[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zniszczenie go jest aktemłaski dla całej krainy.Zapewniam was jednak, że nie jest mi łatwo odebrać komuś życie.nawet jemu.Stojąca przy nim Alyssa zesztywniała.Skupiła spojrzenie na Gocie, który wykręcił sięprzed nim, okazując swoją nienawiść do wszystkich Obdarzonych.- Przekaż nam waszą decyzję - powiedział w końcu Tor.Lyam odchrząknął.- Musi spłonąć tak, jak chciał tego Tallinor.- I oby nigdy nie odnalazł Zwiatłości - szepnęła do Tora Alyssa.- To musi się stać niedługo - powiedział Lyam.- O zachodzie słońca.- Zajmiecie się wszystkimi przygotowaniami? - zapytał Tor głosem pozbawionymwszelkich emocji.Wiedział, że zapadła właściwa decyzja.- Już się rozpoczęły.Tor podziękował mężczyznie, chwycił Alyssę za rękę i podszedł do Gotha.Furiabyłego wielkiego inkwizytora była wręcz namacalna.Obdarzeni zaczęli się rozchodzić,czując się niezręcznie w całej tej sytuacji.Tor przemówił w imieniu swojej niewielkiej grupy.- Zamilcz, Goth! - warknął.Mężczyzna niespodziewanie przestał się odzywać.Spojrzał nienawistnie na Tora, a jego twarz wyrażała jedną wielką nienawiść.Zignorowałpozostałych i skupił się na wyśmianiu swojego wroga.- Nie boję się ciebie - powiedział.- To bez znaczenia.Chcę, abyś zrozumiał, że zostałeś tutaj przyprowadzony, byzadośćuczynić sprawiedliwości, która ściga cię już od dawna.Za to, co uczyniłeś, jesteś jużwielokrotnie martwy, Goth.To po prostu rozdział końcowy w twoim nikczemnym, smutnymżyciu.Dziś umrzesz zgodnie z dekretem jego wysokości, króla Lorysa z Tallinoru.- A ty będziesz moim sędzią i katem, Gynt?- Osądzony zostałeś już dawno temu.A jestem tutaj wyłącznie w roli świadka twojejegzekucji.- Zostaw mnie! - wypluł z siebie Goth.- Nie chcę dłużej oglądać ciebie ani twoichodrażających przyjaciół.Gidyon nie mógł się powstrzymać.- Zrobimy Tallinorowi wielką przysługę, kończąc jego żywot. Themesius skinął głową.- Znam go zaledwie kilka dni, a i tak przyprawia mnie o ciarki.- Ja znam go już za długo - powiedział cicho Saxon i spojrzał na Alyssę.- Dziśzostanie wyzwolony.*Kiedy słońce zaczęło chować się za górami, Marya ponownie po nich przyszła.- Już czas - oznajmiła i wszyscy wstali.Całodniowe napięcie dawało się im we znaki.- Kiedy umiera Brock, odwraca się ku zachodowi.- Usłyszeli przez łącze odgłos aprobatyCloota.- Uważamy to za właściwe, by Goth umarł w górach Rork yel tak, jak przystało naBrocka.To dla niego zbyt wielki zaszczyt - rzucił do swoich towarzyszów Cloot.- Chodzcie za mną - powiedziała.- Kto go przyprowadzi?- Ja - odparł Themesius.Ruszył w stronę Gotha, który przez całe popołudniezachowywał się zaskakująco cicho.Więzień zaczął się szamotać na widok zbliżającego się olbrzyma.Widział, że jegowrogowie go obserwują, zdawał sobie też sprawę, że od pewnego czasu kolumna ludzi powolipnie się w górę ścieżką wśród skał.Marya popatrzyła na tłum.- Udajemy się na szczyt tej góry, by się modlić.Powinien udać się do bogów właśnie ztego wierzchołka.Wszyscy podążyli za Themesiusem, który zarzucił sobie Gotha na ramię niczymworek z mąką.Poruszał się przy tym bez żadnych oznak wysiłku, jak gdyby nie niósł żadnegobrzemienia.Dotarcie na szczyt zabrało im trochę czasu.Tor ponownie pomógł niepokojącoosłabionej Alyssie dostać się na górę.Zdawała się zachodzić wraz ze słońcem w miejsce,którego nie mógł dosięgnąć nawet Gidyon.Tor martwił się teraz i o żonę, i o syna.Próbowałpocieszyć Gidyona słowami, że matka jest po prostu smutna, lecz nawet w jego uszachzabrzmiało to sztucznie i pusto.Spróbował się z nią połączyć, ale była zasłonięta.Torwiedział, że zdołałby złamać jej zasłonę, ale czym by się to skończyło? Pewnie jej gniewem.W jakiś sposób uwolniła się od niego i wycofała.Mógł jedynie chronić ją aż do chwili, kiedypowróci ze swojej kryjówki i przestanie się bać.Grupa, która o zmroku dotarła na szczyt, była milcząca i ponura.Na górze byłonienaturalnie cicho i bezwietrznie.Niebo, które płonęło oranżem zachodzącego słońca, wkrótce miało przybrać różową barwę i w końcu poddać się czerni.Nie było tam żadnychdzieci, lecz zebrali się wszyscy, którzy skłonni byli uczestniczyć w tym wydarzeniu.Ludzieobserwowali Gotha niesionego przez olbrzyma.Themesius opuścił swój związany ładunek,który wciąż szydził.Lyam postanowił oszczędzić wszystkim formalności.Dosyć już powiedziano.Oczywiste było, że chciał, by to wszystko się już zakończyło.- Przywiązać go! - polecił dwóm mężczyznom.- Zaczekaj! - To była Marya.Miała szeroko otwarte, pełne żaru oczy, co zebraniwyobrazili sobie jako pragnienie zemsty.- Musi być nagi, tak jak my.Rozebrany i poniżony.Lyam skinął głową.- Zróbcie to.Goth został odarty z ubrania pomimo kopniaków i przekleństw, które rozdawał.Wieleosób przeraziło się na widok jego nagiego ciała.Nikt spośród zgromadzonych nie słyszał otym, jak okaleczyło go ostrze Kloeka.Szybko został przywiązany do wysokiego kamienia,który stał tam od stuleci.Każdy z Obdarzonych przeszedł obok Gotha i rzucił mu pod stopysitowie.Uznano, że każda ofiara żelaza do przypalania wezmie udział w egzekucji.Goth - niesprawiający już wrażenia zdrowego na umyśle - przeklął każdego z nich, wywracając oczamii tocząc ślinę z ust.Przypominał demona i wiele kobiet odwracało się zaraz po tym, jak rzuciły swojesitowie.Tor zauważył, że rzucane sitowie nie było wilgotne, jak to bywało, gdy chcianoprzedłużyć cierpienia skazanego.Nie, ci ludzie chcieli spalić i pozbyć się swojego ciemięzcy,rozrzucić jego popioły wśród niedostępnych gór Rork yel.Ułożono sitowie.Zaszło słońce i zapadł zmrok.ten dziwny, magiczny czas międzydniem a nocą, kiedy dusza mogła łatwo uciec do swoich bogów.Lyam odwrócił się do Tora i Alyssy.- Czy ktoś z waszej grupy chce coś powiedzieć, zanim Marya podłoży ogień?- Ja - powiedziała niespodziewanie Alyssa.- Nie rób tego - poprosił Tor.- Muszę.Spojrzała na Saxona, który skinął głową.Powiedz, co trzeba, piękna dziewczyno.On odebrał ci najcenniejszą rzecz.Teraz rzućmu nią w twarz - powiedział do niej osobistym łączem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lunamigotliwa.htw.pl
  •