[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Zupełnie nie ma za co dziękować.Tak się cieszę, że mogłam choć trochę pomóc.Jeżeli będę mogła jeszcze na coś się przydać…Poirot zawrócił od drzwi.Ściszył głos.— Panno Lawson, sądzę, że powinna pani o czymś wiedzieć.Karol i Teresa Arundell mają nadzieję obalić testament.Na policzkach panny Lawson pojawiły się intensywne wypieki.— Nie mogą — powiedziała porywczo.— Tak twierdzi mój prawnik.— A więc zasięgnęła pani rady prawnika?— Oczywiście.Dlaczego miałabym tego nie robić?— Nie ma żadnego powodu.Bardzo roztropne posunięcie.Do widzenia, mademoiselle.Gdy wyszliśmy z Clanroyden Mansions na ulicę, Poirot wziął głęboki oddech.— Hastings, mon ami, ta kobieta jest albo dokładnie taka, na jaką wygląda, albo doskonała z niej aktorka.— Nie wierzy, by panna Arundell zmarła z przyczyn innych niż naturalne.To widać — rzekłem.Poirot nie odpowiedział.Od czasu do czasu, kiedy mu tak wygodnie, raptownie traci słuch.Przywołał taksówkę.— Hotel Durhain w Bloomsbury — poinstruował kierowcę.Rozdział szesnastyPani Tanios— Jakiś mężczyzna przyszedł się z panią zobaczyć.Kobieta, siedząca przy stole w gabinecie hotelu Durham, odwróciła głowę i z pewnym wahaniem podniosła się, aby nas przywitać.Pani Tanios była w wieku między trzydzieści a czterdzieści lat.Wysoka, szczupła, ciemnowłosa, miała wypukłe, jasne oczy i wiecznie zmartwiony wyraz twarzy.Ubrana była w ponurą bawełnianą sukienkę, a modny kapelusz nasadziła na głowę w niemodny sposób.— Mam wrażenie, że się nie… — zaczęła niepewnie.Poirot się skłonił.— Przysłała mnie pani kuzynka, Teresa Arundell.— Och, Teresa? O co chodzi?— Czy mógłbym prosić panią o kilka minut poufnej rozmowy?Pani Tanios rozejrzała się apatycznie.Poirot wskazał sofę stojącą w odległym rogu pokoju.Gdy tylko ruszyliśmy z miejsca, usłyszeliśmy jakiś piskliwy głos:— Mamo, gdzie idziesz?— Zostaję tutaj, kochanie.Nie przerywaj sobie pisania listu.Chorowicie wyglądająca dziewczynka w wieku około siedmiu lat pochyliła się nad papierem, przy czym w mozołach korespondencji najwyraźniej pomagał jej wyciągnięty język.W tej części gabinetu, gdzie stała sofa, nie było żywej duszy.Pani Tanios usiadła, my poszliśmy za jej przykładem.Kobieta spojrzała pytająco na Poirota.— Przyszedłem w sprawie śmierci pańskiej ciotki, świętej pamięci panny Emilii Arundell.Czy mi się wydawało, czy też w jasnych, wyłupiastych oczach pani Tanios dostrzegłem panikę?— O co chodzi?— Panna Arundell na krótko przed śmiercią zmieniła swą ostatnią wolę — wyjaśnił Poirot.— W nowym testamencie cały majątek zostawiła pannie Wilhelminie Lawson.Chciałbym się dowiedzieć, pani Tanios, czy poprze pani starania pani kuzynostwa, panny Teresy i pana Karola Arundellów, zmierzające do jego obalenia.— Och! — Bella Tanios na chwilę zaniemówiła.— Ale to chyba niemożliwe, prawda? To znaczy, mój mąż pytał się prawnika i on powiedział, że lepiej nie próbować.— Prawnicy, proszę pani, są nazbyt ostrożni.Zawsze radzą za wszelką cenę unikać spraw sądowych — i przeważnie mają rację.Ale w niektórych wypadkach opłaca się ponieść ryzyko.Sam nie jestem prawnikiem i dlatego inaczej patrzę na tę sprawę.Panna Arundell — mam na myśli pannę Teresę — jest gotowa walczyć.A pani?— Ja? Och… naprawdę nie wiem — powiedziała, nerwowo wyłamując sobie palce.— Muszę zapytać męża.— Z pewnością powinna pani zapytać męża, zanim zapadną konkretne postanowienia.Ale teraz chciałbym się dowiedzieć, co pani sama o tym myśli.— Naprawdę nie wiem.