[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ująwszy je zaś, odzie-wa się gęstym obłokiem i uniesiona na nim ulatuje na dzikie lasy i ste-py, skąd porwane dzieci nigdy już nie wracają.Lud gminny z tej powieści tłumaczy sobie to przysłowie, któredzieciom na przestrogę używa: Dzieci! Kania leci!94.WIAGmin wystawia sobie to straszydło wysokie, kształtem podobne dopiły.Głowę atoli ma zupełnie ludzką; twarz  starca zgrzybiałego zdługą, żółtą brodą.Stawa pospolicie przed człowiekiem zasypiać mają-cym, w kierunku, w którym patrzy.Okropnością postaci swojej przera-ża tak, iż snu pozbawia.Zresztą nic szkodliwego nie czyni.Na próżnoodwraca się człowiek zbiedzony; gdziekolwiek okiem rzuci, wił munaprzeciwko stawa.Były doświadczenia, iż uniesieni gniewem niektó-rzy, których to widmo co noc odwiedzało, rwali się do szabli, chcąc jeporąbać lub od siebie odpędzić.Wił przecież w mgnieniu oka usuwaNASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG91się na każdy zamach i zawsze zostaje w jednej odległości od człowiekai zawsze w kierunku, gdzie patrzy.We dnie widzi go także ten, któregoprzy- chodzi dręczyć, rozciągnionego za belką, skąd żadne sposobywypędzić go nie mogą.Wiadome mu są wszystkie domowe tajemnice.95.BAZYLISZEKMa kształt koguta, białe plamy jak koronę noszący lub też podobnydo jędyka.Ogon ma węża, zakręcony do góry, na dwóch chodzi no-gach, pod skrzydłami żółty.Mniemają, że się rodzi z jaja koguciego,które kogut dziewięć lat mając zniesie i ze wstydu w koński gnój zako-puje.Takie są o bazyliszku dwa podania:Za Zygmunta Augusta w Warszawie na pogorzelisku, gdzie kamie-nica na trzynaście lat przedtem zgorzała, była głęboka, jak jaskinia ja-ka, piwnica, w tej miał jamę bazyliszek, o czym nikt nie wiedział.Dotej piwnicy dziewczynka mała z chłopczykiem tak- że małym, na swy-wolę czy igraszkę weszli oboje tak, że nikt nie wiedział, gdzie się po-dzieli.Kiedy ich długo nie widać, szuka matka córki, posyła wszędzie,nigdzie znalezć nie może; domyśli się na ostatek, kiedy ich wieczoremdo wieczerzy nie widać, szukać ich w owej piwnicy.Kazano tam wejśćdziewce, weszła.Aż znajduje oboje dzieci bez duszy; ledwie krzyknęła,wkrótce i sama padła i umarła.Kiedy długo dziewki nie widać, po-szedłszy ku drzwiom pani woła po imieniu dziewki i dziecięcia; gdy sięnikt nie odzywa, zlękła się, krzyczeć i lamentować poczęła, aż się są-siedzi Rozbiegali.Doszło to wprędce do urzędu; więc spostrzegłszy zdaleka, że ci pomarli, powyciągać osękami długimi trupy kazano.Strach było widzieć, jak się strasznie jak bębny powydymały, posiniałyz gruntu i oczy na wierzch były wysadzone.Na tak straszne widowiskocałe miasto się zbiegło; przyszedł też i wojewoda jeden i architekt znim bardzo stary.Ten tedy architekt zaraz powiedział, że tam musi byćkoniecznie bazyliszek, którego inaczej zgubić niepodobna, tylko trzebajakiegoś odważnego człowieka w same zewsząd zwierciadła ubrać;twierdząc, że tenże bazyliszek, jak sam siebie obaczy w zwierciadle,zaraz zdechnie.A że wtenczas dwóch złoczyńców na gardło skazanychw więzieniu siedziało, je- den Polak, drugi Szlązak, Jan Taurer, tymkazano jedno z dwojga obierać: albo ginąć od miecza według dekretu,NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG92albo który by się z nich odważył iść na zgubienie bazyliszka, tego de-klarowano życiem go darować.Odważył się Szlązak.Więc gdywszystkiego z gruntu zwierciadłami okryto i oczy nawet szkłem zasło-niono, poszedł do owej piwnicy, gdzie kiedy przez całą godzinę różnieszukał, nie mogąc znalezć, już mu i świecy nie stało; więc prosił o in-szą świecę, żeby mógł w ciemnych między rumem lochach obaczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •