[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Upłynęła cała wieczność, zanim usłyszałem jej głos.- Halo!- Ginger!- Ach, to ty.Co się stało?- Czy wszystko w porządku?- Naturalnie, że w porządku.Dlaczego miałoby być inaczej? Spłynęła na mnie fala uspokojenia.Nic złego nie działo się z Ginger.Znajome wyzwanie w jej głosie było wspaniałe.Jak mogłem przypuszczać kiedykolwiek, że ta kupa idiotyzmów może zrobić krzywdę komuś tak normalnemu jak Ginger?- Pomyślałem tylko, że mogłaś mieć złe sny albo coś takiego - odparłem nieprzekonywająco.- Cóż, nie miałam.Spodziewałam się, że będę mieć, ale to wszystko działo się, kiedy nie spałam i zdziwiłabym się, gdybym czuła coś szczególnego.Naprawdę zdawało mi się, że to oburzające, iż nic mi się nie stało.Roześmiałem się.- Dalej, mów - rzekła Ginger.- O co tu chodzi?- Nic niezwykłego.Sybil leży na purpurowym łożu i wpada w trans.Ginger wybuchnęła śmiechem.- Naprawdę? Coś pięknego! Czy był tam czarny aksamit i czy ona była naga?- Sybil nie jest madame de Montespan.I to nie była czarna msza.W rzeczywistości Sybił miała na sobie mnóstwo szat w kolorze pawiej zieleni i mnóstwo haftowanych symboli.- Bardzo to odpowiednie i pasujące do Sybil.A co robiła Bella?- To naprawdę było okropne.Zabiła białego koguta, a potem umoczyła twoją rękawiczkę we krwi.- Oo, paskudna.I co jeszcze?- Tysiące rzeczy.- Pomyślałem, że relacja idzie mi dobrze.Ciągnąłem dalej: - Thyrza pokazała mi różne sztuczki.Przywołała ducha - nazywał się chyba Macandal.Były też kolorowe światełka i śpiewy.Cała historia mogła zrobić wrażenie na niektórych ludziach - śmiertelnie ich wystraszyć.- Ale ciebie nie przestraszyła?- Bella przestraszyła mnie trochę - wyznałem.Była wstrętna, kiedy patrzyła na nóż, i myślałem, że może stracić głowę i dodać mnie do koguta jako drugą ofiarę.- I nic więcej cię nie przeraziło? - nalegała Ginger.- Takie rzeczy nie robią na mnie wrażenia.- Dlaczego więc wyczułam ulgę w twoim głosie na wieść, że nic mi się nie stało?- No, bo.- przerwałem.- Dobrze - powiedziała Ginger uprzejmie.- Nie potrzebujesz odpowiadać.I nie potrzebujesz się zgrywać.Było w tym coś, co cię poruszyło.- Chyba tylko to, że one.to znaczy Thyrza.wydawała się tak spokojna i ufna w rezultat.- Ufna w to, że może zabić drugą osobę? - W głosie Ginger brzmiało niedowierzanie.- To idiotyczne - zgodziłem się.- A Bella też wierzyła? Zastanowiłem się.- Myślę, że Bellę raduje zabijanie koguta i stopniowo wpada w chorobliwą ekstazę.Usłyszeć, jak jęczy ”Krew.krew.”, to było naprawdę coś.- Chciałabym to słyszeć - rzekła Ginger z żalem.- Chciałbym, żebyś to słyszała - odparłem.- Szczerze mówiąc, było to przedstawienie.- Czujesz się teraz dobrze, prawda?- Co chcesz powiedzieć przez ”dobrze”?- Nie czułeś się dobrze, dzwoniąc do mnie, ale teraz jesteś spokojny.Miała rację.Brzmienie jej wesołego, normalnego głosu podziałało na mnie cudownie.W sekrecie zdejmowałem kapelusz przed Thyrza Grey.Cała historia mogła być kantem, ale zaszczepiła w moim umyśle wątpliwość i obawę.Nic się jednak nie stało.Ginger była zdrowa, nie miała nawet złych snów.- I co robimy dalej? - pytała Ginger.- Muszę tu zostać jeszcze tydzień?- Jeżeli mam dostać sto funtów od pana Bradleya, to tak.- Zrobię to, nawet jeśli to będzie ostatnia rzecz w życiu.Zatrzymasz się u Rhody?- Na krótko.Potem przeniosę się do Bournemouth.Dzwoń do mnie codziennie - albo ja będę dzwonił, tak jest lepiej.Telefonuję teraz z plebanii.- Jak się ma pani Dane Calthrop?- Znakomicie.Nawiasem mówiąc, powiedziałem jej wszystko.- Przypuszczałam, że to zrobisz.No to do widzenia.Życie będzie bardzo nudne przez następny tydzień lub dwa.Wzięłam ze sobą trochę pracy i dużo tych książek, które zawsze zamierza się przeczytać, tylko nie ma na to czasu.- A co myślą w twojej galerii?- Że jestem na wycieczce.- Nie miałabyś na to ochoty?- Naprawdę nie - powiedziała Ginger.Jej głos był trochę dziwny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]