— Pani Tanios wyglądała na bardziej zmartwioną niż zwykle.— Wszystko zależy od męża.— Ale jakie jest pani zdanie?— Nie bardzo mi się to podoba.To jest chyba nieuczciwe — odparła pani Tanios, marszcząc brwi.— Naprawdę?— Oczywiście.W końcu, jeśli ciotka Emilia chciała zostawić pieniądze komuś spoza rodziny, to musimy to zaakceptować.— Zatem nie trapi pani ta sprawa?— Naturalnie, że tak.— Nagle na jej twarzy pojawił się ceglasty rumieniec.— Uważam, że ciotka postąpiła niesprawiedliwie.Bardzo niesprawiedliwie! I to tak nieoczekiwanie.Nigdy bym nie podejrzewała, że zrobi coś takiego.To nie w porządku w stosunku do dzieci.— Sądzi pani, że to do niej niepodobne?— Wyjątkowo niepodobne!— Może zatem nie postępowała zgodnie z własną wolą? Może uczyniła to pod czyimś niepożądanym wpływem?Pani Tanios znowu się zamyśliła.— Problem w tym, że nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek był w stanie wpłynąć na ciotkę.Ona była bardzo uparta.Poirot skinął głową.— Ma pani rację.A panią Lawson trudno określić jako silną osobowość.— Ona jest naprawdę bardzo miła… być może trochę głupia, ale ma dobre serce.To częściowo dlatego uważam, że…— Tak, madame?— Że podłością byłoby próbować obalić testament.Jestem pewna, że w tym, co się stało, nie ma żadnej winy panny Lawson.To osoba niezdolna do snucia intryg…— Znowu muszę się z panią zgodzić.— I dlatego myślę, że uciekanie się do pomocy prawa byłoby… niegodne, a poza tym bardzo kosztowne, prawda?— Naturalnie, byłoby kosztowne.— I przypuszczalnie bezowocne.Ale powinien pan porozmawiać o tym z mężem.Ma o wiele lepszą głowę do interesów aniżeli ja.Poirot chwilę milczał, po czym spytał:— Jak pani myśli, co skłoniło pani ciotkę do zmiany testamentu?Twarz pani Tanios pokryła się rumieńcem.— Nie mam najmniejszego pojęcia — wymamrotała.— Madame, powiedziałem pani, że nie jestem prawnikiem.Ale nie spytała pani, jaki jest mój zawód.Kobieta spojrzała na niego pytająco.— Jestem detektywem.Krótko przed swoją śmiercią panna Arundell napisała do mnie list.Pani Tanios pochyliła się w przód ze złożonymi dłońmi.— List? — spytała gwałtownie.— Na temat mojego męża? Poirot przez chwilę mierzył ją wzrokiem, po czym rzekł powoli:— Obawiam się, że nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.— Zatem zgadłam! — zawołała lekko podniesionym głosem.— Co napisała? Zapewniam pana, panie… hm… nie znam pana nazwiska.— Nazywam się Poirot.Herkules Poirot.— Więc zapewniam pana, panie Poirot, że jeśli w liście było coś złego na temat mojego męża, to było to zupełnie nieprawdziwe.Wiem, kto stoi za tym listem! I to jest drugi powód, dla którego nie chcę mieć nic wspólnego z tym, co planują Teresa i Karol! Teresa nigdy nie lubiła mojego męża.Wygadywała o nim różne rzeczy! Ciotka Emilia była do niego uprzedzona, bo nie jest Anglikiem, i dlatego mogła uwierzyć Teresie.Ale to nie jest prawda, panie Poirot, daję słowo!— Mamo, skończyłam list!Pani Tanios odwróciła się do córki.Z czułym uśmiechem wzięła list, który wręczyła jej dziewczynka.— Bardzo dobrze, kochanie, doskonale.Jak ładnie narysowałaś myszkę Miki.— Co mam teraz robić, mamusiu?— Może kupisz jakąś ładną pocztówkę z obrazkiem? Masz tu pieniądze.Idź do pana w holu i wybierz kartkę dla Selima.Dziecko odeszło.Przypomniałem sobie, co mówił Karol Arundell.Pani Tanios najwyraźniej była oddaną żoną i matką.Tak jak powiedział, przypominała nieco skórka.— Czy to pani jedyne dziecko, madame?— Nie, mam również chłopca.Nie ma go tu, wyszedł z ojcem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]