[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydawałosię jej, że zwycięża, ale nagle jęknęła, czując, jak ogromny ból rozlewa siępo całym ciele.O mało nie zemdlała.Ojciec Michaela znalazł na podłodze nóż kuchenny.Jedną ręką przy-trzymywał jej dłoń z pistoletem, drugą wbijał ostrze w bok, szukającserca.Włożył w to całą swoją siłę.Hope czuła, jak czubek noża przecina jej ciało.Przez głowę prze-mknęła jej tylko jedna myśl: To jest to.Zwyciężyć albo zginąć.Sięgnęła lewą ręką i chwyciła pistolet, szarpnęła go w stronę twarzystarego O Connella, wykrzywionej bólem pomieszanym z wściekłością.Wbiła mu lufę pod brodę w chwili, gdy ostrze noża zdawało się wykra-wać z niej duszę, i szarpnęła za spust.376 Scott chciał zerknąć na podświetlaną tarczę zegarka, ale nie mógłoderwać wzroku od daszka nad samochodem i bocznych drzwi do domuO Connella.Liczył bezgłośnie sekundy od chwili, gdy ciemna postaćHope zniknęła w środku.To trwało już za długo.Wyszedł z kryjówki, potem znów się schował.Nie był pewny, co ro-bić.Czuł, że serce mocno mu bije.Jakaś część jego umysłu krzyczała, żewszystko poszło zle, że wszystko stracone, że musi uciekać, teraz, na-tychmiast, zanim wciągnie go wir katastrofalnych wydarzeń.O mało nieutonął w wielkiej fali strachu.Gardło miał suche.Wargi spieczone.Noc zdawała się go dławić, szar-pał się za kołnierz bluzy.Powiedział do siebie, że musi natychmiast stąd odejść.Bez względuna to, co się stało, musi stąd uciekać.Ale nie zrobił tego.Stał jak wmurowany.Penetrował wzrokiem ciem-ności.Nasłuchiwał.Popatrzył w lewo, w prawo, nie dojrzał nikogo.Zdarzają się chwile, kiedy wie się, że trzeba coś zrobić, ale każdy ko-lejny pomysł wydaje się bardziej niebezpieczny niż poprzedni, a każdywybór niesie w sobie znamiona klęski.Cokolwiek się działo, Scott wie-dział, że życie Ashley zależy od tego, co zrobi w ciągu najbliższych kilkusekund.Być może życie ich wszystkich.Mimo ogarniającej go rozpaczy Scott głęboko odetchnął, starając sięza wszelką cenę oczyścić sobie głowę z wszystkich rozważań i niepoko-jów.Wreszcie pobiegł w stronę domu.Hope chciała krzyczeć, otworzyła usta, ale nie wydała z siebie głosu.Nie wydobyło się z niej piskliwe wycie strachu, tylko nierówny, słaby,chrapliwy oddech.Drugi strzał trafił starego prosto w podbródek, przebił się przez usta,roztrzaskał zęby, rozdarł język i wargi, aż wreszcie utkwił głęboko wmózgu, zabijając go niemal natychmiast.Siła wybuchu odrzuciła go dotyłu, niemal unosząc w powietrze.Potem runął na nią, przygwozdził jądo podłogi i o mało nie udusił ciężarem martwego ciała.Jego ręka nadal trzymała nóż, ale siła, z jaką wbijał ostrze w jej bok,ulotniła się.Hope prawie straciła przytomność od nagłego ataku bólu.Wboku czuła palący ogień, a jej głowę omotały płachty czarnego bólu.Po-czuła się wyczerpana.Chciała zamknąć oczy i zasnąć.W tej chwili, na-tychmiast.Ale włączyła się siła woli, Hope zebrała się w sobie i spróbo-wała zepchnąć z siebie trupa.Za pierwszym razem zabrakło jej siły.Zadrugim przesunął się o kilka centymetrów.Pchnęła trzeci raz.To było,jakby chciała przesunąć głaz wbity w ziemię.377 Usłyszała, jak otwierają się drzwi, ale nie widziała, kto wchodzi.Znów zwalczyła ogarniającą ją ciemność, z trudem oddychała.- Jezu Chryste!Głos wydawał się znajomy.Jęknęła.Nagle, w magiczny sposób przytłaczający ją ciężar ciała staregoO Connella zniknął, a ona wypłynęła na wierzch.Kształt, który kiedyśbył ojcem Michaela, zwalił się obok niej na podłogę pokrytą linoleum.- Hope! Jezu! - usłyszała, jak ktoś szepcze jej imię i zmusiła się, żebyodwrócić się w stronę, z której dochodził dzwięk.- Cześć, Scott - udało się jej uśmiechnąć mimo bólu.- Miałam tro-chę problemów.- Dosyć.Muszę cię stąd wyciągnąć.Skinęła głową i próbowała usiąść.Nóż nadal wystawał z jej boku.Scott już po niego sięgał, ale pokręciła głową.- Nie dotykaj - powiedziała.Skinął głową.- Dobrze.Uniósł jej ciało do połowy, a dalej Hope wstała sama.Ruch sprawił,że zawroty głowy zaczęły jej bardziej dokuczać, ale zwalczyła je.Zgrzyta-jąc zębami, oparta o Scotta, zrobiła krok nad ciałem starego O Connella.- Potrzebuję pomocy.- Oparła się o jego ramię i zaczęła iść dodrzwi.- Pistolet - wyszeptała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •