[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz pewnie nie.Raczej na pewno nie.Wie pani, jak już się tu siedzi, to mówi sięróżne rzeczy. Co pan myśli o swoim synu? Mam nadzieję, że da sobie radę w życiu. Dobrze.Przejdzmy do pana żony.Przemoc była w państwa rodzinie na porządkudziennym.Poznałam pana żonę i muszę przyznać, że zrobiła na mnie wrażenie, a jeszczebardziej ją polubiłam, kiedy usłyszałam, przez co musiała przejść.Poniżał ją pan na każdymkroku.Dlaczego atakował pan tylko osoby słabsze? Bo przeżyją tylko te silniejsze. Zatem bicie i poniżanie kobiet daje panu poczucie siły, mimo że zdaje pan sobiesprawę, że one nie mogą się obronić.Dla mnie to nie siła, ale wyraz słabości i kompleksów. Ma pani prawo do swojego zdania. Za każdym razem, kiedy mam rację, powtarza pan coś takiego.Nie chce panrozmawiać o swoich słabościach? A pani lubi o swoich? zapytał z zadowolonym uśmiechem. Kochał pan kiedyś jakąś kobietę? Każdy inaczej rozumie miłość.Tak, kochałem, ale na swój sposób. A ten sposób objawiał się regularnymi gwałtami? Tak pan udowadniał swojeuczcie? Biciem? Możliwe.W końcu jestem tylko człowiekiem. Dlaczego zamordował pan żonę i Beckera? Zdradziła mnie z tym dupkiem.A całą resztę pozostawię pani bujnej wyobrazni dodał z cynicznym uśmiechem, który Julia zdążyła dobrze poznać. Nie potrafi pan znieść sytuacji, kiedy ktoś wyciąga ręce po pana własność.Niepotrafi pan znieść, kiedy kobieta stawia jakieś warunki.Tak samo, jeśli chce z panem zerwać.Nie potrafi pan znieść odmowy, bo to dla pana znaczy tyle, co być niekochanym. Nie ma pani pojęcia, o czym pani mówi! Kreutzer chciała pana zostawić, bo nie potrafiła znieść pana apodyktyczności itego, jak brutalnie realizował pan swoje fantazje seksualne.Kiedy to panu oznajmiła, straciłpan nad sobą kontrolę.Opowiedziała nam każdy szczegół tamtego wieczoru.Na dodatekmamy zeznanie doktora Meissnera, który przyjechał ją ratować.Ją i wiele innych kobiet,które podobnie pan załatwił.Więc niech pan nie kłamie w żywe oczy, że nie odczuwa pannienawiści do kobiet.No śmiało, niech się pan przyzna!Milczenie. Milczenie to też odpowiedz.Interesuje mnie jeszcze jedna sprawa.Dlaczegozamordował pan Mandy Preusse? To była część gry wyjaśnił Lura z uśmiechem i bez pytania wziął kolejnegopapierosa z pudełka Julii. Jakiej gry? Gry, którą sobie wymyśliłem.Gdyby moja przygłupia matka nie wypaplałatajemnicy, nic byście mi nie udowodnili.Głupi babsztyl.Moi dziadkowie porzucili ten dom wczterdziestym ósmym roku i tak stał pusty.Powiedziała mi kiedyś o nim.Miałem chyba sześćalbo siedem lat.Mama chciała zapomnieć o przeszłości, dlatego wyparła wspomnienia zeswojego dzieciństwa.Trudno mi uwierzyć, że wciąż o nim pamiętała.No cóż, pomyliłem się.Durant drążyła dalej. Przyznaje się pan do zaplanowania i popełnienia tych morderstw? Oczekuje pani, że powiem: nie? Zaśmiał się z wyższością. Tak, zaplanowałemje i popełniłem.Melissę zabiłem w afekcie.Nie planowałem jej śmierci.Chciałem tylkopokazać, że jestem tak samo dobry jak inni.Coś poszło nie tak i nie miałem innego wyjścia. Czyli nie miał pan wyjścia. Julia starała się zachować spokój, choć wszystko sięw niej gotowało. A Mandy Preusse? Czy też nie mógł pan postąpić inaczej? krzyknęłagwałtownie. Mandy.Wie pani, że ta mała naprawdę chciała się ze mną przespać? Była samajak palec.Nie miała nikogo, kto by się nią zajął.Jak umarła? Wasi patolodzy pewnie toustalą.Zapewniam, że jej nie zabiłem.Chyba udusiła się wymiocinami, kiedy ją zostawiłemtam samą.Głupia krowa.Zarzygała mi podłogę i jeszcze się przekręciła. Kiedy ją pan tam zawiózł? W piątek wieczorem.Potrzebowałem towarzystwa, a wiedziałem, że Mandymieszka sama, i pomyślałem, dlaczego by nie wyjść gdzieś razem.Nie uwierzy pani, jak sięucieszyła, że ją zaprosiłem.Znów coś poszło nie tak, jak zaplanowałem.W sobotę już nieżyła, kiedy do niej przyjechałem. Nie wierzę panu.Nie zaprosił jej pan na kolację, żeby mieć towarzystwo, tylkożeby kolejnym morderstwem uczcić swój sukces.Mandy Preusse znika bez śladu, a głupiapolicja szuka po omacku.A pan by się zaśmiewał do rozpuku.Nawet gdyby się niezakrztusiła, pan i tak by ją zamordował.Milczenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]