[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Panny Franklin.— Myślę, że skoczymy do Bury’ego Heatha.— Czy wziąłeś benzynę od Harmana?— Tylko parę galonów, ciociu Muriel.— Cóż, żeby mi się to nie powtórzyło, słyszysz? Znajdź sobie własne źródło.Jak wiesz, miałam dość kłopotów ze zdobyciem benzyny.— Już dobrze, cioteczko, przecież wiem, że tak naprawdę nie masz mi tego za złe.— Niech ci będzie, ale tylko ten jeden raz.Żegnaj, moja droga.I podaj mi w liście dokładną godzinę, w której przyszłaś na świat.Nie zapomnij.Będę mogła postawić ci kompletny horoskop.Powinnaś nosić rzeczy w kolorze zielonym, skarbie.Wszyscy ludzie spoci znaku Panny powinni ubierać się na zielono.— Jestem Wodnik — rzekł Henry.— Trzydziesty stycznia.— Człowiek, na którym nie można polegać — podsumowała zwięźle ciotka Muriel.— Zapamiętaj to sobie, mój drogi.Nie można polegać na żadnym Wodniku.— Mam nadzieję, że nie wynudziłaś się zbytnio — powiedział Henry, kiedy odjechali.— W ogóle się nie wynudziłam.Uważam, że masz przemiłą ciocię.— Och, przemiła to za wiele.Ale też nie taka zła.— Bardzo cię lubi.— Och, skądże znowu, wcale się mną nie przejmuje.— Dorzucił: — Kończy mi się urlop.Wkrótce powinienem być zdemobilizowany.— I co zamierzasz potem robić?— Doprawdy nie mam pojęcia.Myślałem o studiowaniu prawa.— Tak?— Ale tam trzeba harować.Może zajmę się jakimś interesem.— Jakim?— To zależy, gdzie się ma kumpla, który może pomóc na starcie.Mam pewne znajomości w paru bankach.No i znam kilku potentatów finansowych, którzy łaskawie pozwoliliby mi zacząć od podstaw.— Dodał: — Wiesz, nic mam dużo pieniędzy.Trzy tysiące rocznie, aby być ścisłym.Własnych, ma się rozumieć.Większość moich krewnych jest skąpa jak diabli, nijak ich ugryźć.Dobra stara Muriel ratuje mnie co jakiś czas, ale dzisiaj jej samej nie najlepiej się powodzi.Mam matkę chrzestną, która jest hojna do pewnego stopnia, trzeba ją tylko odpowiednio podejść.Wiem, to nie brzmi najlepiej…— Dlaczego mówisz mi to wszystko? — spytała Shirley, zaintrygowana tym tak wartko płynącym potokiem informacji.Samochód zarzucił w jedną i w drugą stronę jak pijany.Henry poczerwieniał i wymamrotał niewyraźnie:— Myślałem, że wiesz… Shirley, jesteś taka kochana… Chcę się z tobą ożenić… Musisz wyjść za mnie.Musisz… Musisz.3Laura patrzyła na Henry’ego z rozpaczą.To jest dokładnie tak, pomyślała, jak pokonywanie pochyłego stoku w mroźny dzień: osuwasz się na dół przy każdym kroku w górę.— Shirley jest za młoda — powiedziała — o wiele za młoda.— Ależ, Lauro, ona ma dziewiętnaście lat.Jedna z moich babek wyszła za mąż, kiedy miała szesnaście, i urodziła bliźnięta, nim skończyła osiemnaście.— To było dawno temu.— W czasie wojny pobierało się mnóstwo młodych ludzi.— A teraz tego żałują.— Czy nie widzisz wszystkiego w zbyt ciemnych barwach? Shirley i ja nie będziemy żałować.— Tego się z góry nie wie.— Ja wiem.— Uśmiechnął się do niej szeroko.— Jestem przekonany.Kocham Shirley do szaleństwa, naprawdę.I zrobię wszystko, aby była szczęśliwa.— Popatrzył na nią pełen nadziei.Powtórzył: — Naprawdę ją kocham.Podobnie jak poprzednio, ta osobliwa szczerość młodego człowieka rozbroiła Laurę.Kochał Shirley, to było oczywiste.— Naturalnie, zdaję sobie sprawę, że nie jestem specjalnie dobrze sytuowany…Wciąż ją rozbrajał.Raz za razem.Zresztą to nie finansowa strona całej sprawy martwiła Laurę.Nie miała aż takich ambicji, by Shirley zrobiła tak zwaną dobrą partię.Henry i Shirley nie mieliby na początek wielkich dochodów, lecz gdyby postępowali rozważnie, z pewnością by sobie poradzili.Henry miał taką samą perspektywę znalezienia dobrej pracy jak setki innych młodych ludzi zwolnionych z wojska.Cieszył się dobrą kondycją fizyczną, miał sporo zdrowego rozsądku i jeszcze więcej wdzięku.Tak, być może to było to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •