X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba będzie zintensyfikować kroki zmierzające do większej integracji, podkreślał autorartykułu.Ann odłożyła gazetę.Nie wiedziała, co o tym sądzić.Integracji, o której była mowa w artykule, niezauważała.Gmina i społeczeństwo wydawały się bezradne, a w policji niewiele osób miało obcepochodzenie.Poza tym wielu kolegów używało żargonu, który nie świadczył o zrozumieniu dlaproblemów imigrantów.Sama osobiście żadnych nie znała.W przedszkolu rozmawiała czasem z kobietą,która pochodziła z Bośni, i z mężczyzną, który był Turkiem, i to były jej jedyne kontakty z obcą kulturą.Wgrupie Erika były dzieci z kilku różnych krajów.Nigdy nie zauważyła żadnych przejawów rasizmu.Możeto kwestia następnego pokolenia, pomyślała.Może to dopiero nasze dzieci będą realizować ideałyintegracji.Spojrzała na Erika, który włożył do ust banana i teraz robił wszystko, żeby rozgnieść skórkę na blaciestołu.Poranny optymizm Ann zniknął po lekturze gazety.Miała nadzieję, że wczorajsze zatrzymanie młodego Szweda posunie sprawę do przodu.W głębi duszy miała też nadzieję, że to on okaże się mordercą.To napewno wiele by ułatwiło, pomyślała i się zawstydziła.Był też inny powód, dla którego liczyła na szybkie wyjaśnienie sprawy, chociaż nie bardzo chciała siędo tego przyznać, nawet sama przed sobą.Jej ostatnia myśl przed zaśnięciem dotyczyła Edvarda i jegoniespodziewanego telefonu. 15Niedziela, 11 maja, 6.55Viktor wszedł do łodzi skupiony, starając się zachować ostrożność.Dopiero gdy postawił stopy napokładzie, pozwolił sobie na uśmiech.Uniósł głowę i powiódł wzrokiem po fiordzie. Uspokaja się  stwierdził, siadając na odwróconej do góry dnem skrzynce z przodu łodzi.Edvard siedział na relingu.Przy jego nogach stało wiadro ze śledziami.Na szkierach krzyczały mewy.Dobrze wiedziały, co się szykuje.Fale biły o dno łodzi.Nowy pomost pachniał smołą.Chociaż drewnobyło w porządku, Viktor upierał się, żeby co roku je smołować. A co na to Viola?W drodze nad wodę rozmawiali o zbliżającej się podróży Edvarda.Reakcja Viktora przyszła jakzwykle dopiero po jakimś czasie.Niekiedy mijała godzina albo dwie, zanim podjął temat.Na początkuich znajomości wprawiało to Edvarda w zmieszanie.Natomiast Viktor był gotów podejrzewać Edvarda odemencję, gdy ten nie kojarzył jego wypowiedzi z prowadzoną wcześniej rozmową.Teraz już wiedział.Milczenie nie oznaczało braku zainteresowania.Dalszy ciąg zawsze następował. Martwi się  powiedział Edvard. Nigdy nie była dalej niż w Sztokholmie  stwierdził Viktor. A ty? W Estonii.Ale to było przed wojną.Pojechałem tam z ojcem. Przemyt  stwierdził Edvard. Przerzut. Viktor się uśmiechnął. Wtedy była lepsza pogoda  dodał po chwili. Wypływamy?Edvard poluzował cumy i przeszedł na rufę.Wypłynęli z fiordu.Ptaki podniosły się do lotu i po chwilipodążyły za łodzią.Viktor siedział nieruchomo.Za każdym razem, kiedy wypływali, Edvard zastanawiał się, czy to już nieostatni raz.Zimą starzec podupadł nieco na zdrowiu, podobnie jak Viola.Z drugiej strony w zeszłym rokunachodziły go dokładnie takie same myśli.Zima zawsze była ciężka.Wiosna oznaczała zwyżkę formy, alew tym roku ani Viola ani Viktor jakby nie mogli dojść do siebie.Viktor wskazał na coś ręką.Lundstr�m płynął do brzegu.Zawsze wypływał wcześnie.Viktorzasalutował pilkerem, Lundstr�m pomachał mu ręką.%7łycie może być takie proste, pomyślał Edvard, wzruszony uśmiechem, który pokazał się na twarzyViktora na widok powracającego z połowu sąsiada. Powinieneś być razem z Ann  powiedział starzec cicho.Edvard pomyślał, że nadal często rozmawiał z nią w myślach, najczęściej podczas pracy, na wyspie.Nie potrafił powiedzieć, co to znaczyło.Może robił to z przyzwyczajenia? Bo jej imię pierwszeprzychodziło mu na myśl?Kiedy zobaczył ją na ulicy na mieście, poczuł dumę.Była dobrą policjantką, zawsze tak uważał, alekiedy stojąc na moście, obserwował ją wśród kolegów, zobaczył ją nagle nowymi oczami.Ludzie jejsłuchają, pomyślał.Jest ważna.Podobnie jak starcy na wyspie.Bez swoich dwóch najstarszychmieszkańców Gr�s� będzie uboższa.A policja w Uppsali byłaby uboższa bez Ann. Człowiek powinien coś znaczyć.Tak mawiał dziadek Albert.I nie chodziło mu o to, żeby sięwywyższać, tylko żeby mieć swoje miejsce.Albert zawsze twierdził, że o godności człowieka niedecyduje jego majątek czy pozycja w społeczeństwie. Ci z wierchuszki są najgorsi , mawiał. Dziadek Albert uważał, że człowiek powinien funkcjonować w jakimś kontekście i mieć w nim swojemiejsce.Przez pięćdziesiąt lat angażował się w działalność związkową.Pomagał robotnikom rolnymwyjść z biedy i z nędzy kulturowej.Chcąc pokazać światu, że wszystko jest możliwe, on, pracownikchlewni, Albert Risberg, nauczył się mówić w sześciu językach, korzystając z pomocy płyt i taśm.W Uppsali Edvard zobaczył Ann w jej naturalnym kontekście.I była to inna Ann niż ta, która przezkilka lat dzieliła z nim życie.Ale on kochał ją również za to, o czym mówił dziadek Albert, a mianowicieza to, kim była dla innych.Mimo wielu różnic reprezentowali w zasadzie ten sam typ człowieka i ten sam niepokój wobec życia.Obawę, że nie można za bardzo zbliżyć się do drugiego człowieka, nie poświęcając jednocześnie cząstkisiebie.Próbowali żyć, starając się wywiązywać ze swoich obowiązków zawodowych, tęskniąc zamiłością, ale i godnością, i bliskością.To ona go zdradziła, zaszła w ciążę z innym mężczyzną i postanowiła urodzić dziecko.W pierwszymokresie jego nienawiść była jak tarcza.Kiedy Fredrik Stark, jeden z jego nielicznych przyjaciół zdawnych czasów, próbował go pocieszyć, radząc, by zbagatelizował sprawę, znienawidził i jego.Po pewnym czasie zaczął porównywać swoje życie z życiem Ann.Opuścił własny dom, Maritę ichłopców, więc właściwie nie powinien czynić Ann zarzutów.Oboje mieli swoje potknięcia.Nadal ją kochał.Zrozumiał to wtedy, kiedy stał na moście.I nagle zaczął się niecierpliwić, drażniła gopowolność Viktora, ale przede wszystkim drażnił go fakt, że nadal był na Gr�s�.Zbliżali się do przesmyku i Viktor zaczął szukać czegoś w skrzynce.Edvard wyłączył silnik.Viktorzaczął manipulować przy kotwicy, Edvard czekał.Ręce starca drżały, ale udało mu się spuścić kotwicę,wstał i się wyprostował.A potem uśmiechnął się do Edvarda, jakby chciał powiedzieć: staruszek jeszczesię trzyma. 16Niedziela, 11 maja, 8.15W niedzielny poranek jedenastego maja w sali odpraw zebrała się rozbawiona gromadka.Pojawili sięLundin i Fredriksson, którzy właśnie skończyli nocny dyżur.Obecność Ann Lindell nie zdziwiła nikogo.Tylko Ottosson zaczął się zastanawiać, gdzie zdeponowała Erika.Zawsze się dziwił, jak udaje jej sięłączyć pracę z opieką nad synkiem.Oczywiście wiedział, że mały chodzi do przedszkola, ale Annspędzała w pracy niemal całe dnie.Nie chciał jednak o nic pytać, by nie przysparzać jej wyrzutówsumienia. W porządku, zaczynamy operację Marcus  zaczął jowialnie.Sammy i Haver spojrzeli na szefa zdziwieni.Gdy sprawa dotyczyła śledztwa, i to tak poważnego,Ottosson zazwyczaj zachowywał powagę.Co prawda nadal nie było wiadomo, czy Marcus �lander byłmordercą, ale wiele za tym przemawiało, szczególnie po porannym przeszukaniu jego mieszkania.Pozatym Ottosson nigdy nie osadzał nikogo w areszcie, a szczególnie młodych ludzi, jeśli dobrze nieprzemyślał sprawy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •  

    Drogi uД№Еєytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerД‚Е‚w w celu dopasowania treД№В›ci do moich potrzeb. PrzeczytaД№В‚em(am) Politykę prywatnoД№В›ci. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerД‚Е‚w w celu personalizowania wyД№В›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treД№В›ci marketingowych. PrzeczytaД№В‚em(am) Politykę prywatnoД№В›ci. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.