[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oni podlegają teraz pod Instytut Zdrowia Publicznego.220Tak naprawdę nazywa się to Wydział Toksykologii Sądowej i Badań nad Środkami Odurzającymi.– No dobrze, ewentualnie tam zadzwonię.– Proszę tak zrobić.– A jak będą wyglądały zwłoki człowieka, któremu po-dano truciznę?– Trucizna działająca wyłącznie na system nerwowy,paraliżująca mięśnie oddechowe, doprowadza do śmierciprzez uduszenie w momencie, gdy serce jeszcze pracuje.Skóra i błony śluzowe sinieją.Natomiast w przypadku po-łączenia neurotoksyny z kardiotoksyną, wywołującego za-równo zatrzymanie oddechu, jak i akcji serca, na zewnątrznie da się zaobserwować absolutnie nic.Ewentualnie lek-kie oznaki uduszenia, jeżeli mięśnie oddechowe zostanązaatakowane nieco wcześniej niż serce.– No tak – kończy Henning.– Wobec tego poczekamy,zobaczymy.Dobrze zrozumiałem?– Jak najbardziej.– Bardzo dziękuję za pomoc.– Cieszę się, że mogłam się do czegoś przydać.Henning rozłącza się i podnosi wzrok.Na monitorze,który stoi przed nim, Pulli wpatruje się w Brendena.Wy-raz oczu ma taki, jakby został zaatakowany.Henning rozciera ręce.Nie wie dlaczego, ale ten widoksprawia, że przechodzą go ciarki.65Iver Gundersen zerka na zegarek.Kent Harry Hansenspóźnia się już dwadzieścia pięć minut.Iver pracowałnad mnóstwem artykułów, w których rozmówca po sta-rannym rozważeniu wszystkich za i przeciw dochodził downiosku, że jednak nie będzie się wypowiadał.Słowo pi-sane potrafi mieć wielką wagę, szczególnie że odpowiadasię za nie także później.221Iver nie przypuszczał jednak, że tak właśnie może być z Hansenem, który przez telefon chętnie zgodziłsię na rozmowę o Torem, jeśli tylko mogą się spotkaćw dzielnicy Sagene, w pobliżu jego mieszkania.DlategoIver czeka w La Casa Spiseri, restauracji, która kusi za-pachem tapas.Nie ma ochoty od razu wracać do pracy, zamawia więcsandwicz klubowy i piwo u kelnerki, która nie boi się od-powiadać na jego natrętne spojrzenia uśmiechem.Powi-nienem tu kiedyś zabrać Norę, myśli Iver.Po domowemuprzytulnie, pomalowane na biało ściany, duże czerwonekafle na podłodze, stoliki w pasujących kolorach.Nora na szczęście w końcu się odezwała i stwierdzi-ła, że kolacja albo kino „brzmią zachęcająco”.„Zachęca-jąco?”, prychnął Iver pod nosem.Kto mówi „zachęcająco”do swojego partnera? Czy wobec Henninga też używałatakich określeń?Szklanka pokryta mgiełką pary od zewnątrz i z orzeź-wiającą zawartością w środku pojawia się jednocześniez krępym mężczyzną o opalonej twarzy i obciętych krót-ko białych jak kreda włosach.T -shirt z biało -czerwonymlogo Siły & Szacunku nadrukowanym na czarnym ma-teriale opina wystający brzuch.W górnej części znacz-ka „&” odznacza się pępek.Na przedramionach Hansenma rysunki wytatuowane czarnym tuszem, prowadzą-ce wzrok wyżej w stronę bicepsów tak nabrzmiałych,że T -shirt zdaje się hamować przepływ krwi.Ramionaprzypominają napompowane uda tak, jakby zaraz mia-ły pęknąć.Na lewym płatku ucha błyszczy coś, co wy-gląda jak diamenty, ale Iver nie wierzy, by kosztowałowięcej niż sto koron.– Przepraszam za spóźnienie.– Hansen podchodzi doIvera kołyszącym się, ale energicznym krokiem.Iver wsta-je, wyciąga rękę.– Widziałem, że przysłał mi pan SMS -a,ale jakiś facet zażyczył sobie nagle cały zapas odżywkiGainomax Recovery, więc musiałem czym prędzej złożyć222dodatkowe zamówienie.Nagle pojawiło się też mnóstwo ludzi, którzy chcieli poćwiczyć, a Gunhild jak zwykle przedłużyła sobie lunch.Długo pan czeka?– Nie na tyle długo, żebym zdecydował się wyjść.Hansen łapie dłoń Ivera i mocno ją ściska.Potem siada,potrącając stolik i wychlapując piwo ze szklanki.– Ma pan na coś ochotę? Coś do jedzenia albo do picia?Iver też siada z powrotem.Odsuwa komórkę od szklanki.– Ta pana szklanka nieźle wygląda, ale chyba trochę sięwstrzymam.Mam później spotkanie z klientem.Kawajednak nie zawadzi.Iver unosi rękę i nawiązuje kontakt wzrokowy z kel-nerką.– Byłabyś tak miła i skombinowała jeszcze filiżankękawy? – pyta miękko z uśmiechem.Dziewczyna odpowiada mu uśmiechem i zaraz się od-wraca.Hansen przysuwa się do stolika i opiera łokcie o blat.Iver robi to samo w nadziei, że stolik dzięki temu utrzymarównowagę, ale to chyba jest niemożliwe.– Najpierw chciałem złożyć kondolencje.– Dziękuję.– Z tego, co zrozumiałem, dobrze się znaliście.– Owszem… – Hansen wzdycha i spuszcza zasmuconywzrok.– Cholerna sprawa.Iver kiwa głową, niepewny, jak zadać pytania zgodniez założonym scenariuszem.Przychodzi mu do głowy, żelepiej będzie najpierw zmiękczyć Hansena pytaniami, naktóre już zna odpowiedzi, zanim przejdzie do sedna.Mijakilka minut, podczas których Iver dowiaduje się, że Torebył bezpośrednim facetem, że nikt nie wchodził mu w pa-radę i nikt nie miał odwagi z nim zadzierać.Iver nie po-trafi do końca stwierdzić, czy Hansen naprawdę tak myśli,czy też po prostu uważa, że tak należy mówić o zmarłym.Kiedy kawa zostaje już przyniesiona, a kelnerka odcho-dzi z uśmiechem, Iver nachyla się nad stolikiem.Myślio słowach Henninga, który powiedział, że ta sprawa może223być trudna do rozpracowania.Może więc warto by było zastosować nieco bardziej drastyczne środki?– Jak idą interesy? – pyta.– Całkiem nieźle.– Dużo ludzi przychodzi z ulicy, tak jak wcześniej?– Nie, już nie tak dużo.– Dlaczego?– To się trochę zmieniło po śmierci Vidara.– Ale wciąż dostajecie wsparcie z projektu „WielkieMiasto”?– Owszem.I wciąż w ramach tego projektu ludzie u mnietrenują.Iver zmienia rytm pytań.– A jak idzie ten drugi interes?Hansen zdziwiony podnosi wzrok.– Drugi?– Ten, na który nie ma paragonów.Iver zaciska prawą pięść i uderza nią w otwartą lewądłoń.Hansen patrzy na niego przez chwilę, w końcu za-czyna się śmiać.– I co to ma niby znaczyć?– Słyszałem, że z dawnego biura Vidara zarządzaszczęścią działalności egzekutorów.Zgadza się?Hansen wciąż się uśmiecha.– Okej – mówi – a więc taki jesteś.Iver nie odpowiada, tylko czeka na odpowiedź.– Gdybyś poświęcił kilka sekund na research przed wyj-ściem z domu, to wiedziałbyś, że Siła & Szacunek nie ma żadnych związków z takimi interesami.Nigdy nie miałaani mieć nie będzie.– To się nie zgadza z tym, co słyszałem.– No to źle słyszałeś.– Uśmiech znika z twarzyHansena.– Więc zaprzeczasz, że jesteś papą egzekutorów, że wy-korzystujesz Siłę & Szacunek jako…– Co to ma, do cholery, znaczyć? – przerywa mu Han-224sen.– O co ci właściwie chodzi? Mieliśmy rozmawiać o Torem.– I będziemy.Już o nim rozmawiamy.– To mi wygląda raczej na nękanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •