[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobry wojak  Hedra.Byłaby zachwycona najbardziej wymagającym instruktorem musztry.Ledwo słyszalny dzwięk dochodził z sypialni Allie.Ktoś chodził, podeszwami lekkoszurając po podłodze.Dziwne, prawie jakby ktoś tańczył.Z coraz szybciej bijącym sercem, Allie skradała się dalej.Wyciągnęła prawą rękę idotknęła ściany, jakby próbowała utrzymać równowagę.Czy powinna tu być?  zastanawiałasię.Czy powinna to robić? Oczywiście, do diabła! To było jej mieszkanie.Ona tu mieszkała,nie Sam. Przy drzwiach zatrzymała się i wzięła głęboki oddech.Potem śmiało wkroczyła dopokoju. Sam.To nie Sam.To Hedra.Stała nienaturalnie wyprostowana pośrodku pokoju.Przed dużym, umieszczonym nadrzwiach szafy lustrem.Drgnęła i obróciła głowę.Na widok Allie jej usta i oczy zrobiły się okrągłe.Powiedziała coś, co brzmiało jak  cooo. , bardziej jak świst oddechu niż okrzyk.Ubrana była w drogą niebieską suknię od Altmana należącą do Allie, jej srebrny pasek,srebrne buty, a nawet jej zwisające srebrne kolczyki z cyrkoniami w kształcie kostki.Metamorfoza.Jakby wychodziła na kolację do miasta!Allie stała jak wryta, nie wiedząc co powiedzieć, zastanawiała się, o co tu chodzi.Hedra zgarbiła się nagle, jakby ktoś uderzył ją pięścią w brzuch.Chwiejnym krokiem cofnęłasię nieco, w butach Allie na nogach, niczym mała dziewczynka przebrana za własną mamę, iwyjąkała:  Myślałam, że idziesz na spotkanie. Tak jakby Allie oszukała ją, wracając dodomu.Allie odpowiedziała:  Spotkanie zostało odwołane.Ale myślałam, że ty dzisiajpracujesz. Nie byłam dziś potrzebna. Dolna warga Hedry drżała.Twarz miała czerwoną zewstydu.Gdyby Allie podała jej łopatę, spróbowałaby pewnie wykopać w podłodze dziurę, wktórej mogłaby się schować. Przepraszam.Boże, przepraszam za to.W Allie błyskawicznie narastała paląca złość.Szybko jednak opadła.Za chwilę sięrozpłacze, pomyślała, wpatrzona w Hedrę.O nie! Nie mam zamiaru tego oglądać! Anisłuchać! Zaraz wpadnie w łzawy cug, który będzie trwał godzinę.Wtedy żal przezwyciężył złość; przeszła przez pokój i położyła rękę na trzęsącym sięramieniu Hedry, na gładkim materiale jej własnej sukienki.Przez chwilę pomyślałasamolubnie, że nie chce na niej żadnych zacieków z łez.Hedra skurczyła się, jakby Allie byłagotowa ją uderzyć.Allie wymusiła na sobie sztuczny uśmiech:  Już dobrze, Hedra.W porządku.Mówimy tu tylko o sukience, nie o szpiegowskiej aferze na międzynarodową skalę.Nic sięnie stało. Mój Boże, to znaczy, przymierzałam twoje ubrania.Nie wiem, czemu to zrobiłam,co mnie opętało.Naprawdę. Wierzę ci. Poklepała ją po ramieniu, wciąż drżącym pod jej dotykiem. Teraz ty uwierz mi.Nic się nie stało, naprawdę, nic.Kąciki ust Hedry opadły i zatańczyły; jej oczy zranionego zwierzęcia wciąż błyszczałyod łez. To dlatego, że tak bardzo ci zazdroszczę.To znaczy tego, że wiesz czego chcesz, żejesteś taka pewna siebie i w ogóle.Ty zawsze w siebie wierzysz, a ja zawsze wątpię.Wiem,że to głupie, ale pomyślałam, że może gdybym założyła tę sukienkę, w której tak świetniewyglądasz..coś by na tobie zostało?  Allie dokończyła za nią. Coś w rodzaju przeniesieniaosobowości?Nawet przy całym swym upokorzeniu Hedra musiała się uśmiechnąć. Nie,niezupełnie.Ale chyba, hmm, tak, coś w tym rodzaju.Chciałam tylko przymierzyć tę suknię izobaczyć, jak w niej wyglądam. Tak po prostu  powiedziała Allie. Więc nie ma się co denerwować ani mieszać dotego Freuda. Chyba nie  zgodziła się Hedra, po tym jak przez chwilę zdawała się zastanawiać,czy dopuścić do tej sprawy Freuda, czy też nie.Allie odsunęła się od niej i usiadła na brzegu materaca.Zajęczały sprężyny.Sam.Nie masz mi czego zazdrościć, Hedra.Moje życie nie jest takie wspaniałe jak ci się wydaje.Też mam wątpliwości, problemy.Tak jak i ty.Czasem wielkie problemy. Ale tylko czasami.I potrafisz je rozwiązać. Nie zawsze.Hedra zmarszczyła czoło, zamyśliła się:  Masz na myśli Sama? Tak, jego. To się w końcu ułoży. Nie chcę, żeby się ułożyło. Chcesz z nim skończyć? Na zawsze? Już z nim skończyłam.I to na zawsze. Jesteś pewna? W zasadzie tak. Cóż, z twoim wyglądem, Allie, mężczyzni nigdy nie każą ci długo cierpieć.A jamam wielkie problemy przez cały czas.Widać je zresztą, a to jeszcze pogarsza mojąsytuację. Nie widać tak bardzo, jak ci się wydaje.Jesteś bystra i atrakcyjna, Hedro; musisztylko bardziej w siebie uwierzyć. Chryste, mówię jak pani Kasia odpisująca na listyzałamanym nastolatkom, pomyślała. Hedra przeciągnęła ręką po jedwabnym przedzie sukienki. Aatwo powiedzieć. Tak, wiem, o co ci chodzi.Ale jesteś kimś w rodzaju Pigmaliona zdecydowanegozmienić siebie, i dobrze.To znaczy, że jest w tobie dużo nadziei i rzeczy, nad którymi trzebapopracować.Możesz się zmienić, Hedra, czuję to. Czujesz? Naprawdę? Naprawdę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •