnad sobą panował.Harrtuck położył mu dłoń na ramieniu.- Chodz, chłopcze.Prześpijmy się trochę.Jutro włożymy ci ramię wtemblak, żebyś mógł trzymać wodze drugą ręką.Nie martw się.Nie razmiałem poranione palce i nadal mogę złapać za kufel z piwem.Rozdział dwudziesty piątyKiedy separatyści nie zadali sobie trudu, żeby przynieść miskęowsianki i kubek mody do prowizorycznej celi Lama, ten od razuzrozumiał, co się święci.Karmienie kogoś, kto i tak miał zginąć, niemiało sensu.Przeniesienie ciała Siarla na bele siana, które wypełniały większośćpomieszczenia, zajęło mu świecę.Czekał teraz, przyglądając się, jakblade promienie zimowego słońca wpadające przez szczelinypomiędzy deskami przesuwają się po podłodze jego celi.Z zewnątrz dobiegły głosy Johna i Ruggsa.- Ludziom się to nie podoba - powiedział John Skóra.- Pozwoliłeś,żeby król złapał nas tutaj jak szczury w pułapce.Jeśli wszyscyzginiemy, nic nie zostanie z twojej wspaniałej" rewolucji.- Twoi ludzie mają mniej odwagi niż stadko gęsi.Moi ludzierozumieją, że to my wciągnęliśmy króla w pułapkę.Słyszałeś, copowiedział ten posłaniec - Donelan zapłaci za to, że zapuścił się w tędolinę.- Jeśli twój przyjaciel Curane nie wygra tej wojny, to ten fakt nieprzyniesie wolności Isencroftowi.Księżniczka-zdrajczyni nadalpozostanie żoną króla Margolanu.Nie ma znaczenia, czy jest tu, czy wMargolanie.Ważne jest to, by korona Isencroftu pozostała wIsencrofcie - argumentował John Skóra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]